Cyrk z nagrodami na koniec roku dopiero przed nami. Ci, którzy cierpią, nie zasłużyli

mamadu.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: A gdzie nagrody za przetrwanie kolejnego roku? fot. Karol Makurat/REPORTER/East News


Do tej pory post psychologa Jacka Wolszczaka udostępniono niecałe 2 tys. razy – to przynajmniej o sto razy za mało. Jego słowa powinien przeczytać każdy rodzic, każdy nauczyciel i dyrektor. Nie po to, by rozpoczynać rewolucję i masowo rezygnować z nagród na koniec roku i czerwonych pasków, ale po to, by zauważyć tych, na których w zakończenie roku nikt nie patrzy.


Psycholog Jacek Wolszczak zaczyna od historii. Od scenki, którą prawdopodobnie większość z nas kojarzy – albo z własnych doświadczeń z czasów szkolnych, albo z doświadczeń swoich dzieci.

Koniec roku to okazja do segregowania uczniów


Koniec roku szkolnego, wszyscy uczniowie i nauczyciele zebrani są na boisku albo w sali gimnastycznej. Dyrekcja rzuca żartem o wakacjach, ale jeszcze zanim wszyscy rozbiegną się w swoje strony, czas na rozdanie świadectw z wyróżnieniem i nagród dla najlepszych uczniów. Tych z najlepszymi ocenami. Najwyższą frekwencją. Najlepszymi osiągnięciami w sporcie. Z największą liczbą wygranych konkursów. Z największym talentem aktorskim. Mistrzów ortografii.

Wiecie, kto nie dostanie wyróżnienia? Ten chłopiec z 4B, który każdego dnia po powrocie ze szkoły przechodzi piekło, więc choćby w 30-stopniowym upale nosi długie spodnie i bluzę, by zakryć ślady przemocy. Ta dziewczyna z 6A, która będzie musiała powtórzyć klasę, bo z powodu depresji nie była w stanie podnieść się z łóżka, a co dopiero wytrzymać kilka godzin dziennie w szkolnej ławce. Nauczyciele niby rozumieją, ale ta niska frekwencja...

"Nie zabraknie też tych, którzy nie pójdą po odbiór nagród: ci, którzy byli 'średni', 'utalentowani, ale leniwi', 'przeźroczyści', ci z frekwencją wyraźnie wskazującą na to, iż są 'niezainteresowani przedmiotem', ci, którzy nie zdali… Będą też jeszcze bardziej anonimowi:

ci, którzy odrzuceni przez grupę zaczęli się ciąć, nie mogąc znieść samotności i odtrącenia


ci, których ojciec powiedział, iż jak nie będzie odpowiedniej średniej 'to inaczej pogadamy'


ci, którym nie poszedł egzamin ósmoklasisty i wiedzą, co ich czeka, jak rodzice dowiedzą się o ich wyniku (...)"



– pisze Jacek Wolszczak. Wymienia też tych, którzy chcieliby się już nie obudzić. Tych, którzy czują, iż przynoszą wstyd. Tych, którym nikt nie wierzy. Tych, co usłyszeli, iż "będą kopać rowy". I wielu innych, o których na szkolnych uroczystościach się nie mówi.



Każde dziecko chce tego samego


Jacek Wolszczak pracuje z dziećmi oraz młodzieżą i ich rodzicami. Wie, przez co mogą przechodzić te dzieci, których nikt nie wyczytuje. Przez co mogą przechodzić te, których nazwiska padają z ust dyrektora. W swoim wpisie zawarł więc apel do rodziców, by nigdy nie zapomnieli, iż ich dzieci, niezależnie od tego, czy mają ten czerwony pasek, czy nie, pragną tego samego: bezwarunkowej miłości, akceptacji, szacunku do ich marzeń i życiowych wyborów.

"Pamiętajcie (...), iż macie w domu:


kogoś, kto nie jest waszą własnością,

kto może mieć własną wizję swojego życia,

kto marzy o czymś innym niż wy,

kto kocha kogoś, kogo nie lubicie,

kogoś, kto nie jest doskonały (nikt nie jest),

kogoś, kto ma marzenia,

kogoś, kto boi się, iż Was rozczaruje…



Przyjmijcie go/ją takimi, jakimi chcą być" – pisze terapeuta. Oby jego wpis trafił do jak największej liczby rodziców. Zwłaszcza tych, którzy w słowach Wolszczaka odnaleźli swoje własne dziecko. A może siebie sprzed lat?

Idź do oryginalnego materiału