Czasem żałuję, iż zostałam mamą. I nie jestem złą matką, iż to czuję

mamadu.pl 13 godzin temu
Nie zawsze czuję wdzięczność. Czasem czuję zmęczenie, frustrację i cichy żal, którego nie wypada wypowiadać na głos, bo przecież "dzieci to największy dar". Ale to, iż czasem żałuję, iż zostałam mamą, nie znaczy, iż nie kocham – znaczy tylko, iż jestem człowiekiem, a nie ideałem z poradnika.


Czasem żałuję, iż jestem mamą. I nie zamierzam się z tego tłumaczyć


To zdanie boli choćby mnie, kiedy je wypowiadam. A jednak wraca, czasem cicho, czasem z hukiem. Wraca po nieprzespanej nocy, po kolejnym napadzie złości mojego dziecka, po dniu, w którym nie miałam ani jednej sekundy, żeby pomyśleć o sobie.

To strasznie brzmi. Ale jeszcze straszniejsze jest to, iż nie wolno mi tego powiedzieć na głos bez lęku, iż zostanę oceniona, potępiona, uznana za "złą matkę". Bo przecież matka ma być wdzięczna. Ma cieszyć się każdą chwilą. Ma być szczęśliwa, iż została mamą. Tyle iż ja – czasem – nie jestem.

Kim byłam, zanim stałam się matką?


Czasami myślę sobie: "a gdyby tak cofnąć czas"? Ale nie w sensie "cofnąć i usunąć dziecko z życia", tylko… zobaczyć alternatywę. Kim byłabym dzisiaj, gdybym nie miała dziecka? Może skończyłabym drugi kierunek studiów.

Może byłabym teraz w podróży życia. Może byłabym kobietą, która rano ćwiczy jogę, potem idzie na kawę z przyjaciółką, a wieczorem ma ciszę. Taką prawdziwą ciszę, nie tę chwilową ciszę, która zaraz zamieni się w krzyk z drugiego pokoju.

Może lepiej bym o siebie dbała. Może moje ciało wyglądałoby inaczej. Może nie musiałabym się codziennie zastanawiać, czy mam jeszcze prawo czuć się zmęczona.

Dziecko zawsze z tyłu głowy. Zawsze


Jestem w sklepie – myślę: "co by moje dziecko dziś zjadło na kolację"? Jadę autem – sprawdzam, czy dobrze śpi w foteliku. Jestem w pracy – dzwonię, czy wszystko w porządku.

Kładę się spać – analizuję, czy dobrze je dzisiaj wsparłam emocjonalnie. A przecież ono ma dopiero kilka lat. Przede mną jeszcze dekady myślenia, analizowania, troski, napięcia, odpowiedzialności.

To nie znika. Nie ma offa, wyłączenia, pauzy. Macierzyństwo to dożywotni stan gotowości emocjonalnej. I są dni, kiedy naprawdę mam dosyć. Nie dziecka. Dosyć tego bycia w stanie ciągłego "czuwania".

Część mnie już nie istnieje...

Nie ma już mnie, którą znałam "przed". Która miała czas, żeby odpocząć, nudzić się, planować bez presji. Czasem czuję się tak, jakby ktoś wyciął kawałek mojego życia i wsadził tam coś pięknego, ale cholernie trudnego. Nie żałuję tego, iż mam dziecko. Ale

żałuję czasem tego, co straciłam. Mojej wolności, beztroski, przestrzeni.

I to nie znaczy, iż jestem złą matką. To znaczy, iż jestem człowiekiem, który coś oddał i czasem tęskni za tym, co zostawił.

Nie będę się wstydzić tych myśli


Tak, są dni, kiedy chciałabym się spakować i zniknąć. Pojechać gdzieś, gdzie nikt mnie nie woła, nikt mnie nie potrzebuje, nikt nie mówi "mamo, mamo, mamo". Są dni, kiedy czuję, iż dłużej nie dam rady. I wtedy przychodzi poczucie winy. Bo jak mogę to czuć, skoro mam zdrowe dziecko, dom, normalne życie?

Ale ja już nie zamierzam się z tego tłumaczyć. Kocham swoje dziecko. Ale czasem czuję żal, frustrację, smutek, tęsknotę za dawną sobą. I mam do tego prawo. Każda z nas ma. Tylko za rzadko o tym mówimy. A może właśnie dziś komuś ten tekst pozwoli

odetchnąć – i poczuć się mniej samotnie.

Idź do oryginalnego materiału