"Czemu jemu prezenty kupuje mama, a nie mikołaj?". Słowa męża uratowały sytuację (i święta)

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Córka była zdruzgotana, gdy kolega powiedział, że mikołaj nie istnieje. Fot. 123rf.com


Jeśli masz w domu przedszkolaka, to w grudniu nie możesz czuć się bezpiecznie. Twój malec ma kontakt z innymi dziećmi i prędzej czy później przyniesie do domu rewelację pod tytułem: "A Krzyś to mówi, iż mikołaja to nie ma". Myślałam, iż to nastąpi dopiero w szkole podstawowej. Zgłupiałam, gdy kilka lat temu moja 4-letnia córka zażądała wyjaśnień.


Jak tak można?


Pierwsza myśl: złość i żal, ale i panika. Nie byłam na to absolutnie gotowa. Nie wyobrażałam sobie, by tak małemu dziecku wyjawić całą prawdę. Grając na zwłokę, zaczęłam dopytywać o dokładne słowa Krzysia. Z relacji córki wynikało, iż chłopiec nigdy nie wierzył w mikołaja. W jego domu nie ma takiej tradycji. Oznaczało to, iż maluch od urodzenia wie, iż prezenty pod choinką kładą mama i tata. Z jednej strony każdy rodzic ma do tego prawo, z drugiej taka szczera prawda może zniszczyć święta komuś innemu.

Absolutnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć i wtedy odezwał się mój mąż, ratując całą tę sytuację. "To Krzyś ma bardzo smutne święta, skoro nie wierzy w mikołaja" – wyjaśnił. Córka uznała więc, iż mikołaj przychodzi tylko do tych, którzy w niego wierzą (dlatego reszcie to rodzice muszą kupować zabawki) i ona ma zamiar wierzyć.

Chyba nie o mikołaja chodzi


I może Krzyś wcale nie ma smutnych świąt, ale myślę sobie, iż w takim świątecznym sposobie obdarowywania jest coś magicznego i ten chłopiec coś tam jednak traci. Wielu dorosłych ma dylemat, czy oszukiwać dziecko. Jednak zastanawiając się głębiej nad genezą świątecznego obdarowywania, wcale nie chodzi o faceta w czerwonym kubraku. Liczy się niespodzianka, zaskoczenie, ale i euforia z tego, iż ktoś o nas pomyślał. A przynajmniej tak było i jest w moim rodzinnym domu.

Dziś córka ma lat 10 i mówi, iż wierzy w mikołaja, choć od dawna wie, co i jak. Wierzy w magię świąt, obdarowywanie, niespodzianki i sprawianie sobie nawzajem przyjemności zupełnie inaczej, niż robimy to z okazji urodzin czy dnia dziecka. Każdy z nas jest mikołajem, ale i każdy dostaje coś od mikołaja.

Bywały lepsze i gorsze czasy, skromniejsze i większe prezenty, niezmiennie jednak pojawiają się one po Wigilii niepostrzeżenie i zawsze są totalną niespodzianką (jakoś zwyczaj pisania listów u nas się nie przyjął). Ta niepewność, co dokładnie znajdziemy pod choinką, jest super. Świetnie się znamy i słuchamy uważnie, więc prezenty zawsze są bardzo udane.

Uwielbiam patrzeć na ten zachwyt u małych i dużych, gdy siedząc wspólnie pod choinką, odwijamy świąteczny papier z paczek.

Ja tam przez cały czas wierzę, iż prezenty są od mikołaja, a ty? ;)


Idź do oryginalnego materiału