Pamiętam, iż gdy byłam w pierwszych klasach podstawówki, chodziłam się bawić do koleżanek, które mieszkały na innym osiedlu. Po drodze musiałam przejść przez jedną ulicę, która nie miała sygnalizacji świetlnej. Odczuwałam to jako duże wyzwanie, bo przecież... te samochody cały czas jechały i nikt się nie zatrzymywał!
Przepisy się jednak zmieniły i obecnie, pieszy ma pierwszeństwo nie tylko znajdując się na przejściu, ale również na nie wchodząc. Co więcej - zmieniły się też taryfikatory. Mandat choćby do 3000 zł za nieustąpienie pierwszeństwa? Tak. Przejechanie przez pasy, gdy stoi przy nich pieszy może słono kosztować.
Ja znaczącą zmianę w zachowaniu kierowców zauważyłam i jako piesza przez przejścia bez sygnalizacji przechodzę niemal od razu. Z pewnością 7-letniej Nikoli byłoby znacznie łatwiej przejść przez pasy, gdyby wówczas też były takie przepisy.
Czy jednak jestem z tego rozwiązania zadowolona? Nie. Mam wrażenie, iż duża część pieszych ma poczucie, iż teraz przysługuje im bezwzględne pierwszeństwo na przejściu i po prostu w każdej chwili można na nie wejść. A to nie do końca tak wygląda.
Jak to z tym przechodzeniem przez pasy i przepuszczeniem pieszych jest naprawdę - czy pieszy zawsze może wejść na pasy, kiedy pieszy może dostać mandat, a także czy pieszych nie obowiązują żadne reguły - na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź w dalszej części tekstu.
Pogadajmy więc razem - czy piesi, przechodząc przez jezdnię są zwolnieni z myślenia?
Przed zmianą z czerwca 2021 r. art. 13 ustawy Prawo o ruchu drogowym brzmiał następująco:
Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Obecnie zaś art. 13 brzmi następująco:
1. Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych.
2. Pieszy znajdujące się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.
Tłumacząc z prawniczego na nasz - zmieniło się to, iż w tej chwili pierwszeństwo przysługuje pieszemu nie tylko wtedy, kiedy już jest na pasach, ale również już wtedy, gdy dopiero na nie wchodzi.
Odkąd obowiązują nowe przepisy, a już w szczególności od podniesienia stawek mandatów, jako kierowca dostrzegam jednak ogromną różnice i nie jest ona na plus. Za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu w całym szeregu różnych konfiguracji faktycznych grozi mandat od 1500 do 3000 zł. Trąbiono o tym wszędzie i mam wrażenie, iż przyczyniło się to do tego, iż piesi mają poczucie, iż są zwolnieni z myślenia i mogą po prostu na pasy wejść.
A to tak nie jest.
Po pierwsze - przecież przez cały czas przepis mówi o tym, iż pieszy, zarówno wchodząc na przejście jak i się na nim znajdując ma zachować SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ. Co to znaczy? Ano dokładnie to, czego uczą nas od przedszkola - najpierw rozejrzysz się w lewo, potem w prawo, a potem jeszcze raz w lewo. Szczególna ostrożność to wzmożona uwaga i dostosowanie swojego zachowania do warunków i zmieniającej się na drodze sytuacji. I nie tylko kierowca ma być szczególnie ostrożny, ale pieszy - choć ma pierwszeństwo - również.
No ale to nie wszystko. Już w następnym przepisie ustawodawca nakłada na pieszego dodatkowe ograniczenia. Zgodnie z art. 14 Prawa o ruchu drogowym zabrania się m.in.:
1) wchodzenia na jezdnię:
a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
2) przechodzenia przez jezdnie w miejsc o ograniczonej widoczności drogi;
3) zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko;
4) przebiegania przez jezdnię;
A no i oczywiście korzystania z telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię!
I wszystko byłoby super. Gdyby nie ta kobieta, która w trakcie wieczornego joggingu nie widziała problemu, by po prostu wbiec na pasy. Ani gdyby nie ten mężczyzna, który nagle skręcił na przejście, mimo iż moje koła już prawie były na pasach. I w dodatku zaczął wymachiwać rękami, pokazując mi - CO TY SOBIE BABO MYŚLISZ, JA MAM PIERWSZEŃSTWO!!@#
I kilka innych sytuacji. Każda z nich zakończyła się szczęśliwie i nic nikomu się nie stało. Przed zmianą przepisów, gdy widziałam pieszego przed pasami, to też się zatrzymywałam i go przepuszczałam. Tylko, iż fakt, iż ostatnio więcej mowa o pierwszeństwie pieszych nie zwalnia z obowiązku myślenia, rozejrzenia się i zachowania szczególnej ostrożności.
Przecież kierowca potrzebuje czasu w zahamowanie. Droga hamowania uzależniona jest od wielu czynników, ale gdy pieszy wchodzi na jezdnię w ostatnich chwili to fizycznie nie jest to możliwe.
A wiecie, jaki mandat grozi pieszemu za wejście bezpośrednio przed jadący pojazd? 150 złotych... Kierowcy do 3.000 zł. Różnica szalenie nieproporcjonalna, a przecież wszyscy jesteśmy w taki sam sposób uczestnikami ruchu drogowego.
I każdy z nas może mieć gorszy dzień. Tak samo pieszy może się zamyślić i z "automatu" wejść na ulicę. Tak i kierowca może po ludzku pieszego nie zauważyć. Tak - piesi mają pierwszeństwo, ale ten fakt nie zwalnia z ostrożności, ze stosowania podstawowych zasad wpajanych przedszkolakom.
Dbajmy o siebie i o swoje życie wzajemnie. Nie tylko o to, kto "ma prawo". Będzie nam się żyło lepiej. Na prawdę.