REKLAMA
Zobacz wideo
Polscy uczniowie mają negatywne skojarzenia ze szkołą
Pieniądze ze składki rodzicielskiej. Na co idą?Na co tak naprawdę idą pieniądze z funduszu rady rodziców? Najczęściej na wycieczki szkolne, nagrody dla uczniów, prezenty mikołajkowe. - We wrześniu na terenie przedszkola ma być festyn. Zamówiono animatorów i dmuchańce. To właśnie z tych pieniędzy ma zostać opłacony rachunek za dodatkowe atrakcje. Oczywiście to nie koniec, bo na Dzień Nauczyciela z tych pieniędzy będą kupowane prezenty dla wszystkich pracowników przedszkola. Z okazji świąt dzieciom kupimy prezenty. Budżet to 50 zł na dziecko i już zaczynamy się rozglądać po sklepach, by coś interesującego wybrać - opowiada nasza rozmówczyni.Wielu rodziców podziela jej zdanie, iż chociaż wpłaty na radę rodziców nie są obowiązkowe, to bez nich trudno o dodatkowe rzeczy i atrakcje dla dzieci. "Za 100 zł nic nie kupisz. W zerówce płaciliśmy po 200 zł. Teraz na semestr mamy po 150 zł, czyli na rok na jedno dziecko wychodzi 300 zł. Jak ktoś ma więcej, płaci tak samo, bo przecież tak samo ze wszystkiego korzysta" - dodaje kolejna z komentujących kobiet pod postem na naszym FB, gdzie rozgorzała zawzięta dyskusja na temat tego, czy rodzice powinni wpłacać pieniądze na komitet rodzicielski, a jeżeli tak, to w jakiej wysokości.Chociaż w dyskusji nie brakuje również głosów, iż szkoła jest miejscem, gdzie dzieci mają zdobywać wiedzę, a nie na każdym kroku dostawać prezenty. "Czy muszą być w szkole prezenty dla dzieci? Ile można rocznie zbierać tych badziewi za parę groszy? Dzień Chłopaka, walentynki, srynki... To są święta dla dzieci w podstawówce? Jeszcze mikołajki, gdzie nawzajem sobie dzieci kupują prezenty, mogą być, ale reszta to na siłę jest robiona. Za każdym razem i tak głównie lizak jest dodatkiem" - czytamy w komentarzach pod postem.Składka dobrowolna czy pod przymusem? Co na to prawo?Wielu rodziców uważa, iż jednym sposobem, by nakłonić rodziców do wpłat na komitet rodzicielski, jest to, by z dodatkowych atrakcji i prezentów korzystały tylko te dzieci, których opiekunowie uiścili składkę. "U nas była skarbniczka, która stanęła okoniem i powiedziała, iż dzieci, których rodzice nie wpłacili składki, nic nie dostaną. I tak było. Dzieci oczywiście w płacz, rodzice wściekli, ale to poskutkowało, bo teraz wpłacają wszyscy" - pisze jedna z komentujących kobiet. Ta opinia nie jest odosobniona. "800 plus dostają wszystkie dzieci, jeżeli ktoś nie potrafi z tego chociaż 30-50 zł odłożyć na semestr, by jego dziecko miało równe upominki, nie powinno tych upominków dostawać" - dodaje kolejna.
Jednak czy taki zabieg był zgodny z prawem? Okazuje się, iż nie do końca.Składki są dobrowolne i nie ma podstawy prawnej, aby przedszkole lub szkoła żądały od rodziców obowiązkowej wpłaty. Co warto podkreślić, jest to jedynie dobra wola rodzica, który sam decyduje, czy zrobi taki przelew, a jeżeli tak - jakiej wysokości.Jasno o tym mówi Prawo oświatowe (art. 84 ust. 6 p.o.). Zatem nie ma możliwości występowania z roszczeniem o niezapłacone kwoty i to choćby w sytuacji, gdy rodzice zadeklarują, iż dokonają wpłat. Niedopuszczalna jest więc jakakolwiek forma zastraszania ich i wmawiania, iż brak wpłaty sprowadzi na nich (lub ich dzieci) jakiekolwiek konsekwencje.Co sądzisz o wpłatach na radę rodziców? Czekam na Wasze komentarze i zapraszam do kontaktu: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość.