Czy twoja żona jest naprawdę taka, jaką ją postrzegasz?

polregion.pl 4 godzin temu

Czy twoja żona jest naprawdę taka, jaką ją uważasz?
Arnoldzie, nie chciałam ci o tym mówić w dzień ślubu W każdym razie, czy wiesz, iż twoja nowo poślubiona żona ma córkę? moja koleżanka z pracy przykuła mnie do fotela kierowcy.

Co masz na myśli? odmówiłem wiary w takie wieści.
Moja żona, widząc twoją Renatę na waszym weselu, szepnęła mi do ucha:
Ciekawe, czy pan młody wie, iż jego wybranka ma córkę w domu dziecka?
Wyobrażasz sobie, Arnoldzie? Mało nie udławiłam się sałatką. Żona mówi, iż sama dokumentowała zrzeczenie się dziecka. Moja Kinga to położna. Rozpoznała twoją Renatę po znamię na szyi. Mówi, iż dziewczynka ma na imię Zosia i nosi nazwisko matki Zalewska. To było jakieś pięć lat temu koleżanka z zaciekawieniem czekała na moją reakcję.

Siedziałem oszołomiony za kierownicą. Proszę bardzo oto wiadomość!
Postanowiłem sam wszystko wyjaśnić. Nie chciałem wierzyć w te pogłoski. Oczywiście, rozumiałem, iż Renata nie jest osiemnastoletnią naiwniaczką wtedy miała trzydzieści dwa lata. Zanim się poznaliśmy, na pewno miała swoje życie. Ale dlaczego miałaby porzucić własne dziecko? Jak można z tym żyć?

Dzięki znajomościom gwałtownie znalazłem dom dziecka, w którym była Zosia Zalewska.
Dyrektor placówki przedstawił mi radosną dziewczynkę o promiennym uśmiechu:
Poznajcie, nasza Zosia Zalewska zwrócił się do niej dyrektor ile masz lat, powiedz panu.
Nie sposób było nie zauważyć jej zeza. Żal ścisnął mi serce. Już czułem, iż to moje dziecko, przytuliłem ją duszą. W końcu ta mała to córka ukochanej kobiety! Babcia zawsze powtarzała:
Dziecko, choć krzywe, dla rodziców cud.
Zosia śmiało podeszła bliżej:
Cztery latka. Ty jesteś mój tatuś?

Zmieszałem się. Co odpowiedzieć dziecku, który w każdym mężczyźnie widzi ojca?
Zosiu, porozmawiajmy. Chciałabyś mieć mamę i tatę? głupie pytanie, ale już chciałem przytulić tę słodką dziewczynkę i zabrać do domu.
Chcę! Zabierzesz mnie? Zosia spojrzała na mnie pytająco, z dziecięcą przenikliwością.

Zabiorę, ale trochę później. Poczekasz, króliczku? łzy cisnęły mi się do oczu.
Poczekam. Nie oszukasz? Zosia stała się poważna.
Nie oszukam pocałowałem ją w policzek.
W domu opowiedziałem wszystko żonie.
Renato, nie obchodzi mnie, co było przede mną, ale Zosię musimy jak najszybciej zabrać. Oficjalnie ją adoptuję.
A mnie zapytałeś? Czy ja chcę tej dziewczynki? Do tego jeszcze zezuje! Renata podniosła głos.
To twoja prawdziwa córka! Zrobię jej operację oczu. Wszystko się naprawi. To cudowne dziecko! Od razu ją pokochasz zszokowała mnie postawa żony.

W końcu niemal siłą przekonałem Renatę do adopcji.
Musieliśmy czekać rok, zanim zabraliśmy Zosię do domu. Często ją odwiedzałem. Przez ten czas zaprzyjaźniliśmy się. Renata wciąż nie pałała entuzjazmem i choćby chciała przerwać procedurę. Namówiłem ją, by dokończyliśmy formalności.
Wreszcie nadszedł dzień, gdy Zosia przekroczyła próg naszego mieszkania. Najprostsze rzeczy ją zachwycały. niedługo okuliści skorygowali jej wzrok. Cieszyłem się, iż nie potrzebowała operacji.
Córka stała się żywym obrazem matki Renaty. Byłem szczęśliwy. W mojej rodzinie dwie piękne kobiety żona i córka.

Przez prawie rok Zosia nie mogła się nasycić. Ciągle chodziła i spała z paczką ciastek. Nie dało się jej tego odebrać. Dziecko czuło głód. Renatę to irytowało, mnie dziwiło.
Starałem się scalać rodzinę, ale niestety Żona nigdy nie pokochała córki. Renata kochała tylko siebie, swoje ego jak zastygłe przywiązanie do słowa ja.
W naszym związku pojawiły się kłótnie, nieporozumienia, bolesne konflikty. Źródłem wszystkich gniewów była Zosia.
Po co wciągnąłeś do naszej rodziny tę dziką? Nigdy nie będzie normalnym człowiekiem! wściekła się żona.

Kochałem Renatę, nie wyobrażałem sobie bez niej życia. Choć moja matka raz powiedziała:
Synu, to twój wybór, ale widzieliśmy Renatę z innym mężczyzną. Nie zaznasz z nią szczęścia. Renata jest nieszczera, podstępna, wyrachowana. Zdradzi cię, choćby się nie obejrzysz.
Gdy kochasz, nie widzisz przeszkód. Twoje szczęście świeci jaśniej niż gwiazdy. Renata była moim ideałem. Pęknięcie w związku poczułem, gdy w domu pojawiła się mała Zosia.
To ona otworzyła mi oczy na prawdę o mojej rodzinie. Szokował mnie brak troski żony o dziecko.
Nawet próbowałem ochłodzić moje uczucia, ale nie potrafiłem. Kiedyś kolega poradził:

Słuchaj, stary, jeżeli chcesz zdeprecjonować kobietę, zmierz ją miarką krawiecką. Ludowa mądrość, jakby nie było.
Żartujesz? zdziwiłem się.
Zmierz biust, talię, biodra. W ten sposób się odkochasz kolega jakby drwił ze mnie.
Mimo to postanowiłem spróbować. Nic nie tracę.
Renato, chodź, zmierzę cię zawołałem żonę.
Renata bardzo się zdziwiła:
Czy mam oczekiwać nowej sukienki?

Tak już uroczyście mierzyłem jej wymiary.
Eksperyment zakończony. Kocham Renatę tak samo. Pośmialiśmy się z głupiego pomysłu kolegi.
Wkrótce Zosia zachorowała. Przeziębienie. Gorączka. Dziecko jęczało, pociągało nosem. Wszędzie chodziła za Renatą ze swoją lalką Majką. Cieszyłem się, iż zamiast ciastek trzymała zabawkę.
Uwielbiała przebierać lalkę. Teraz jednak Majka była naga Zosia była zbyt słaba, by ją ubrać. Renata warknęła na córkę:
Jak długo będziesz jęczeć? Nie można mieć chwili spokoju! Idź spać!
Zosia przytuliła lalkę do piersi i dalej płakała. Nagle Renata wyrwała jej zabawkę, podbiegła do okna i z furią wyrzuciła ją na zewnątrz.

Mamo, to moja ukochana Majka! Zmarznie na dworze! Mogę ją gwałtownie zabrać

Idź do oryginalnego materiału