„Czy zostawiła mi córkę? – Od przerażającej myśli Valentynowi zrobiło się gorąco. – Nie, to niemożliwe. Ona na pewno wróci.”

newsempire24.com 1 tydzień temu

„Zostawiłaś mi córkę?” – Przerażająca myśl oblała Katarzynę gorącem. „Nie, to niemożliwe. Na pewno wróci…”

Katarzyna wróciła z pracy i znalazła na stole krótką notatkę od córki. Relacje z Olą nigdy nie były idealne, ale nie spodziewała się, iż ta ucieknie z domu w ten sposób. Czytała wiadomość w kółko, zapamiętała na pamięć, a wciąż wydawało jej się, iż coś przeoczyła, iż czegoś nie zrozumiała.

Nie mogła zasnąć tej nocy. Poduszka była za twarda, kołdra za ciężka, a w pokoju duszno od upału. Płakała, toczyła w głowie rozmowy z córką, wspominała ich kłótnie, szczęśliwe chwile…

W końcu, zmęczona bezsennością, wstała, usiadła przy stole i włączyła lampkę. Notatka leżała na wierzchu dokumentów, pognieciona od ciągłego przekładania.

Katarzyna po raz setny przeczytała słowa Oli. Nie, wszystko zrozumiała dobrze. Wydawało jej się nawet, iż słyszy pełen pretensji głos córki.

„Mam dość Twojej kontroli… Jesteś zbyt surowa… Chcę żyć po swojemu. Jestem dorosła… I tak byś mnie nie puściła, więc wychodzę, gdy Cię nie ma. Ze mną wszystko w porządku. Nie jestem sama. Nie szukaj mnie. Nie wrócę…”

Brak wstępu, brak podpisu. „A co ze mną?” – pytała w myślach Katarzyna, jakby Ola mogła ją usłyszeć. „A jeżeli coś mi się stanie? Nie masz choćby gdzie dać znać. Naprawdę nie obchodzi Cię, co ze mną będzie?”

Ola miała pewnie swoje racje. Ale Katarzyna, jako matka, chciała, by córka skończyła studia, znalazła dobrą pracę, by przypadkowe uczucie czy nieplanowana ciąża nie zniszczyły jej przyszłości. Czy są matki, które na wszystko pozwalają swoim dzieciom?

Sama wyszła za mąż jako studentka i pamiętała, jak miłość gwałtownie wyparowała pod ciężarem biedy, ciasnego pokoju w akademiku i narastającego zmęczenia.

A gdy urodziła się Ola, zrobiło się jeszcze trudniej. Ona i mąż, również student, przestali się rozumieć, kłócili się bez przerwy. Może mama miała rację i wtedy powinna była przerwać ciążę? Ale Katarzyna wierzyła, iż ich miłość przetrwa wszystko. Naiwna dziewczyna.

Po trzech miesiącach rozwiedli się. Katarzyna wzięła urlop dziekański i wróciła do rodziców. Ku jej zdumieniu, mama od razu pokochała wnuczkę, choć wcześniej nalegała na aborcję. Pomogła jej choćby dokończyć studia, sama zajmując się Olą i rozpieszczając ją.

Dopóki żyli rodzice, Katarzyna nie znała biedy. Mama zawsze była obok, dziecko pod opieką. Po studiach przez dwa lata uczyła angielskiego w szkole, a potem znalazła pracę jako tłumaczka.

Ale w życiu osobistym nie miała szczęścia. Mama mówiła, iż powinna szukać dojrzałego, ustabilizowanego mężczyzny. Ale trafiali się jej albo żonaci, chcący tylko romansu, albo rozwodnicy, którzy oddali wszystko byłym żonom i teraz szukali „opieki”. Bała się związków z takimi mężczyznami.

Gdy rodzice odeszli, została tylko z Olą. Nie miała nikogo bliższego. Całe życie poświęciła córce. A dla Oli to było niepotrzebne. Rozpieszczona przez babcię, uważała matkę za zbyt surową. Marzyła nie o edukacji, a o wolności. I dziś uciekła…

„Poczekam. Co mi innego pozostaje? Kiedyś wrócisz. Jestem matką, wybaczę i będę kochać. Tylko niech nic złego Ci się nie stanie…” Katarzyna westchnęła, zgasiła lampkę i położyła się. Przez pół godziny jeszcze się wierciła, ale w końcu zapadła w niespokojny sen.

Nie mogła pogodzić się z odejściem córki, czekała na nią, drżała na dźwięk dzwonka czy szmer za drzwiami. Poza pracą w biurze, brała dodatkowe zlecenia i do późna tłumaczyła artykuły. Spała po kilka godzin. W takim tempie nie było czasu w rozpacz. O Oli myślała, ale wmawiała sobie, iż wszystko z nią w porządku.

Po półtora roku dzwonek oderwał ją od pracy. Z żalem zdjęła okulary i przetarła oczy. Tłumaczenie szło dziś sprawnie, szkoda było przerywać. Dzwonek powtórzył się, więc wstała.

Otworzyła drzwi. Stała przed nią wychudzona, zaniedbana Ola. Katarzyna krzyknęła, rzuciła się do niej.

– Ola! W końcu! Tak długo czekałam!
Ale zatrzymała się w progu, widząc chłodne spojrzenie córki. Gdy Ola weszła do przedpokoju, Katarzyna dopiero wtedy zauważyła, iż trzyma dziecko.

– To Twoje? Daj mi. – Wzięła je na ręce. – Dziewczynka? – ucieszyła się. – Zaniosę ją do pokoju, a Ty się rozbierz.

Katarzyna ułożyła śpiące dziecko na kanapie, wpatrując się w jego pulchniutkie policzki i różowe usteczka. Gdy usłyszała trzask drzwi, nie od razu zrozumiała, iż Ola wyszła.

Z przedpokoju nie dochodził żaden dźwięk. Wbiegła tam i zobaczyła tylko pozostawioną torbę. Jedynym śladem po Oli były mokre ślady na podłodze.

Rozwarła drzwi i krzyknęła w stronę klatki schodowej: „Ola!”. Nie było odpowiedzi, ani oddalających się kroków. Podbiegła do okna – pod blokiem nie było ani samochodu, ani córki.

– Ola… – szepnęła z rozpaczą.

Wróciła do pokoju. Dziecko spało spokojnie.

„Zostawiła mi córkę?” – Przerażenie znów ogarnęło Katarzynę. „Nie, to niemożliwe. Na pewno wróci. Torba! Przecież zostawiła torbę…” Pobiegła po nią i przyniosła do pokoju. W środku były tylko ubranka dziecka.

Dziewczynka poruszyła się, zmarszczyła i zapłakała. Katarzyna zaczęła ją przebierać, uspokajając bardziej siebie niż dziecko, powtarzając, iż mama zaraz wróci. Zmieniła pieluchę i dziewczynka ucichła.

W bocznym kieszonKatarzyna pogłaskała małą po główce i pomyślała, iż choć Ola znów odeszła, to ta mała dziewczynka stała się dla niej nowym początkiem i nadzieją na lepsze jutro.

Idź do oryginalnego materiału