– Dlaczego tak wcześnie? – zaskoczony zapytał mąż.

polregion.pl 8 godzin temu

23 listopada 2025

Dlaczego tak wcześnie? zapytał z niedowierzaniem mój mąż.
Włożyłam klucz do drzwi mieszkania, otworzyłam je i włączyłam światło w przedpokoju. Od razu przyciągnęły mój wzrok czerwone damskie szpilki stojące przy wieszaku. Natychmiast je rozpoznałam to były buty mojej przyjaciółki Aliny.

Rano w biurze poczułam nagłe mdłości i zawroty głowy. Przez ostatnie dwa dni lekko było mi nie najlepiej, ale starałam się to ignorować. Teraz jednak wszystko przybrało wyraźniejsze oblicze.

Co się stało? obróciła się ku mnie zmartwiona koleżanka z działu, Ania.
Po prostu zemdlało mnie, głowa kręci się odsunęłam kołnierzyk bluzki i przetarłam spoczoną czoło.
Nie jesteś może w ciąży? zażartowała Ania z chytrym uśmiechem.
No nie, co ty! odparłam lekko, machając ręką. Pewnie zjadłam coś nieświeżego.
Co mogłabyś zjeść nieświeżego, kiedy jesteś tak zaangażowana w zdrowe odżywianie? zakpiła Ania.

Zastanowiłam się, co jeżeli naprawdę jestem w ciąży? To nie było możliwe A może jednak?

Aniu, muszę się zbadać. Wpadnę do apteki, zobaczymy powiedziałam, wstając z krzesła i ruszając w stronę wyjścia.

Po dziesięciu minutach siedziałam w toalecie biurowej, patrząc na dwie kreski na teście ciążowym. Wynik był nie do zakwestionowania: jestem w ciąży!

Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy smucić. Z Andrzejem nie planowaliśmy dzieci. Czy to przypadek, czy przeznaczenie?

Zrozumiałam, iż dziś nie dam rady normalnie pracować, więc podeszłam do szefowej, Ireny Kowalskiej, by poprosić o zwolnienie.
Oczywiście, Marzanno, idź do domu, odpocznij, a jutro wróć powiedziała ciepło.

Nie chodziłam po prostu do domu leciałam z myślą o mężu, który miał dziś wolne. Chciałam mu natychmiast powiedzieć o nowinie.

Znowu otworzyłam drzwi mieszkania i włączyłam światło w przedpokoju. Czerwone szpilki od razu przyciągnęły mój wzrok należały do Aliny.

Co Alina robi u nas w takiej porze? pomyślałam z niedowierzaniem, wchodząc do salonu. W salonie nikogo nie było, a z sypialni dochodziły głosy.

Zbliżyłam się, otworzyłam drzwi i stanęłam w progu. Andrzej i Alina rozmawiali żywiołowo.

Marzanno? spytał Andrzej, wyraźnie zakłopotany. Dlaczego tak wcześnie?
Alina milczała, skulona w koc i patrząc przerażonym wzrokiem.

Z trudem przypomniałam sobie, co się potem stało. Krzyczałam, rzucałam rzeczy, wypędzając ich z mieszkania, po czym załamałam się na łóżku i płakałam przez długie minuty. Potem usiadłam na podłodze, patrząc w pustą przestrzeń. Gdy w końcu się otrząsnęłam, na dworze już zapadła ciemność, a w mieszkaniu panowała cisza.

***

Pięć dni później szłam do prywatnej przychodni, by zapisać się na zabieg przerywania ciąży. W tym czasie podjęłam ostateczną decyzję. Andrzej wrócił do domu tylko raz wtedy, by odebrać swoje rzeczy i oznajmić, iż chcą się rozwieść. Okazało się, iż od sześciu miesięcy spotyka się z Aliną i jest zakochany w niej.

Nie chciałam mówić Andrzejowi o ciąży. Wiedziałam, iż ma już plan rozwodu i nie chciałam trzymać go przy dziecku, którego nie kochał. Myślałam, iż nie poradzę sobie sama rodzice mieszkają w Gdańsku, a pensja nie starcza na opiekunkę.

Przypominając sobie wydarzenia minionego tygodnia, dotarłam do przychodni. Usiadłam w poczekalni, czekając na swoją kolej. Po chwili usłyszałam, jak zza drzwi lekarz woła:
Proszę wejść!

Weszłam. Lekarz odłożył papiery i spojrzał na mnie.
Antoni?! wykrzyknęłam ze zdumienia. To naprawdę ty?

Antoni był moim szkolnym kochankiem i pierwszą miłością. W jedenastym roczniku potajemnie w nim się zakochałam, ale nigdy nie odważyłam się wyznać uczuć. Na studniówce zaprosił mnie do tańca, a pod koniec wieczoru pocałował w policzek. Serce zabiło mocniej, ale tak się zawstydziłam, iż nie pozwoliłam mu odprowadzić mnie do domu później bardzo tego żałowałam.

Po maturze Antoni wyjechał do Łodzi na medycynę i od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu, chociaż często o nim myślałam. A teraz stał przede mną dorosły, dojrzały, wciąż piękny.

Marzanko! Co za spotkanie! zawołał, wyraźnie zadowolony. Podszedł i objął mnie. Spotkanie tak zaskoczyło mnie, iż na chwilę zapomniałam o kłopotach.

Po kilku minutach Antoni znów wrócił do roli lekarza:
O, co my tu gadamy! Jesteś na mojej wizycie, więc powiedz, po co przysłałaś się?

Powiedziałam mu o wszystkim: zdradę męża, zdradę przyjaciółki, niespodziewaną ciążę.

I chcesz zrezygnować z dziecka? zapytał uważnie.
Tak! odpowiedziałam stanowczo.

Po badaniu zaproponował:
Marzanno, chodźmy dziś wieczorem do kawiarni, pogadajmy. Aborcja to poważna decyzja, nie warto jej podejmować od razu. Co ty na to?
Dobrze. przytaknęłam. Chciałam porozmawiać z Antoniem, poznać jego życie.

***

Wieczorem siedzieliśmy w małej kawiarence, wspominając szkolne lata, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Po raz pierwszy od tygodnia poczułam się dobrze. Lubiłam rozmawiać z Antoniem i nie chciałam iść stąd.

Nagle poruszył temat mojej ciąży, namawiając mnie, by nie przerywała dziecka, iż będę żałować, bo nienarodzone maleństwo nie ma winy w zdradzie męża.

A ty masz dzieci? przerwałam mu. Czy jesteś żonaty?
Byłem Ale nie mogę mieć dzieci. Żona zostawiła mnie, gdy dowiedziała się o tym powiedział cicho, spuszczając wzrok.

Zamilkliśmy. Kiedy Antoni znów spojrzał na mnie, po moich policzkach spłynęły łzy.

Wiesz, szepnęłam, w głębi duszy chcę to dziecko, ale boję się, iż nie podołam.
Nie martw się, dasz radę! A jeżeli będzie ciężko, zawsze będę przy tobie zapewnił mnie z uśmiechem, dotykając dłoni.

Rozmowa zakończyła się tym, iż Antoni zaproponował, iż zostanie moim prywatnym lekarzem i będzie prowadził ciążę.

***

Po raz pierwszy od kilku dni spałam spokojnie; z serca spadł ciężar.
Gdybym była odważniejsza na studniówce, może dziś byśmy z Antonim byli razem mruknęłam przed snem.

Następnego wieczoru zadzwonił do mnie telefon. Otworzywszy drzwi, zaskoczyło mnie, iż na progu stał Antoni z torbą świeżych owoców.

Przyszedłem odwiedzić swoją pacjentkę! zawstydzony uśmiechnął się. Mogę wejść?
Skąd znasz mój adres? zapytałam niepewnie.
Jest w mojej kartotece medycznej! roześmiał się.
Wpadaj! przywitałam go.

Usiedliśmy w kuchni, popijaliśmy herbatę i rozmawialiśmy.

Marzanko, byłem w Tobie zakochany w szkole, ale bałem się wyznać. Na studniówce, kiedy tańczyliśmy, pomyślałem, iż mam szansę, a Ty uciekłaś. opowiadał.
Gdybyś znaczył, ile się potem karałam! odpowiedziałam, z żarem. Też w Tobie byłam zakochana, ale wstydziłam się. Często o Tobie myślałam, żałując, iż wyjechałeś do Łodzi.

Po chwili milczenia Antoni spojrzał mi prosto w oczy:
Marzanko, może nie wszystko stracone? Może los daje nam drugą szansę?
Ale jestem w ciąży z innym mężczyzną westchnęłam. Po co Ci moje dziecko?
Co z tego? Nie będę miał własnych dzieci, ale chciałbym zostać ojcem odpowiedział z ciepłym uśmiechem.
Zgadzam się powiedziałam niepewnie, czując, jak znów rozbudza we mnie uczucie szkolnej zakochanej dziewczyny.

Antoni podszedł, objął mnie i pocałował. Łzy spłynęły po moich policzkach, ale tym razem były łzami szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału