– Dlaczego tak wcześnie? – zdezorientowany zapytał mąż.

twojacena.pl 1 dzień temu

Dlaczego tak wcześnie? zagadnął zdezorientowany Andrzej.

Marzena otworzyła drzwi mieszkania kluczem, wszedła i włączyła światło w przedpokoju. Oko rzuciło się od razu na czerwone damskie pantofle stojące przy ścianie. Od razu je rozpoznała to były buty jej przyjaciółki Jadwigi.

Rano w pracy Marzena poczuła nagłe mdłości i zawroty głowy. Przez kilka dni odczuwała lekkie dolegliwości, ale ignorowała je, myśląc, iż to przejściowe. Teraz jednak poczuła się naprawdę źle.

Co się stało? zapytała z troską sąsiadka z biura, Kasia.

Nagle zaczęło mnie wymiotować i kręcić się w głowie rozpięła kołnierzyk bluzki, przetarła spoczoną czoło i odparła Marzena.

A może jesteś w ciąży? uśmiechnęła się figlarnie Kasia.

Nie, nie mów tak! odrzekła Marzena, machając ręką. Pewnie zjadłam coś nieświeżego.

Co mogłabyś zjeść nieświeżego, kiedy jesteś zagorzałą zwolenniczką zdrowego odżywiania? zaśmiała się Kasia.

Marzena chwilę się zamyśliła. A co, jeżeli naprawdę jest w ciąży? Nie może być A może jednak?

Kasiu, chcę się zbadać. Idę do apteki, zobaczę, co powie test.

Wstała z krzesła, opuściła biuro i pospieszyła w stronę wyjścia. Po kilku minutach znajdowała się w toaletce, patrząc nieprzerwanie na dwie linie na teście ciążowym.

Jest w ciąży!

Nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy smucić. Ona i Andrzej nie planowali dzieci. Czy to może być przeznaczenie? Myśli mieszały się w głowie. Marzena zrozumiała, iż nie da się jej dziś normalnie pracować, więc podeszła do szefowej, Ireny Kowalskiej, by poprosić o zwolnienie.

Szefowa, dowiedziawszy się o sytuacji, uśmiechnęła się ciepło:

Oczywiście, Marzysiu, idź do domu, odpocznij i wróć jutro.

Marzena nie poszła powoli, a z determinacją. Musiała natychmiast podzielić się nowiną z mężem, który miał wolne. Co go czekało, gdy nagle pojawi się w drzwiach z taką wiadomością?

Marzena znów otworzyła drzwi mieszkania, włączyła światło i zobaczyła w przedpokoju te same czerwone pantofle.

Co Jadwiga robi u nas w takiej porze? pomyślała, wchodząc do salonu. W salonie nikogo nie było, a z sypialni dochodziły dźwięki rozmowy.

Zaniepokojona, podeszła do drzwi, otworzyła je i zatrzymała się w progu.

Andrzej i Jadwiga prowadzili gorącą dyskusję. Marzena wydała z siebie krzyk, a para zerwała się przerażona w jej stronę.

Marzena? zapytał zdezorientowany Andrzej. Dlaczego tak wcześnie?

Jadwiga milczała, wtulona w koc i przerażona patrzyła na przyjaciółkę.

Trudno było jej przypomnieć, co działo się potem. Wydawało się, iż krzyczała, rzucała rzeczami, wyrzucała męża i przyjaciółkę z mieszkania, po czym upadła na łóżko i długo lamentowała. Potem siedziała na podłodze, patrząc w pustą przestrzeń. Gdy w końcu się otrząsnęła, na zewnątrz zapadła noc, a w mieszkaniu panowała cisza.

Pięć dni później Marzena udała się do prywatnej przychodni, by umówić się na aborcję. W tym czasie podjęła zdecydowaną decyzję

Andrzej wrócił do domu tylko raz, by odebrać swoje rzeczy i powiedzieć Marzenie, iż chcą się rozwieść. Okazało się, iż on i Jadwiga spotykali się od pół roku i to była ich prawdziwa miłość.

Marzena nie powiedziała mu o ciąży. Zrozumiała, iż mąż naprawdę chce rozwodu i nie chciała trzymać dziecka z człowiekiem, który już jej nie kocha. Rozważała, czy zachować ciążę, ale doszła do wniosku, iż nie chce, by cokolwiek łączyło ją z zdrajcą, choćby dziecko. Wiedziała też, iż nie poradzi sobie sama rodzice mieszkają w innym mieście, a pensja nie pozwoli na opiekunkę.

Wspominając całą minioną tydzień, Marzena dotarła do przychodni, usiadła w poczekalni i czekała na swoją kolej. Po kilku minutach wyszła pacjentka, a zza drzwi rozległ się głos lekarza:

Proszę wejść!

Marzena weszła. Lekarz odłożył papiery i spojrzał na nią.

Antoni? zachwyciła się. To naprawdę ty?

Antoni był jej szkolnym kolegą i pierwszą miłością. W jednymastym klasie Marzena potajemnie w niej się zakochała, ale nigdy nie odważyła się wyznać uczuć. Na studniówce zaprosił ją do tańca, a pod koniec wieczoru pocałował w policzek. Serce zabiło mocniej, ale tak się zakręciła, iż nie pozwoliła mu odprowadzić jej do domu później długo tego żałowała. Po maturze Antoni wyjechał do innego miasta na medycynę i od tamtej pory nie mieli kontaktu, choć Marzena często o nim myślała.

Teraz siedział przed nią dorosły, dojrzały i wciąż przystojny.

Marzysiu, co za spotkanie! wykrzyknął z radością.

Antoni wstał, podszedł i objął ją. To niespodziewane spotkanie tak poruszyło Marzena, iż na chwilę zapomniała o własnych troskach. Po kilku minutach rozmawiali swobodnie, aż Antoni nagle przypomniał sobie:

Ojej, co my tu gadamy! Masz wizytę, więc opowiedz, po co przyszłaś?

Ta uwaga przywróciła Marzene rzeczywistość, a twarz znów przybrała smutny wyraz. Westchnęła ciężko i opowiedziała mu wszystko: zdradę męża, zdradę przyjaciółki, niespodziewaną ciążę.

I chcesz się pozbyć dziecka? zapytał uważnie Antoni.

Tak! odparła stanowczo.

Po badaniu Antoni zaproponował:

Marzena, chodźmy dziś wieczorem do kawiarni, pogadajmy. Decyzja o aborcji to poważna sprawa, nie powinnaś jej podejmować od razu. Co ty na to?

Dobrze.

Marzena chciała spędzić czas z Antonim, poznać jego życie.

Wieczorem usiedli w małej kawiarni i rozmawiali o wszystkim. Przypominali szkolne lata, żartowali i śmiali się. Po raz pierwszy od tygodnia Marzena poczuła się naprawdę dobrze. Nie chciała już iść do domu. W pewnym momencie Antoni poruszył temat ciąży: namawiał ją, by zostawiła dziecko, tłumacząc, iż nie ma winy w zdradzie męża.

A ty sam masz dzieci? przerwała mu Marzena. Czy jesteś żonaty?

Miałem Ale nie mogę mieć dzieci. Żona odeszła, gdy się o tym dowiedziała przyznał cicho, spuszczając wzrok.

Zapanowała cisza. Gdy Antoni znów spojrzał na Marzennę, po jej policzkach spłynęły łzy.

Wiesz, szepnęła, w sercu naprawdę chcę to dziecko, ale boję się, iż nie dam rady.

Oczywiście, iż dasz! A jak będzie ciężko, zawsze będę obok zapewnił ją przyjaciel, uśmiechając się i lekko pogłaskał po ręce.

Rozmowa zakończyła się propozycją Antoniego, by został jej osobistym lekarzem i prowadził ciążę.

Po raz pierwszy od kilku dni Marzena spała spokojnie, jakby ciężar serca zniknął.

Gdybym była odważniejsza, może na studniówce z tobą skończyłabym… pomyślała, zasypiając.

Następnego wieczoru w mieszkaniu Marzenny zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi i ze zdumienia zobaczyła Antoniego z torbą świeżych owoców.

Przyszedłem odwiedzić pacjentkę! nieśmiało się uśmiechnął. Czy mogę wejść?

Skąd znasz mój adres? zapytała niepewnie.

Jest w mojej kartotece medycznej! zaśmiał się przyjaciel.

Wchodź! przywitała go Marzena.

Usiedli przy kuchennym stole, pili herbatę i rozmawiali.

Wiesz, Marzysiu nagle powiedział Antoni, byłem w szkole w tobie zakochany, ale bałem się wyznać. Na studniówce, kiedy tańczyliśmy, pomyślałem, iż mam szansę, ale uciekłaś.

Gdybym tylko wtedy nie uciekła, nigdy nie żałowałabym! odpowiedziała Marzena z żarem. Ja też byłam w tobie zakochana, ale byłam nieśmiała. Często myślałam o tobie i żałowałam, iż wyjechałeś.

Po kilku chwilach Antoni spojrzał jej prosto w oczy i poważnie rzekł:

Marzysiu, może nie wszystko stracone? Może los daje nam drugą szansę?

Ale ja jestem w ciąży z innym mężczyzną wyznała nerwowo. Po co ci mój cudzy dziecko?

Co z tego? Nie będę miał własnych dzieci, ale bycie ojcem mnie cieszy odpowiedział ciepło.

Zgadzam się powiedziała nieśmiało, czując się znowu jak nastolatkowa zakochana.

Antoni podszedł, objął ją i pocałował. Marzena przytuliła się mocno, a po jej policzkach popłynęły łzy tym razem łzy szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału