Nasze pierwsze kroki, pierwsze słowo, pierwsze urodziny – rodzice pamiętają je doskonale. My sami? Prawie nigdy. Najnowsze badanie zespołu z Yale, opublikowane w „Science”, podważa wygodne wyjaśnienie, iż wina leży wyłącznie w niedojrzałym mózgu. Wszystko wskazuje na to, iż niemowlęta potrafią już kodować ślady pamięci, a „amnezja dziecięca” częściej rozbija się o późniejszy brak dostępu do tych zapisów.

Fot. Gift Habeshaw /Unsplash
Hipokamp niemowlęcia naprawdę pracuje
W eksperymencie przeprowadzonym przez zespół prof. Nicka Turk-Browne’a przebadano 26 dzieci w wieku od około czterech miesięcy do niespełna dwóch lat. W skanerze fMRI pokazywano im twarze, przedmioty i sceny, a następnie sprawdzano rozpoznanie w klasycznym paradygmacie „preferencji patrzenia” – jeżeli maluch dłużej wpatrywał się w wcześniej widziany obraz, uznawano to za ślad pamięci. Krytyczny był moment pierwszego kontaktu: im silniejsza aktywność hipokampa przy „premierze” obrazu, tym większa szansa, iż dziecko rozpozna go później. Najmocniej efekt ujawniał się po 12. miesiącu życia i dotyczył przede wszystkim tylnej części hipokampa – tej samej, którą u dorosłych wiąże się z pamięcią epizodyczną.
To nie jest pojedynczy wybryk aparatury. Wcześniejsze prace tej samej szkoły badawczej pokazywały, iż hipokamp niemowląt potrafi uczyć się statystycznie – wychwytywać wzorce w otoczeniu – zanim pojawi się dojrzała pamięć epizodyczna. Nowe dane dopisują do tej układanki brakujący element: mechanizm kodowania konkretnych zdarzeń uruchamia się wcześniej, niż sądzono.
„Nie neurochirurg, ale…” – kim są autorzy i co naprawdę twierdzą
Nick Turk-Browne jest profesorem psychologii i dyrektorem Wu Tsai Institute na Yale, z dodatkowymi afiliacjami w Child Study Center, neurochirurgii i psychiatrii. To ważne o tyle, iż jego zespół od lat rozwija metody prowadzenia fMRI u czuwających niemowląt – co w tej dziedzinie bywa kluczem do wiarygodności. Pierwszą autorką pracy jest Tristan S. Yates, dziś postdoc na Columbia University.
Co konkretnie mówią badacze? Że niemowlęta kodują wspomnienia, a siła tego kodowania przewiduje późniejsze rozpoznanie. To nie znaczy jednak, iż dotychczasowe wyjaśnienia upadają. Raczej przesuwa się akcent: zamiast niedojrzałości samego mechanizmu zapisu, większą rolę mogą odgrywać procesy późniejszej konsolidacji i odtwarzania. Tak interpretują te wyniki także wiodące serwisy naukowe.
Gdzie znikają wspomnienia z kołyski
Jeśli niemowlę coś zapisało, dlaczego dorosły niczego nie pamięta? Jedna hipoteza mówi, iż ślady po prostu gasną – nie trafiają do trwałego magazynu. Druga, coraz popularniejsza, iż wspomnienia trwają, ale są dla nas niedostępne. Na rzecz tej drugiej opcji przemawiają badania na modelach zwierzęcych: u młodych gryzoni „zapomniane” doświadczenia można było przywrócić, pobudzając odpowiednie engramy w hipokampie. To sugestywne, choć wciąż dotyczy myszy, nie ludzi.
Zespół Yale sygnalizuje już kolejne kroki: badanie podłużne z domowymi nagraniami „z perspektywy dziecka”. Wstępne wyniki sugerują, iż najwcześniejsze ślady mogą przetrwać do wieku przedszkolnego, zanim wyblakną albo staną się nieosiągalne. To na razie pilotaż, ale kierunek jest jasny.
Hipokamp rośnie szybko, ale to nie cała historia
Przez lata tłumaczono amnezję dziecięcą surowym faktem rozwoju mózgu. Rzeczywiście, w pierwszych latach życia struktury skroniowe – w tym hipokamp – intensywnie dojrzewają, a cały mózg podwaja objętość już w pierwszym roku. Nie oznacza to jednak, iż wcześniej „nie ma czym pamiętać”: prace obrazowe pokazują, iż mimo gwałtownych zmian anatomicznych hipokamp od wczesnego okresu życia obsługuje różne formy uczenia.
Pamięć jest rekonstrukcją. A wspomnienia – czasem zapożyczamy
Czy da się ufać „najwcześniejszym” wspomnieniom opowiadanym przez dorosłych? Neuropsycholożka Catherine Loveday od lat przypomina, iż pamięć autobiograficzna jest rekonstrukcyjna i podatna na wpływ narracji rodzinnych; z wiekiem częściej przyjmujemy „perspektywę obserwatora”, co bywa mylone z autentycznym przeżyciem z kołyski. To istotny kontekst dla medialnych historii o pamiętaniu pierwszych miesięcy życia.
Co z tego wynika
Nowe wyniki nie zamykają sporu o amnezję dziecięcą, ale przestawiają wajchę. Zamiast pytać, czy niemowlę potrafi coś zapisać, sensowniej pytać, jak te ślady są później wzmacniane, integrowane z językiem i tożsamością oraz dlaczego – w dorosłości – bywają poza naszym zasięgiem. Konsekwencje są szersze niż akademicka ciekawość: inaczej myślimy o wczesnych doświadczeniach, o ich wpływie na rozwój i o tym, jak mózg w ogóle buduje naszą autobiografię.










