Wirus RSV (syncytialny wirus oddechowy) to jedna z najczęstszych przyczyn infekcji dróg oddechowych u małych dzieci. Najczęstsze objawy zakażenia tym wirusem przypominają typowe przeziębienie: katar, kaszel, kichanie, gorączka oraz ogólne osłabienie. U niemowląt i małych dzieci mogą jednak wystąpić poważniejsze symptomy, takie jak przyspieszony i świszczący oddech, duszność, trudności w karmieniu, a w cięższych przypadkach zasinienie wokół ust lub bezdechy.
RSV nie wolno bagatelizować: w przypadku niemowląt, noworodków i wcześniaków może prowadzić do ciężkich powikłań, hospitalizacji, a choćby zgonu. Co więcej, dotychczas nie opracowano leku na tę chorobę - leczenie ogranicza się do niwelowania objawów, Możliwości ochrony najmłodszych były więc bardzo ograniczone.
Na szczęście od niedawna w Polsce dostępna jest bezpłatna szczepionka przeciwko RSV, przeznaczona dla kobiet w ciąży. Podana we właściwym czasie, pozwala na przekazanie dziecku przeciwciał, które zapewniają mu ochronę przez pierwsze miesiące życia.
Prof. Mirosław Wielgoś, specjalista położnictwa i ginekologii oraz perinatologii, w rozmowie z naszą redakcją Mamadu.pl wyjaśnia, czym jest wirus RSV, dlaczego stanowi poważne zagrożenie dla najmłodszych, oraz jak szczepienia kobiet w ciąży mogą skutecznie chronić maluchy po urodzeniu.
Dlaczego o szczepieniu przeciwko RSV rozmawiamy w sierpniu, skoro sezon na tego typu infekcje to okres jesienno-zimowy?
Prof. Mirosław Wielgoś: To prawda, październik–kwiecień to rzeczywiście okres, kiedy ryzyko zachorowań jest największe. Natomiast jeżeli chcemy wdrożyć mechanizmy profilaktyczne, musimy przygotować się do tego wcześniej. Niestety, w tej chwili nie mamy leku na RSV - leczenie jest tu objawowe. Dlatego to, co możemy zrobić, a raczej to, co powinniśmy zrobić, to wdrażać szeroko zakrojoną profilaktykę.
Kto może przyjąć szczepionkę przeciwko RSV i dlaczego czas ma tu znaczenie?
Szczepionka przeznaczona jest dla kobiet ciężarnych. Zabezpiecza nie tylko przyszłą mamę, ale także płód w trakcie ciąży i, co jest tu w zasadzie najistotniejsze, dziecko po urodzeniu przez pierwszych sześć miesięcy jego życia.
Teoretycznie zaszczepić należy się w trzecim trymestrze ciąży, czyli pomiędzy 24–36. tygodniem, ale rekomendacje większości towarzystw naukowych mówią, iż najlepiej robić to między 32. a 36. tygodniem. Wtedy stężenie przeciwciał jest najwyższe i najlepiej może zabezpieczyć dziecko po urodzeniu. Czyli szczepimy się nie na początku ciąży, tylko pod jej koniec.
Okres pomiędzy szczepieniem a porodem nie może być krótszy niż 2 tygodnie, bo szczepienie musi wywołać odpowiedź immunologiczną u ciężarnej - musi dojść do produkcji przeciwciał, a później te przeciwciała muszą przejść przez łożysko do dziecka. Na to potrzeba właśnie mniej więcej dwa tygodnie. Dlatego kobiety, których termin porodu przypada na początek sezonu zakażeń - wrzesień, październik już teraz powinny pomyśleć o szczepieniu przeciwko RSV.
Dlaczego tak ważne jest, aby wiadomość o tym, iż szczepienie przeciwko RSV jest dostępne i bezpłatne, dotarła do przyszłych mam?
RSV to choroba, na którą nie ma leku. Narażone są na nią szczególnie małe dzieci do drugiego roku życia, a jeszcze bardziej niemowlęta i noworodki, a jeszcze bardziej wcześniaki. Oczywiście osoby w wieku starszym również, ale to osobny temat.
Objawy są bardzo dokuczliwe. Dodatkowo mogą pojawić się różnego rodzaju powikłania. W cięższych przypadkach dochodzi choćby do zgonu, więc profilaktyka tu odgrywa ogromną rolę.
Ciężarne powinny mieć świadomość, iż istnieje sposób, aby ochronić dziecko aż do ukończenia 6. miesiąca życia. prawdopodobnie jeszcze nie wszyscy przyszli rodzice mają tego świadomość, więc zdecydowanie warto informować o tym, co to jest RSV, z jakimi zagrożeniami się wiąże i iż można tej chorobie zapobiegać.
Szczepionka jest w tej chwili bezpłatna, co jest niezwykle ważne, bo jej cena to około tysiąc złotych. Przyszła mama potrzebuje jedynie recepty, wystawionej w ramach programu Ciąża Plus.
Czyli trzeba zgłosić się do swojego ginekologa po receptę?
Tak jest. Ginekolog powinien sam o tym pamiętać i poinformować kobietę ciężarną o takiej możliwości. To jest nasza rola — informować pacjentki o wszystkim, co można, co trzeba i co powinno się robić w ciąży. Pacjentki nie muszą wiedzieć o zagrożeniu, jakim jest RSV. To nie ich zadanie, by szukać informacji w internecie. Dostarczanie informacji to rola osoby prowadzącej ciążę: lekarza ginekologa, położnika lub położnej.
Szczepionka działa przez sześć miesięcy. Co ze starszymi niemowlakami? Czy dla nich również istnieje jakaś forma ochrony?
Dzieci nie możemy szczepić – szczepionka jest przeznaczona dla dorosłych od 18. roku życia, więc absolutnie nie mamy możliwości szczepienia dzieci.
Istnieją natomiast tzw. przeciwciała monoklonalne, które można podawać dzieciom. w tej chwili czekamy jednak, aż będą fizycznie dostępne w Polsce.
RSV to poważna choroba, która wcześniej dość często bywała niedorozpoznawana. Od około dwóch lat mamy jednak obowiązek raportowania zakażeń RSV, więc dopiero teraz poznajemy prawdziwą skalę.
Czy przyszłe mamy mogą zrobić coś jeszcze poza szczepieniami, aby uniknąć zakażenia RSV?
Najważniejsze jest ograniczenie kontaktu z dziećmi w wieku przedszkolnym i szkolnym – to one najczęściej przynoszą wirusa.
W rozmowach ze znajomymi spotkałam się z opinią, iż “To chyba coś nowego - przecież kiedyś tej choroby nie było”.
Do niedawna wiele schorzeń dróg oddechowych przypisywano grypie albo paragrypie. Teraz wiemy, iż u niemowląt głównym czynnikiem jest właśnie RSV.
Jak z perspektywy pana profesora wygląda nastawienie kobiet do szczepień?
Moje pacjentki się szczepią, z reguły nie mają obiekcji. Rutynowo informuję je o szczepieniach przeciwko grypie, krztuścowi, COVID-19 i RSV. Z moich obserwacji wynika, iż najłatwiej zachęcić do szczepienia przeciwko RSV. Może działa psychologicznie to, iż szczepionka jest droga, a dostępna za darmo.
Najłatwiej przekonać te kobiety - a adekwatnie wcale nie trzeba ich przekonywać, bo są zdecydowane - w których rodzinie zdarzyła się infekcja RSV lub których starsze dzieci przechodziły infekcję RSV. One wiedzą, jak groźny to wirus i chcą oszczędzić zakażenia swoim dzieciom.
Nie da się jednak ukryć, iż wielu lekarzy może mieć problem z przekonaniem pacjentek do szczepień. Jakich argumentów powinni używać?
Klucz to informować, informować, informować. To nie jest nasza decyzja, czy pacjentka się zaszczepi. Naszym zadaniem jest przekazać rzetelną informację o zagrożeniu i możliwościach jego zapobiegania.