Wakacje to intensywny czas
"Jestem mamą dwóch córeczek w wieku przedszkolnym. W czasie wakacji placówka moich dzieci była nieczynna – tzn. cały lipiec i sierpień były dyżury wakacyjne, ale w innym niż nasze przedszkolu i to w łączonych grupach. Córki w zeszłym roku trochę uczęszczały na takie dyżury, ale nie były za bardzo zadowolone i w tym roku postanowiliśmy inaczej zorganizować im czas latem" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Agata.
"Wzięliśmy z mężem urlopy na zmianę, żeby każde z nas przez jakiś czas zajęło się dziewczynkami, a resztę czasu zdecydowałam się na pracę zdalną, żeby móc być z córkami w domu. Oprócz tego, iż wakacje to wymagający czas, bo byłam z dziećmi całą dobę i musiałam zapewnić im zajęcia i atrakcje, to byłam jeszcze dodatkowo bardzo przemęczona godzeniem obowiązków zawodowych i tej opieki. Po córkach też było widać, iż już im brakuje przedszkola, jakiegoś stałego planu dnia, towarzystwa rówieśników".
Byłam już zmęczona całodobową opieką
Mama dwóch dziewczynek przyznaje, iż miała już dość wakacji: "Całe dnie w domu, kiedy ja byłam zmuszona do pracy na komputerze, one często bawiły się wspólnie. To było pod koniec męczące zarówno dla mnie, jak i dla nich. Byłam bowiem przywiązana do komputera i nie mogłam z nimi np. iść na spacer czy plac zabaw. Końcówka sierpnia owocowała przez to codziennym marudzeniem, kłótniami i płaczem, bo dziewczynki były już zmęczone siedzeniem w domu.
Nie ukrywam, iż od połowy sierpnia już odliczałam dni do początku września, kiedy moje córki (w wieku 4 i 6 lat) pójdą do przedszkola. I kiedy wreszcie z kapciami w rękach przekroczyły próg przedszkola, miałam w oczach łzy wzruszenia. Nie tylko dlatego, iż rozpoczynają kolejny etap, ale przede wszystkim dlatego, iż poczułam, iż wreszcie wracamy do jakiejś rutyny, która została przez wakacje zaburzona. Wreszcie siadłam dziś do komputera z zamiarem popracowania w ciszy".
Wrzesień to euforia rodziców
Mama przedszkolaków zachęca rodziców, aby cieszyli się tą chwilą: "Mogłam się skupić na wyznaczonych mi przez szefową zadaniach i nie musiałam słuchać, czy aby malowanie farbami w kuchni nie wymknęło się spod kontroli. Wypiłam ciepłą kawę i w spokoju mogłam w przerwie na obiad podgrzać sobie jedzenie bez rozdzielania dwóch dziewczynek, które w tym samym czasie chcą się bawić jedną lalką Barbie.
Wiem, iż na ten wrzesień czekało wiele innych mam. Dziś czujemy ulgę i wdzięczność za to, iż istnieją przedszkola, żłobki i szkoły, w których ktoś na jakiś czas przejmie opiekę i odpowiedzialność za edukację naszych dzieci. Cieszcie się tą ciepłą kawą, celebrujcie najbliższe kilka dni, kiedy wasze dzieci będą szły do placówek.
Zaraz będziemy musiały się martwić jesienną pluchą, katarkami i innymi infekcjami naszych pociech. Niech ta ciepła kawa będzie symbolem wolności i tego, iż matka też człowiek i czasem potrzebuje chwili tylko dla siebie" – kończy swój list Agata, nasza czytelniczka.