Z lustra spoglądała na Anetę kobieta o pięknych rysach, trzydziestopięcioletnia, ale z oczami pełnymi smutku. Nie potrafiła pojąć, czego naprawdę oczekują współcześni mężczyźni. Szkoda, iż na uniwersytecie tego nie uczą. Po co był ten czerwony dyplom?
Aneta całe życie marzyła o rodzinie, kochającym mężu i dzieciach, najlepiej trójce. Od dziecka widziała przed sobą obraz rodziców wzór idealnej rodziny. Tak bardzo się spieszyła, by wyjść za mąż, jakby bała się przegapić własne szczęście.
Z mężem, Wojciechem, poznała się jeszcze na studiach. Przystojny, wysportowany, inteligentny przyciągał uwagę kobiet i zawsze był duszą towarzystwa. Spotkali się na jednej z akademickich imprez i od razu przypadli sobie do gustu. Wojtek pochodził z Poznania, a Aneta mieszkała z rodzicami w Łodzi.
Po pół roku znajomości Wojtek poprosił ją o rękę. Przyjęła oświadczyny, pobrali się tuż po studiach. Wydawał się ideałem uważny, troskliwy, zabawny. Zatrudnił się jako inżynier w firmie gazowej, a Aneta rozpoczęła pracę w banku.
Pół roku po ślubie Aneta dowiedziała się, iż jest w ciąży. Wojtka ta wiadomość nie ucieszyła.
Aneta, jak to się stało? Przecież mówiłaś, iż wszystko pod kontrolą!
Wojtek, naprawdę nie wiem, jak to się stało wyznała szczerze, zaskoczona jego rozczarowanym tonem. Ale czy to ważne? I tak planowaliśmy dziecko. Skoro tak wyszło, widocznie to przeznaczenie.
Nie opowiadaj bzdur! Jakie przeznaczenie? To zwykła nieostrożność! Właśnie zaczęliśmy prace, teraz czas na karierę, a nie pranie pieluch.
Aneta ze wszystkich sił powstrzymywała łzy. Reakcja męża zwaliła ją z nóg.
Anetko Wojtek zagadnął ciszej, objął ją ramieniem. Może jeszcze zaczekamy Po co się spieszyć, jeszcze zdążymy
Patrzyła na niego oniemiała.
Ani mi się śni! Nie odpowiada ci nie będę cię zmuszać. Sam zdecyduj.
Aneta wybiegła z mieszkania. Przez długi czas błąkała się po łódzkich ulicach, próbując zebrać myśli. Jej marzenie o dużej, szczęśliwej rodzinie właśnie się rozsypywało.
Przez kilka dni między Anetą a Wojciechem panowała cisza. W końcu mąż przeprosił i zapewnił, iż wszystko przemyślał i cieszy się, iż zostanie ojcem. Aneta znów była szczęśliwa. Po ośmiu miesiącach urodził się syn, Antoni.
Aneta rozkwitła w roli mamy. Kochała opiekować się dzieckiem, dbać o dom, gotować Wojtkowi pyszności. Gdy Antoni skończył trzy lata, wróciła do pracy, oddając synka do przedszkola.
Młoda mama czuła się jak na skrzydłach, pewna, iż jest najszczęśliwsza na świecie. Potwierdzali to pośrednio też przyjaciele rodziny. W ich mieszaniu często spotykała się paczka znajomych z uczelni, już z rodzinami. Pewnego dnia Aneta usłyszała rozmowę Wojciecha z kolegami.
Stary, ale ci się trafiła żona! Piękna, mądra, pracuje, w domu zawsze porządek, a gotuje, iż palce lizać!
No, mówię ci potwierdził drugi. Moja tylko ciągle pieniędzy żąda i wiecznie ma o coś pretensje.
No, ja też niczego sobie, dlatego mam taką super żonę odparł Wojtek z uśmiechem.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kobiety jednak miały o tym własne zdanie i nie raz i nie dwa dzieliły się nim z AnetąAle w głębi serca Aneta czuła coraz większy niepokój. Z każdym kolejnym miesiącem dostrzegała, iż rutyna codzienności staje się pułapką Wojtek coraz częściej pracował do późna, rozmowy między nimi zamieniały się w zdawkowe wymiany zdań, a ich dawny żar wygasał, choć dom był pełen śmiechu Antosia i smakowitych zapachów z kuchni.
Pewnego wieczoru, kiedy dziecko już spało, Aneta usiadła naprzeciwko Wojtka, trzymając w dłoniach dumnie sfatygowaną książkę z czasów studiów. Spojrzała mu prosto w oczy.
Pamiętasz, jak marzyliśmy o podróży po Europie? zapytała cicho. O wspólnych wschodach słońca i spontanicznych decyzjach? A dziś życie to lista zakupów, przewijanie pieluch i praca do późna
Wojtek westchnął, próbując się uśmiechnąć, ale w jego oczach pojawił się cień zrozumienia.
Może czas przypomnieć sobie, kim byliśmy zanim zostaliśmy rodzicami i małżeństwem. Może jeszcze potrafimy być tamtymi sobą dodała z nadzieją.
W ciszy tamtego wieczoru podjęli decyzję. Zostawili Antka pod opieką babci, wsiedli do starego auta i ruszyli w spontaniczną podróż, jak dawniej, bez planu, śmiejąc się z własnych niezdarności i przypominając sobie, jak to jest być razem naprawdę. W drodze byli znów tylko Anetą i Wojtkiem przyjaciółmi, kochankami i marzycielami.
Kiedy wrócili do domu, spojrzenie Anety w lustrze nabrało blasku. Zrozumiała, iż nie chodzi o czerwony dyplom, wpisaną w kalendarz karierę ani choćby o role żony i matki. Chodzi o odwagę, by szukać szczęścia nie według czyjegoś wzorca, ale własnych pragnień i o miłość, która nie boi się zadać sobie pytania: czego chcemy dziś?, zamiast czego ktoś od nas oczekuje.
A potem pocałowała synka na dobranoc i wróciła do pokoju, gdzie Wojtek czekał już z gorącą herbatą i nowym planem na kolejną wspólną przygodę.















