Droga krzyżowa na szkolnych korytarzach. "Rekolekcje i łamanie prawa, a choćby konstytucji"

gazeta.pl 3 dni temu
Uczniowie jednego z liceów na terenie Podlasia mieli brać udział w drodze krzyżowej zorganizowanej na terenie placówki. - Społeczność szkolna idąc w skupieniu stacja po stacji rozważała mękę pańską - podano w szkolnych mediach społecznościowych. Co z uczniami, którzy nie wyznają wiary katolickiej?
Okres wielkopostny oraz Wielkanoc to dla katolików najważniejszy czas w roku. realizowane są wtedy nabożeństwa i liturgie nawiązujące do męki pańskiej. Część z nich organizowana jest w przestrzeni publicznej - m.in. na ulicach czy tak jak w powyższym przypadku, w placówkach edukacyjnych. "Jak co roku, w jednej z podlaskich szkół, odbyła się droga krzyżowa, która przeszła korytarzami szkoły" - podaje serwis infor.pl i cytuje fragment publicznego wpisu, jaki liceum miało zamieścić w swoich mediach społecznościowych.


REKLAMA


W piątek w naszej szkole odbyła się Droga Krzyżowa. (…) Społeczność szkolna idąc w skupieniu stacja po stacji, rozważała Mękę Pańską.


To niejedyny przykład organizowania obrządków religijnych na terenie szkoły. Relacje z rekolekcji i spotkań wielkopostnych wrzuca do mediów społecznościowych wiele innych placówek. Warto podkreślić, iż część z nich odbywa się na terenie szkoły, a część jest organizowana m.in. w parafiach, ale uczniowie biorą w nich czynny udział.
I choć większość z nich przebiega sposób spokojny i wyważony, trudno nie wspomnieć o kontrowersyjnych rekolekcjach sprzed dwóch lat, które miały miejsce w kościele pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu. Sieć obiegły nagrania inscenizacji, podczas której kobieta biorąca w niej udział była rozbierana, zakładano jej także smycz i poniżano. Sprawą zajął się m.in. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który napisał o tym w swoich mediach społecznościowych. "Sceny przypominające brutalne filmy BDSM oglądały dzieci i młodzież w kościele". Aktywiści poinformowali także o złożeniu zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie. Więcej o tym temacie można przeczytać TUTAJ.


Zobacz wideo Rekolekcje. 4 przypadki, gdy choćby nie wiesz, iż twoje prawa mogą być łamane


Droga krzyżowa w szkole. Co na to prawo?
Kontrowersji związanych z organizacją nabożeństw na terenie szkół jest kilka. Jedną z nich jest wymaganie od uczniów, by stawili się na uroczystości. Jest to niezgodne m.in. z Konstytucją RP, w której artykuł 53 ust. 6 stanowi, iż "Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych". Co więcej, tę kwestię podejmuje również rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 roku w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Dokument uznaje, iż nie ma co prawda zakazu organizowania liturgii, czy rekolekcji na terenie szkoły, ale ich organizatorem powinien być "podmiot zewnętrzny".
Takie stanowisko MEN podkreśliło także w rozmowie z TOK FM. "Dyrektor szkoły z organizatorem rekolekcji ustala: formę, miejsce, czas odbywania rekolekcji z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa i opieki nad uczniami" - wyjaśniono.


Czytaj także:


Komunia w Irlandii? Bez zadęcia. "Bez falbanek, bez wianuszków"


Warto także przyjrzeć się kwestii wolności wyznania, którą gwarantuje ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. Można tam znaleźć zapis, mówiący o tym, iż "Nikt nie może być dyskryminowany bądź uprzywilejowany z powodu religii lub przekonań w sprawach religii". Czy można więc powiedzieć, iż organizacja liturgii w obrządku katolickim to przejaw dyskryminacji religijnej wobec ateistów, lub uczniów innego wyznania?
Czy uczniowie muszą brać udział w nabożeństwach na terenie szkoły?
jeżeli uczniowie, a także nauczyciele i inne osoby zaangażowane w organizacje i sam udział w uroczystościach wyrażą na to zgodę, teoretycznie problemu nie ma. Co jednak z tymi, którzy takiej zgody nie wyrażą? Czy uczniowie niewierzący, niepraktykujący, bądź innego wyznania muszą przebywać wtedy na terenie placówki? Prawo jasno zaznacza, iż choćby w trakcie rekolekcji szkoła musi zarówno spełniać funkcję opiekuńczą, jak i organizować zajęcia dla uczniów, którzy nie biorą udziału w obrządkach i spotkaniach religijnych. Wynika to z ustalonego przez MEN prawa, które zakłada, iż wszyscy uczniowie są równi i każdy ma prawo do równego dostępu do zajęć edukacyjnych. Uczniowie, którzy nie biorą udziału np. w rekolekcjach, nie powinni więc być zwolnieni z zajęć edukacyjnych. Takie zwolnienie przysługuje natomiast tym uczniom, którzy z udziału w liturgiach i nabożeństwach korzystają.


Czytaj także:


Kiedy ksiądz może nie dopuścić dziecka do komunii? Trzy punkty


Co na to nauczyciele? "Dziś rekolekcje są niezauważalne", ale "byliśmy jak służba więzienna"
- Dziś rekolekcje, przynajmniej u nas w dużej szkole w Warszawie, są praktycznie niezauważalne. Dzieci tracą dziennie 2-3 lekcje, więc nie za dużo - mówi Irena, nauczycielka ze stolicy. - Spotkania religijne realizowane są trzy dni. Moim zadaniem jest odprowadzenie dzieci albo odebranie ich z kościoła. Dyrekcja może mnie też przydzielić do pilnowania dzieci, które zostały. Organizowane są im w tym czasie luźniejsze zajęcia, jednak nic co, by posuwało program do przodu, żeby ci z rekolekcji nie musieli nadrabiać. Więc przez cały czas są poniekąd pokrzywdzeni, ale nie jest to już taka czarna rozpacz, jak kiedyś. Włos mi się jeży do wspomnień sprzed lat - dodaje nasza rozmówczyni.
Dlaczego przed laty było gorzej? Otóż nauczycielka przyznaje, iż dawniej rekolekcje były dla nauczycieli obowiązkowe. - Byliśmy jak służba więzienna. To była katorga dla niewierzącej osoby jak ja. Nie dość, iż musiałam tego wysłuchiwać, to jeszcze pilnować dzieci, którym wcale się nie dziwię, iż odbija palma. Pal sześć jak grali na telefonach. Gdy się im konfiskowało, czołgali się między ławkami, biły, chowały w konfesjonale - wyznaje kobieta.


Rekolekcje? Potrzebny oddech od nauki
Odmiennego zdania jest Mateusz, nauczyciel z Gdańska. - Lubię rekolekcje. To taki czas nieco większego luzu i dla uczniów, i dla nauczycieli. Uważam, iż mówienie, iż "uczniowie stracą godziny lekcyjne" to niepotrzebne dramatyzowanie. Poza tym te spotkania w naszej szkole nie są obowiązkowe, a i tak większość chce na nie iść. Trochę pośpiewają, trochę się powygłupiają, ale to zawsze "oddech" od nauki.


Rekolekcje (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Wyborcza.pl


Rekolekcje wyjazdowe
Irena wspomina o jeszcze jednym aspekcie, tzw. "rekolekcjach wyjazdowych". - Mój kolejny koszmar. Trzeba było jeździć do zakonu pod Warszawę, zwiedzać muzeum pamiątek, które przywieźli zakonnicy z misji w Afryce. Cały dzień się traciło. Rekolekcje były też w szkołach. Trzeba było pilnować dyscypliny podczas oglądania 2-godzinnego filmu o misji w Nigerii. Nie dziwiłam, czemu dzieci nie były w stanie tam wysiedzieć, mnie było ciężko, a wiele nudnych rzeczy w życiu widziałam - wzdycha kobieta. -Czasem przychodzili też "kościelni eksperci". Tłum dzieci w sali gimnastycznej słuchał na przykład o miłości małżeńskiej czy czystości. A my mieliśmy za zadanie pilnować, żeby 14-latkowie byli cicho. Gdy rekolekcje zaczęto przenosić do kościoła, pojawiali się "nowo nawróceni" - jak sami się określali. Czyli uczniowie, którzy, choć nie chodzili na religię, cwaniacko domagali się prawa do pójścia na rekolekcję do kościoła, aby się stamtąd zerwać na wagary.
- W naszej szkole rekolekcje trwały trzy dni. Rozpoczynały się mszą w kościele - mówi Danuta, nauczycielka z niewielkiego miasta, które jest siedzibą miejsko-wiejskiej gminy. - Miasteczko jest nieduże, więc do kościoła ze szkoły było 10 minut, ale proszę sobie wyobrazić grupę ponad setki dzieciaków, które musimy jak gąski przeprowadzić z punktu A do punktu B. Dziś to dla mnie komiczne, ale wtedy nie było mi do śmiechu - dodaje. - Po mszy cała ta nasza zgraja wracała do szkoły. Przychodzili księża i katecheci i oprócz kazań, organizowali też warsztaty. Przez te trzy dni lekcji nie było wcale.


Co na to internauci? "Kto idzie, to idzie"


Pod naszym materiałem na temat organizowania rekolekcji na terenie szkoły pojawiły się setki komentarzy internautów. Zdania na ten temat są podzielone. "Rekolekcje i łamanie prawa, a choćby konstytucji", "W praktyce wygląda to tak, iż szkoła organizuje rekolekcje, kto idzie, to idzie, reszta siedzi w domu. Szkoła nie prowadzi w tym czasie zajęć" - piszą obserwujący. "- Nikt nikogo nie zmusza", "- Ale trzeba usprawiedliwić dziecku te godziny w szkole" - polemizują internautki. Jedna z nich dodaje, iż w jej opinii rekolekcje powinny odbywać się po lekcjach i to rodzice powinni zaprowadzać na nie swoje dzieci. A jakie jest wasze zdanie w tej kwestii? Zachęcamy do podzielenia się opinią w naszej sondzie.
Idź do oryginalnego materiału