"Dyrektorka upokorzyła moje dziecko przy całej szkole. Po takiej akcji powinnam ją pozwać"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Zasady ubioru podczas rozpoczęcia roku szkolnego stają się mniej rygorystyczne, jednak nie wszędzie. Fot. Dawid Tatarkiewicz/East News


Dziś powoli odchodzi się od konieczności zakładania stroju galowego przy okazji rozpoczęcia czy zakończenia roku. Coraz częściej widuje się uczniów w dżinsach czy uczennice w kolorowych, choć wciąż eleganckich sukienkach. Syn naszej czytelniczki pojawił się na inauguracji roku w szortach. Tu jednak problem jest nieco poważniejszy.


"Od kilku lat nie chodzę już z synem na rozpoczęcie roku szkolnego, a dziś stwierdziłam, iż chyba jednak powinnam. Teraz to już za późno, bo Wojtek zaczyna właśnie ósmą klasę, ale szlag mnie trafił po tym, co od niego usłyszałam.

Wrócił do domu z rozpoczęcia i próbowałam go podpytać, jak tam było. Opowiedział o koszmarnym planie lekcji – to chyba norma, mam wrażenie, iż z roku na rok jest coraz gorzej. Starsza córka idzie do drugiej klasy liceum, przez trzy dni w tygodniu ma lekcje od 8 do 16:35. Będzie padnięta, a gdzie tu znaleźć czas na odrabianie prac domowych, naukę, zajęcia dodatkowe, na odpoczynek od szkoły?

Ale wracając do Wojtka. Powiedział, iż nie może się już doczekać, aż w końcu skończy tę szkołę, bo 'ma dość tej durnej dyry', która chyba się na niego uwzięła. Zmienicie mu imię w tekście, dobrze? Bo nie chcę mu robić problemów, a tej dyrektorki to sama nie lubię. Oczywiście od razu dopytałam, o co chodzi. No i okazało się, iż pani dyrektor nie spodobało się, jak mój syn prezentował się podczas rozpoczęcia.

Upokorzyła go przy wszystkich


Wojtek jest w poczcie sztandarowym, więc zawsze na różnych uroczystościach stoi z przodu, jest dobrze widoczny. No i dzisiaj podczas oficjalnych przemów dyrektorka powiedziała, iż przypomina, iż w szkole obowiązuje regulamin dotyczący wyglądu, którego należy przestrzegać. A potem, przy całej szkole, zwróciła się do mojego syna, iż może powinien jeszcze raz do niego zajrzeć, bo chyba zapomniał, iż wakacje się skończyły.

Nie powiedziała, co miała na myśli, ale domyślam się, iż chodziło jej o włosy i spodenki. Wojtek zawsze nosił nieco dłuższą fryzurę, zresztą miał z tego powodu problemy, a przez wakacje włosy urosły mu na tyle, iż może je teraz spinać w taką małą kitkę z tyłu głowy. Do tego założył dziś krótkie spodnie. Eleganckie, w kant, ale jednak do kolana. Według mnie wyglądał świetnie, sama mu prasowałam wczoraj te spodnie, do tego śnieżnobiałą koszulę. Wypastowałam mu buty, no wyglądał bardzo dobrze, schludnie, elegancko, ale przy tym nowocześnie.

Czy dyrekcja może ingerować w wygląd uczniów?


Wkurzyłam się, iż dyrektorka tak go potraktowała. Najchętniej bym ją pozwała, ale wiem, iż to przegrana sprawa, bo za co mam ją pozywać? Za głupie gadanie? Wojtek jest przez to nabuzowany, zaczął mówić, iż chyba ją 'pogięło', jeżeli myśli, iż przez jej gadanie obetnie włosy... Z jednej strony martwię się, bo to ostatnia klasa, naprawdę nie chcę, żeby ktoś mu robił problemy. Ale z drugiej, przecież takie regulaminy i ingerencja w wygląd uczniów są nielegalne! Szkoła nie może decydować o tym, jakiej długości włosy czy paznokcie mają uczniowie. No chore to jest, chore przepisy. I ta samowolka dyrekcji, której wydaje się, iż może wszystko.

Nie wiem, co z tym fantem zrobić, bo oczywiście, iż będę bronić dziecka jak lwica. Ale też boję się, iż nasz upór, mój i jego, tylko przysporzy Wojtkowi problemów. Doradźcie, co powinnam zrobić? Może po prostu iść do tej dyrektorki i z nią pogadać? Albo zebrać większą grupę rodziców, żebyśmy się zbuntowali przeciwko takim krzywdzącym regulaminom?".

Idź do oryginalnego materiału