Dyskusja trwa. Jak powinni się ubierać uczniowie? "Niech się zajmą prawdziwymi problemami polskiej oświaty"

gazeta.pl 2 godzin temu
Młodzi ludzie często eksperymentują ze swoim wyglądem lub po prostu podążają za aktualnymi trendami, które dla starszego pokolenia bywają nie do zaakceptowania. Szczególnie na terenie szkoły. Słusznie? Gdzie jest granica tego, co w tym przypadku im wolno, a czego nie?Wraz z początkiem kolejnego roku szkolnego ożywa dyskusja na temat tego, jak uczniowie powinni wyglądać na terenie swoich placówek. W tym roku dyskusję podsyciło pojawienie się plakatu ze szkolnym dress codem przygotowanego przez fundację Konfederacja Kobiet RP, za którą stoi Ordo luris. Plakat został stworzony z myślą o tym, iż zawiśnie w szkołach i w niektórych rzeczywiście się pojawił. Nietrudno się domyślić, iż wzbudził wiele kontrowersji.
REKLAMA






Zobacz wideo

Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"



"Z frustracji demolowali szkołę"Są szkoły, które bardzo poważnie traktują szkolny dress code, są też takie, które na wygląd uczniów przymykają oko. W niektórych przypadkach te drugie "wygrywają". - Uczyłam w technikum, które szczyciło się tym, iż miało bardzo restrykcyjne zasady dotyczące wyglądu uczniów. Nie mogli nosić dresów, chłopcy nie mogli mieć długich włosów, czy kolczyków. Dziewczynom zabraniano farbować włosy, nosić makijaż itp. Efekt był taki jak w starym przysłowiu, iż jak się młode wino korkuje to wybucha - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Olga (nazwisko do wiadomości redakcji), była nauczycielka z Warszawy.- Młodzi potrzebują przestrzeni do własnej ekspresji, szukania siebie, również poprzez wygląd. jeżeli nie mogą tego robić, robią inne rzeczy. I uczniowie z tej frustracji demolowali szkołę - niszczyli sprzęty w łazienkach, rysowali na ławkach, ścianach - dodaje nasza rozmówczyni. Wyjaśnia, iż w tym samym czasie uczyła też w drugiej szkole, która nie miała takich zasad, a uczniowie byli bardzo podobni. - Nie mieli w sobie tyle frustracji i sprzęty - choć wiadomo, też były czasem rysowane - wyglądały dużo lepiej - mówi Olga. - Szkoda mi było też tych młodych ludzi, którzy kończyli technikum i wielu z nich od razu szło do pracy. Trafiali do zawodów, gdzie trzeba nosić uniformy i przez szkołę tracili szansę na te wszystkie młodzieńcze wygłupy: kolorowe włosy, kolczyki, czasem za mocny makijaż - dodaje nasza rozmówczyni."Nie rozumiem, dlaczego im tego zakazywać"Zarówno rodzice, jak i nauczyciele dzielą się na tych, których podejście do stroju i wyglądu uczniów jest bardzo liberalne, a także tych, dla których w tej sprawie nie ma "przebacz". Weronika, nasza rozmówczyni, nie zgadza się z zakazami i ograniczaniem młodych ludzi.- Szkoła to nie miejsce kultu, nie kancelaria prawnicza, to laboratorium życia i socjalizacji młodych osób. Szkoła to miejsce do nauki, dlaczego więc oceniamy ubiór dziecka? Co z tego, iż ma różowe włosy, jeżeli dobrze się uczy? - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Weronika (nazwisko do wiadomości redakcji). - Chyba wszystkim byłoby lepiej, jakby zajęli się prawdziwymi problemami polskiej oświaty, a nie dziurami w spodniach 13-latków. To oczywiste, iż dzieciaki eksperymentują z modą, ze stylem. Szokujące jest to, iż kogoś to dziwi i chce tego zakazywać - dodaje nasza rozmówczyni.


Weronika twierdzi, iż możemy utyskiwać na zmieniającą się modę i chęć podążania za nią, ale nie wymagajmy od nastolatków, którzy na tym etapie rozwoju łakną akceptacji grupy, iż nagle nie będą nosili tego, co jest modne. - A iż modny jest goły brzuch? Dresy? Podarte spodnie? o ile dziecku nie jest zimno, nie naraża się strojem na niebezpieczeństwo, nie rozumiem, powodu, dla którego należy mu tego zakazać - dodaje nasza rozmówczyni. Twierdzi, iż należałoby zadać sobie pytanie, dlaczego ta 13-latka chce się tak malować, jakie mogą wynikać zagrożenia, czym jest konsumpcjonizm, obsesja piękna - Może o tym porozmawiajmy ze swoim dzieckiem, zamiast rzucać mu w twarz wytarte frazesy stworzone przez skrajne i niebezpieczne organizacje - dodaje Weronika."Nie będę syna w tej sprawie ograniczać" Chociaż cała ta dyskusja skupia się głównie wokół dziewcząt, problem dotyczy także chłopców. Oni też farbują włosy, noszą kolczyki, czy ubrania, które mogą się innym nie podobać. - Mój starszy syn ma dopiero 9 lat, więc raczej jeszcze jest za mały, żeby strojem, czy fryzurą "wyrażać swoje ja". Gdy będzie starszy, to raczej większych problemów robić w tej kwestii nie zamierzam. jeżeli będzie chciał mieć np. jakieś blond pasemka czy coś, to będzie miał - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Ewelina (nazwisko do wiadomości redakcji).- Pamiętam, iż jak sama byłam dzieckiem, to wielu chłopaków eksperymentowało, zwłaszcza z fryzurami i nikt nie robił z tego wielkiego halo. Zawsze będę jednak z synem rozmawiać, by jego strój i wygląd w ogóle był adekwatny do sytuacji, nie obrażał nikogo, nie wzbudzał też niepotrzebnej sensacji czy nie narażał go np. na wyśmiewanie się. Przemoc rówieśnicza bardzo często zaczyna się od ubioru dziecka i wiem, iż dzieciaki potrafią być w tej kwestii bezlitosne - dodaje nasza rozmówczyni.A ty? Co sądzisz o ograniczeniach dotyczących wyglądu uczniów w szkołach? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości: ewa.rabek@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału