Dzieci dostały "zbilansowany posiłek" na wycieczce. Matka: "Myślałam, iż mnie zemdli"

mamadu.pl 7 godzin temu
"Szkolna wycieczka mojego syna miała być radosną przygodą, ale skończyła się kulinarnym skandalem. Gdy dzieci otrzymały swój 'zbilansowany posiłek', nie mogły uwierzyć własnym oczom. To, co mój syn zobaczył na dnie talerza, było grubą przesadą". Przeczytajcie list od naszej czytelniczki, Agnieszki.


Wycieczka do Gdańska – miało być tak pięknie


"Moje dziecko ma 13 lat i w minionym tygodniu pojechało z klasą na dwudniową wycieczkę do Gdańska. Przed wyjazdem wszyscy rodzice otrzymali zapewnienia, iż to będzie wyjątkowa wyprawa – pełna atrakcji, świeżego powietrza nad morzem, spacerów po plaży i przede wszystkim – zdrowych, pełnowartościowych posiłków.

Organizatorzy reklamowali wycieczkę jako 'doskonale zaplanowaną pod każdym względem': dzieci miały spędzać dużo czasu w świeżym powietrzu, otrzymywać świeże owoce i warzywa, świeżo wyciskane soki, a każdy posiłek miał być odpowiednio zbilansowany i dostosowany do potrzeb nastolatków. Koszt wycieczki wynosił aż 800 zł za dwa dni, więc jako mama spodziewałam się naprawdę wysokiego standardu i opieki na najwyższym poziomie.

Co było na dnie talerza?


Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Gdy moje dziecko wróciło z wycieczki, powiedziało mi, co tak naprawdę działo się podczas posiłków. Najbardziej zapadła mu w pamięć zupa pomidorowa, którą dostał na obiad.

'Mamo, na dnie talerza coś leżało… To wyglądało jak zlepiony, stary makaron albo jakieś resztki, które ktoś wrzucił do zupy na siłę. To był taki dziwny glut, którego nikt nie chciał jeść'.

Słuchałam tego z niedowierzaniem i rosnącym niepokojem. Jak to możliwe, iż za tak wysoką cenę dzieci otrzymały coś, co bardziej przypominało odpady z kuchni niż

pełnowartościowy posiłek? Dzieci miały przecież mieć zapewnione nie tylko pyszne, ale i


zdrowe jedzenie, które doda im sił na zwiedzanie i zabawę. A zamiast tego była zupa z 'glutem' na dnie.

Na ulotkach i stronie internetowej wycieczki oczywiście wszystko wyglądało wręcz idealnie. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, a dzieci miały wrócić z wycieczki pełne energii i pozytywnych wspomnień. Tymczasem mój syn, wrócił zmęczony i rozczarowany. Taki drogi wyjazd, a jedzenie wyglądało, jakby było przygotowane na ostatnią chwilę, bez dbałości i szacunku dla dzieci.

Mam nadzieję, iż organizatorzy wyciągną wnioski i poprawią jakość jedzenia oraz opiekę nad dziećmi, bo nikt nie zasługuje na takie rozczarowanie – ani dzieci, ani my, rodzice".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału