Dzieci w firmowych ubraniach, nauczycielka zwraca uwagę. Matka: Będę ubierać swoje dzieci, w co chcę

gazeta.pl 3 godzin temu
Nic tak nie rozgrzewa do czerwoności rodziców jak tematy dotyczące szkolnych zakazów i nakazów. To właśnie one, często pozornie błahe, potrafią wywołać prawdziwą burzę emocji. Jednym z takich wątków, który regularnie wraca jak bumerang, jest ubiór uczniów.W jednym z naszych ostatnich tekstów poruszyliśmy temat szkolnego ubioru i kultu znanych marek w najmłodszych klasach. Zwróciliśmy uwagę na sytuację, w której nauczycielka zasugerowała, by dzieci nie przychodziły do szkoły w drogich ubraniach. Powód? Tego rodzaju odzież łatwo się niszczy: w klasie, na boisku, i co więcej, budzi zazdrość wśród rówieśników. Pomysł ten wywołał falę burzliwych reakcji pod artykułem zamieszczonym na profilu facebookowym portalu eDziecko.pl.
REKLAMA


Zobacz wideo


Republikanie nie chcą w szkołach lektur powodujących... dyskomfort


"Będę ubierać swoje dzieci, w co chcę i jak chcę"Komentarze czytelniczek gwałtownie ujawniły, z jak silnymi emocjami związany jest temat szkolnej garderoby. Jedna z mam napisała wprost: "A co mnie obchodzi, iż komuś się to nie podoba? Będę ubierać swoje dzieci, w co chcę i jak chcę". Jak widać, zdaniem niektórych opiekunów, rodzic ma pełne prawo decydować o wyglądzie własnego dziecka, bez względu na opinie środowiska.Druga czytelniczka zwróciła uwagę na jeszcze inną kwestię, nie tylko ubranie, ale i wygląd ucznia. "W ogóle powinien być zakaz malowania paznokci, włosów… Do 17/18 r.ż., bo często rodzice nie wychowują dzieci, tylko puszczają w samopas… dzieci w 5 klasie, a pazury na pół metra! Jakby zakazali i ze szkoły dzwonili - proszę dziecko odebrać, bo złamało regulamin - może by było spokojniej…". Tu dyskusja zeszła w stronę wychowania i odpowiedzialności. Została poruszona kwestia tego, czy szkoła powinna regulować wygląd zewnętrzny ucznia.Mundurki i sweterki w jednym kolorzeNa tym nie koniec. W kolejnej wypowiedzi pojawił się argument za jednolitym ubioru szkolnym: "Powinni ustalić jak już nie mundurki, to obowiązkowy kolor sweterka czy polaru: granatowy, czarny, ewentualnie brązowy - tak było w szkołach zawodowych, a jak inny kolor, to nie wpuszczali do szkoły, no i tarcza przyszyta obowiązkowa". Czuć tu nostalgię za czasami, gdy szkoły miały bardziej rygorystyczne zasady dotyczące stroju. Zwolennicy twierdzą, iż to redukuje presję bycia "na pokaz" i pozwala skupić się na nauce.A co z wyglądem nauczycieli?Dyskusja przybrała jeszcze inny wymiar, bowiem jeden z komentarzy dotyczył wyglądu nauczycieli. Jedna z kobiet napisała: "Szkoda, iż nauczyciele nie chodzą w tych samych strojach, tylko również się stroją, zakładają biżuterię i się malują". Kolejna dodała z kolei: "Nauczyciel to inna sprawa, przychodzi do pracy, a nie do szkoły się uczyć, dzieci to jest inna bajka".


Temat ubioru w szkole okazuje się być znacznie bardziej złożony. Komentarze, które czytamy pod artykułem, pokazują, iż dla wielu rodziców naprawdę liczy się prawo do decydowania o tym, jak wygląda ich dziecko. Inni natomiast bardziej zwracają uwagę na spójny wygląd klasy czy większe skupianie się na nauce niż na tym, co kto ma na sobie. A Ty, co sądzisz w tym temacie? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub opisać historię? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału