Marta rozłożyła kaszę po talerzach, a w talerzu syna zrobiła z konfiturą śmieszną buźkę.
“Mężczyźni! Śniadanie!” – zawołała, nalewając do kubków świeżo zaparzoną herbatę.
Jaś usiadł przy stole i spojrzał na swój talerz z niezadowoleniem.
“Nie lubię kaszy” – mruknął ponuro.
“A to co za nowość? Owsianka jest bardzo zdrowa. jeżeli chcesz iść na lodowisko, najpierw musisz porządnie zjeść” – powiedział Piotr, siadając naprzeciw syna. Nabrał łyżkę kaszy i włożył do ust.
“Mmm… Pycha. Nasza mama to czarodziejka. Uwierz mi, nikt tak dobrze nie robi owsianki jak ona.”
Jaś nieufnie spojrzał na ojca, ale też wziął łyżkę do ręki. Gdy skończył, Marta zabrała pusty talerz i przysunęła mu kubek z herbatą.
“Coś się stało?” – zapytała męża. – “Ostatnio jesteś zamyślony. Problemy w pracy?”
“Zjadłem wszystko. Kiedy idziemy na lodowisko?” – zapytał Jaś radośnie.
“Idź się pobawić. Musimy z mamą porozmawiać” – Piotr złapał niezadowolone spojrzenie syna. – “Za chwilę. Idź.”
Marcie przez chwilę wydawało się, iż czyta myśli syna. Rozważał, czy ma się rozpłakać, bo lodowisko może przepaść po rozmowie rodziców, czy wyjść do pokoju i tam dręczyć się wątpliwościami. Uśmiechnęła się do niego i skinęła głową, potwierdzając, iż lodowisko będzie, tylko trochę później.
Jaś zsunął się z taboretu i wyszedł z kuchni z obrażoną miną.
“Więc co cię gryzie?” – Marta usiadła na miejscu Jasia.
“Nie wiem, od czego zacząć. Sam nie rozumiem” – Piotr pokręcił kubkiem z herbatą po stole.
“Masz kochankę? Chcesz odejść?” – zapytała Marta wprost.
“Marto, co ty? Jak ci to mogło przyjść do głowy?” – Piotr spłonął nagłym gniewem.
“A co miałam myśleć? jeżeli w pracy wszystko gra, co jeszcze mogło cię tak wytrącić z równowagi?” – Marta zaczęła tracić cierpliwość. – “Wczoraj prosiłam cię, żebyś wyniósł śmieci. Skinąłeś głową, ale zapomniałeś. Jesteś rozkojarzony. Mów, tylko nie kłam” – ostrzegła.
Piotr spojrzał na żonę uważnie.
“Przyszła do mnie matka” – w końcu wykrztusił.
Marta widziała, iż słowa przychodziły mu z trudem.
“Przez sen? I co ci przekazała z tamtego świata, iż od kilku dni jesteś jak nie swój?” – zapytała żartobliwie.
“Nie, nie przez sen. Żywa” – Piotr gwałtownie odsunął od siebie kubek.
Herbata rozlała się po stole. Marta zerwała się, chwyciła gąbkę i wytrMarta spojrzała na męża, a w jego oczach zobaczyła to samo niepewne błaganie, które pamiętała z oczu Jasia – prośbę, by uwierzyć, choć świat właśnie wywrócił się do góry nogami.