Dziecko dostało jedynkę, bo nie czytałam Librusa. Kto jest winny?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Nie nauczył się, bo nie wiedział. Fot. 123rf.com


Nasza czytelniczka postanowiła podzielić się z wami swoją historią. Jest zdruzgotana, po tym, jak jej syn dostał gorszą ocenę. Chociaż zawinili dorośli, to dziecko poniosło konsekwencje. Magda pyta, czy takie metody stosowane przez szkołę uczą dzieci samodzielności i odpowiedzialności?


Pod stałą kontrolą


"Jestem mamą ucznia 2 klasy szkoły podstawowej i przyznam szczerze, iż od początku Librus nie przypadł mi do gustu. To, co się wydarzyło ostatnio, potwierdza, jak bardzo jest to złe narzędzie. Bardziej szkodzi, niż pomaga!

Każdy uczeń z osobistą porażką musi sobie na początku poradzić sam. choćby nie zliczę, ile razy zwlekałam z poinformowaniem rodziców o kiepskich ocenach, by burę dostać tylko raz po zebraniu. Ile razy mijałam się z prawdą, by wypaść w lepszym świetle. Nie zawsze jednak tak było, iż kłamałam. Czasem potrzebowałam kilku dni, by przemyśleć sprawę i obrać jakąś strategię lub by po prostu nabrać odwagi.

Uważam, iż zarówno te próby mówienia prawdy, jak i kłamania, były cenną lekcją. Lekcją życia, na którą nasze dzieci absolutnie nie mają szansy. Dziś rodzice o wagarach czy ocenach wiedzą, zanim jeszcze dziecko wróci ze szkoły.

Choć chciałabym, by syn sam mówił o ocenach, nie ma na to szans, bo o niektórych stopniach nauczyciel choćby nie informuje dzieci. Twierdzi, iż to informacja dla niego i dla rodzica, dzieci nie trzeba aż tak obarczać. Niby ma to sens, ale ja się autentycznie gubię w tych wytycznych. Czasem dziecko dostaje sprawdzian z oceną do ręki, innym razem nie ma pojęcia, jak mu poszło.

Czy to wina dziecka?


Jednak pozostało jedna rzecz, która potwornie mnie wkurza. Część zadań domowych, prac na zaliczenie, informacji o klasówkach, materiale do opanowania pojawia się tylko i wyłącznie w Librusie. Dokładnie wertuję zeszyty i książki, które notabene nie zawsze dziecko przynosi, bo się mu wmawia, iż jak nie ma pracy domowej, to nie musi. Jednak o codziennym sprawdzeniu Librusa zdarza mi się zapomnieć...

I tak właśnie ostatnio moje dziecko dostało 1 z dyktanda. Syn był zdruzgotany i zestresowany zarówno niespodziewanym sprawdzianem, jak i wynikiem, jaki z niego uzyskał. Dlaczego? Bo to ja zapomniałam na śmierć o tym, iż ma być to dyktando. Nie przekazałam mu słówek, które są do nauczenia. Nie przypomniałam, iż dziś sprawdzian. Zaskoczony popłakał się raz nad kartką, drugi raz nad oceną, a trzeci w domu.

To karanie dziecka za błąd rodzica


Nie mam problemu z 3 i nie o to chodzi. Ocena ta po prostu absolutnie nie oddaje niczego. Dziecko przeze mnie się nie uczyło i poszło do szkoły nieprzygotowane. Co więcej, było to obkupione olbrzymią dozą stresu, ale 'kara' za mój błąd jest na jego koncie.

Przeprosiłam syna, powiedziałam, iż to moja wina. Próbowałam go przekonać, iż rewelacyjnie sobie poradził, jak na to, iż się nic nie uczył. Ale smutek jest.

Nie chodzi o to, iż chce zostawiać dziecko samopas. Chciałabym syna wspierać w nauce samodzielności. Jak mam to robić, gdy mnie obarcza się odpowiedzialnością? Mój błąd może tak wiele kosztować dziecko. Czy taka informacja w Librusie nie może być tylko awaryjną wzmianką?

Z tego, co wiem, wielu nauczycieli w ten sposób zadaje dzieciom prace domowe. Dzieci nic nie zaznaczają w książkach, to mama musi powiedzieć w domu, co ma zrobić. Wiem, też, iż czasem to nie kwestia wychowawcy i jego metod, a rodzice tego wymagają. Jak w takim razie nasze dzieci mają się uczyć samodzielności i odpowiedzialności? Co wyrośnie z 'librusowych dzieci', których nie uczy się pilnowania własnych spraw".

Idź do oryginalnego materiału