Wiele dzieci rozpoczynających naukę pisania ma problemy z prawidłowy trzymaniem ołówka czy długopisu.
Niezwykle istotny jest nie tylko sam chwyt, ale wzmocnienie wszystkich mięśni ręki.
Pewien nauczyciel postanowił jednak upokorzyć dziecko, wymuszając prawidłowy chwyt w dość nietypowy sposób.
Dziecko nieprawidłowo trzyma ołówek
Wiele zależy od tego, jak dziecko ma wyćwiczoną rękę. Chodzi jednak nie tylko o malowanie kredkami, ale o wszelkie zabawy ćwiczące mięśnie rąk. Zarówno motoryka mała, jak i duża, odgrywają tu olbrzymią rolę.
Istotne jest także to, czy ktoś w przedszkolu zwracał uwagę, jak dziecko trzyma ołówek. Zdarza się również, iż dzieci, które dobrze trzymały kredki, przy intensywnej nauce pisania po prostu zmieniają chwyt, gdyż robią to bardzo siłowo i rączka się męczy. Warto również wiedzieć, iż niektóre dzieci nie mogą sobie z tym poradzić ze względu na wzmożone lub obniżone napięcie mięśniowe.
Chyba każdy rodzic zakłada, iż jeżeli pojawią się taki problemy, nauczyciel nie tylko zwróci uwagę, ale i zaproponuje pomoc. W końcu w szkole może długo obserwować dziecko i zna odpowiednie sposoby. Można kupić długopisy i ołówki specjalnie wyprofilowane lub nakładki-gumki na przybory piśmiennicze. Jednak to, co zrobił pewien nauczyciel, nie mieści się w głowie.
Mamy problem
Pewna mama wiedziała, iż jej syn ma problemy z prawidłowym chwytaniem ołówka i musi nad tym jeszcze popracować. Chłopiec nigdy nie przepadał za siedzeniem w miejscu i rysowaniem, a tym bardziej trenowaniem szlaczków, literek i cyferek. Spodziewała się więc, iż w szkole może to być dla niego nie lada wyzwaniem.
Po pewny czasie nauczyciel poinformował ją, iż chłopiec przez cały czas nie trzyma ołówka, jak należy. Mama, by pomóc dziecku, zakupiła specjalną nakładkę, ale nauczyciel zabronił jej jednak używać. Stwierdził, iż lepiej będzie, jeżeli dziecko samo nauczy się prawidłowo trzymać długopis. Zakładając, iż nauczyciel wie, co mówi, odpuściła.
Dziecko jednak przez cały czas miało problemy z prawidłowym trzymaniem ołówka, co bardzo nie podobało się nauczycielowi. Mama zapewniła pedagoga, iż będą trenować także w domu. Jednak kilka tygodni później okazało się, iż nauczyciel postanowił wprowadzić własną metodę. By "pomóc" dziecku, przykleił ołówek do jego ręki taśmą klejącą i w ten sposób "wymusił" prawidłowy chwyt.
Dobra metoda?
Kobieta dowiedziała się o tym przypadkiem. "Byłam absolutnie zszokowana tym, co powiedział syn i w pierwszej chwili nie potrafiłam wymyślić, co mu powiedzieć" - wspomina zszokowana matka.
Cała sytuacja wydala się jej absurdalna. Nauczyciel użył taśmy i w dodatku obkleił dziecku rękę przy całej klasie? Chłopiec przyznał, iż bardzo go ta sytuacja zawstydziła. Od razu pomyślała o upokorzeniu, jakiego musiał doświadczyć jej syn i o innych dzieciach, które się gapiły i najpewniej z niego śmiały. Gdy potem nauczyciel odkleił długopis i chłopiec stwierdził, iż "wcale nie bolało", co upewniło kobietę w tym, iż to nie był pierwszy raz, gdy nauczyciel zastosował tę metodę.
Mama poprosiła mailowo o wyjaśnienie sytuacji. W odpowiedzi dowiedziała się, iż ta technika działa dobrze zarówno na jej syna, jak i na inne dzieci. Nauczyciel nie miał absolutnie poczucia, iż to nie jest adekwatna metoda. Mama ostatecznie sprawę zgłosiła do dyrekcji, gdzie otrzymała zapewnienie, iż to się więcej nie powtórzy. Jej zdaniem to metoda rodem z czasów, gdy stosowano kary cielesne, by "motywować" dzieci do nauki, a takie ośmieszanie absolutnie nie powinno mieć miejsca w klasie. A jak wy myślicie?
