Dziecko płacze podczas lotu. Pasażerowie patrzą oceniająco. "Lepiej wspierać mamę, zamiast burczeć pod nosem"

gazeta.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: shutterstock.com/Chubykin Arkady


Pasażerów podróżujących samolotem można podzielić na trzy kategorie: tych, którzy nie znoszą, gdy na pokładzie płacze dziecko (i często dają tego wyraz), tych, którzy nie zwracają uwagi na hałaśliwego współpasażera i tych, którzy są gotowi pomóc rodzicom.
Lot samolotem z małym dzieckiem zwykle jest dla rodziców sporym wyzwaniem. Niemowlęta często w zasypiają, a starsze dzieci zajmują się oglądaniem bajek, słuchaniem audiobooków, czytaniem, kolorowaniem lub zabawą z rodzicami. Kiedy jednak dziecko już się wyśpi lub znudzi możliwymi na pokładzie samolotu aktywnościami, zaczyna się marudzenie, płacz, szaleństwa i inne czynności, które dla współpasażerów mogą być uciążliwe. Jedni okazują się wyrozumiali i nie zważają na niedogodności z powodu podróży w bliskim towarzystwie dziecka, inni przewracają oczami, ostentacyjnie wzdychają lub po prostu komentują zachowanie malucha.
REKLAMA


Zobacz wideo Takich imion nie możesz nadać dziecku w Polsce


Dziecko płacze w samolocie. Co robią pasażerowie?
Niedawno na kobieta.gazeta.pl pojawił się list czytelniczki, która opowiedziała o locie z kobietą i dzieckiem, które przez wiele godzin płakało. "Rozumiem, iż każdy ma prawo podróżować tam, gdzie chce, choćby z małym dzieckiem, jednak rozumiem też, iż nie każdy ma ochotę przez cały lot słuchać płaczu dziecka. Skoro są takie hotele i wagony ciszy w pociągach, może dobrym rozwiązaniem byłoby również wprowadzenie lotów tylko dla dorosłych?" - napisała czytelniczka. Pod udostępnionym na Facebooku artykułem wywiązała się dyskusja internautów na temat rodziców podróżujących samolotem ze swoimi pociechami.
Dziecko w samolocie shutterstock.com/Irina Wilhauk


Pasażerowie powinni wykazać się wyrozumiałością
Wielu użytkowników Facebooka zgodziło się, iż podróż w towarzystwie płaczącego przez całą drogę dziecka nie jest komfortowa, jednak czasami rodzic nie jest w stanie nic z tym zrobić. Ktoś napisał: "Może warto brać, ze sobą słuchawki i czas lotu spędzić na słuchaniu książki, podcastu czy wyciszającej muzyki. Dzieci płakały, płaczą i będą płakać trudno wymagać, żeby były cicho. Więcej empatii dla własnego gatunku i cech, które adekwatne są nam w dzieciństwie". Ktoś inny stwierdził: "Jeśli słyszę w samolocie płaczące dziecko jest mi najbardziej szkoda rodziców i nie wierzę, iż rodzice nic z tym nie chcą zrobić. Prawdę powiedziawszy nie przeszkadza mi to w ogóle, wiedząc, iż nie jest to mój problem. Poza tym podróże samolotem z dziećmi to często konieczność, a nie kwestia wyboru". Temat ten poruszył także czytelników portalu eDziecko. Jeden z nich napisał: Ktoś jeszcze inny napisał: "Lepiej wspierać mamę, zamiast burczeć pod nosem."


Pojawiły się też bardziej sarkastyczne komentarze: "Niektórzy to powinni mieszkać na bezludnej wyspie, bo wszystko im przeszkadza. A podróż z dzieckiem czasem ciężko przewidzieć i rodzice pewnie też by woleli, żeby maluch był spokojny"; "Ja mam lepsza propozycje: powinny być zakazane loty dla ludzi, którym przeszkadza dziecko i po problemie."


W samolotach powinny być wydzielone strefy ciszy?
Pojawiły się też komentarze osób, które uważają, iż w samolotach można by stworzyć strefy dla rodziców z dziećmi lub z dala od nich - pasażerów, którzy wolą podróżować w ciszy i spokoju. Ktoś napisał: "Problemu by nie było, gdyby samolot miał oddzielonych kilka rzędów na sekcję rodzinną. Albo w drugą stronę: odpowiednik strefy ciszy w pociągach".
Idź do oryginalnego materiału