Dziecko trzymała w szkolnej szafce przez 7 dni. Cała Polsce zadawała sobie jedno pytanie

gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Pixabay.com /Greyerbaby


Ta historia wydarzyła się ponad dekadę temu, jednak po dziś dzień budzi grozę i smutek. W kwietniu 2010 roku 18-letnia licealistka urodziła w domu dziecko. Jednak nie wiadomo, czy dziewczynka, która przyszła na świat, urodziła się żywa. Wiadomo jedynie, iż jej małe ciałko było przechowywane najpierw w reklamówce w tapczanie, a potem w szkolnej szafce.Joanna S., uczennica drugiej klasy liceum z Trzcianki (woj. wielkopolskie), nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów. Nauczyciele i rodzice mieli do niej pełne zaufanie, była pilną uczennicą, miała kolegów i znajomych. Nikt też nie wiedział, iż jest w ciąży. Swój wystający brzuch ukrywała pod obszernymi ubraniami. Kiedy nadszedł dzień porodu, zamknęła się w pokoju, by wydać na świat dziecko. Było to w nocy z 13 na 14 kwietnia 2010 roku. Nastolatka urodziła dziewczynkę. Nie wiadomo jednak, czy dziecko, które przyszło na świat, urodziło się martwe, czy ktoś, a może coś sprawiło, iż przestało oddychać.
REKLAMA


Zobacz wideo


Sarsa ukrywała, iż jest w ciąży. Miała ku temu ważne powody [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Poród i dziecko w szkolnej szafceJedyne oficjalne fakty, które można potwierdzić w tej mrącej krew w żyłach sprawie, są takie, iż nastoletnia dziewczyna urodziła dziecko, a noworodek został znaleziony martwy. Wszystko wydało się zupełnym przypadkiem, siedem dni po porodzie, kiedy uczniowie szkoły zaalarmowali swoich nauczycieli o okropnym fetorze wydobywającym się ze szkolnej szafki, należącej do ów nastolatki.Dziewczyny nie było tego dnia w szkole, więc wychowawczyni wraz z dyrektorką postanowiły same zająć się sprawą i sprawdzić, co było źródłem nieprzyjemnego zapachu. W środku znalazły zakrwawione ubrania, książki i ciało martwego noworodka, w stanie rozkładu, zawinięte w reklamówkę. Zawiadomiono policję.18-latka musiała w końcu powiedzieć prawdę. Zdradziła ją matce i wychowawczyni. Przyznała wtedy, iż siedem dni temu urodziła dziecko, jednak nie pamięta, co było dalej. Nie wie, czy dziewczynka, którą wydała na świat, urodziła się martwa. Ponoć miała stracić przytomność. Pamięta, iż jak się ocknęła i zaczęła szukać dziecka, znalazła je zawinięte w reklamówkę w skrzyni od tapczanu. Przestraszyła się i nie wiedziała, co ma zrobić. Rankiem spakowała się do szkoły. W plecaku miała reklamówkę ze zwłokami noworodka i zakrwawioną podczas porodu odzieżą. Zawiniątko schowała do szkolnej szafki. Kiedy wracała do domu, zabierała je ze sobą i chowała do skrzyni od tapczanu. - Na podstawie sekcji biegła nie była w stanie kategorycznie orzec, czy dziecko urodziło się żywe, czy martwe. Było to niemożliwe ze względu na zaawansowany proces gnilny, któremu uległy zwłoki - mówił prokurator Radosław Gorczyński, cytowany przed laty przez portal pila.naszemiasto.pl. - Nie dysponujemy jednak żadnymi innymi dowodami, a wszelkie wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść podejrzanej - zaznaczał.


Cyniczna zabójczyni? A może zagubiona nastolatka?Sprawa nastoletniej matki i jej martwego dziecka do dziś nie została wyjaśniona. Nie wiadomo, czy dziecko, które urodziło się 15 lat temu, zdążyło wydać z siebie pierwszy krzyk, a może zmarło jeszcze w łonie matki? - Z opinii, którą otrzymaliśmy, wynika, iż dziewczynka najprawdopodobniej urodziła się martwa - przekazął przed laty prokurator Radosław Gorczyński. Najprawdopodobniej, jednak nie oznacza na pewno. Zatem czy uda nam się poznać prawdę i dowiedzieć, co stało się w nocy z 13 na 14 kwietnia 2010 roku?
Idź do oryginalnego materiału