Był zwykły wieczór w Krakowie. Ulica tonęła w ciepłym świetle latarni, a mieszkańcy krzątali się po swoich sprawach jedni wyprowadzali psy, inni wracali z pracy, a jeszcze inni gawędzili pod sklepem. Policyjny patrol, biały radiowóz z niebieskim paskiem, wolno sunął wzdłuż chodnika. W środku siedzieli dwójka mundurowych aspirant Kowalski i sierżant Nowak.
Spokój jak na cmentarzu ziewnął Kowalski, opierając głowę na dłoni.
Wiesz, jak to mówią cisza przed burzą odparła z ironią Nowak, poprawiając czapkę.
Nie zdążyła dokończyć zdania, gdy z jednej z klatek wybiegła drobna dziewczynka może z pięć lat, nie więcej. Jasne warkoczyki, piżama w misie i boskie stopy. Na twarzy malował się czysty strach.
Dziewczynka podbiegła do radiowozu. Kowalski wcisnął hamulec, a oboje z Nowak wyskoczyli z auta.
Hej, wszystko w porządku? Nowak przykucnęła, by znaleźć się na poziomie oczu dziecka.
Panowie panowie są z policji, tak? Dziewczynka łapała powietrze, jakby właśnie uciekła przed wilkołakiem.
Tak, skarbie. Co się stało?
Pod moim łóżkiem tam jest jakiś pan. W masce. Widziałam.
Gdzie twoja mama? zmarszczył brwi Kowalski.
W łazience. Krzyknęłam do niej, ale powiedziała, żebym jej nie straszyła.
Policjanci wymienili spojrzenia. Brzmiało to jak dziecięca fantazja, ale oczy dziewczynki były szerokie jak spodki od herbaty.
Jak wyglądał? zapytała łagodnie Nowak.
Czarny dres. Taka maska, jak u ninja. Obudziłam się i widziałam, jak się wczołgał pod łóżko. Myślał, iż śpię
I uciekłaś? dopytał Kowalski.
Tak. Od razu. Schowałam się w szafie, ale potem zobaczyłam wasz samochód przez okno
No dobrze Nowak skinęła głową. Sprawdzimy. Lepiej dmuchniemy na zimne.
Mieszkali na trzecim piadrze. Matka dziewczynki zmieszana kobieta w szlafroku zapewniała, iż nic nie słyszała i myślała, iż córka znowu boi się ciemności.
Ostatnio często mówi, iż coś chowa się w kącie tłumaczyła się. Ma bujną wyobraźnię.
Funkcjonariusze przeszukali pokój z latarkami. Pod łóżkiem nie było nikogo.
Może uciekł szepnęła dziewczynka, stojąc w drzwiach. Ale naprawdę go widziałam. Na pewno!
Kowalski już miał rzucić żartem, ale Nowak zatrzymała go gestem.
Czekaj. Sprawdźmy monitoring. Ta mała ma zbyt pewne spojrzenie. Takiego strachu się nie udaje.
To, co zobaczyli na nagraniach, przyprawiło ich o gęsią skórkę. Zapis z kamery na osiedlu zmienił wszystko w prawdziwy kryminał. Kwadrans przed tym, jak dziewczynka wybiegła na ulicę, w sąsiednim bloku nagrano włamanie. Dwóch bandziorów w czarnych dresach wybiegło z klatki z reklamówkami pełnymi łupów.
Na kolejnej kamerze widać, jak jeden z nich, zauważywszy radiowóz, nagle skręca za róg, a potem wspina się po rękawie śmietnika i przez uchylone okno wślizguje się do mieszkania na trzecim piętrze właśnie tam, gdzie mieszkała dziewczynka.
O, kurczę wyszeptała Nowak. To było dosłownie minutę przed tym, jak ona do nas przybiegła.
Na następnym ujęciu widać, jak ten mężczyzna wyskakuje z okna po drugiej stronie bloku i znika w ciemności.
Złapali go następnego dnia jego kompan wpadł w nocy i wydał go, by złapać niższy wyrok. A dziewczynka? Od tamtej pory wszyscy w okolicy mówili na nią nasza m