Dziewczyno, kiedy wreszcie przyjedzie pomoc? Gorączka prawie czterdzieści, nic nie pomaga

newsempire24.com 1 tydzień temu

-Kochana, kiedy przyjedzie “karetka”? Temperatura dochodzi do “czterdziestu” i nic nie pomaga…

– Wszystkie zespoły są teraz w terenie, proszę czekać – odpowiedział znużonym głosem kobiecy głos.

Ledwo powstrzymując łzy, Kasia odłożyła słuchawkę i pobiegła do córki. Mała Zosia leżała na kanapie, przykryta lekkim kocykiem, ciężko oddychając. Ciało pięcioletniej dziewczynki płonęło gorączką, zbliżając się nieubłaganie do czterdziestu stopni.

Dzwonek do drzwi rozbrzmiał niespodziewanie głośno. Kasia zerwała się gwałtownie, omal nie upadając, i pobiegła otworzyć.

– Temperatura spada, “trójka” działa. Mała ma rzężenie w płucach z obu stron. Zalecałbym hospitalizację. – powiedział wysoki, siwy mężczyzna, przecierając zmęczone czoło, obserwując młodą pielęgniarkę odkładającą strzykawkę do pudełka.

– A w domu sobie nie poradzimy?
– Nie poradzicie sobie. Pojedziemy do szpitala na obserwację.

Kasia z paszportem i torbą rzeczy wyszła na korytarz:
– Zaraz ubiorę Zosię i… Och, a kim pan jest?

Do otwartych drzwi wszedł zespół “karetki”: krępy, brodaty lekarz w średnim wieku, chudy trzydziestodwuletni ratownik w okularach z torbą medyczną i piegowaty, rudowłosy stażysta.

– Wezwali państwo “karetke”? – zapytał brodaty doktor.
– Tak, ale… był tu już inny lekarz. – powiedziała zdezorientowana Kasia.

– Jaki inny? – wtrącił młody stażysta.
– No… wysoki, siwy. Obniżył Zosi temperaturę i powiedział, iż trzeba jechać do szpitala… – powiedziała z pogubieniem młoda kobieta.

Lekarz z ratownikiem wymienili spojrzenia:
– Semeniuk!

– Dwie ekipy na jedną interwencję wysłali? – zdziwił się stażysta.

Brodaty lekarz zwrócił się do młodej kobiety:
– Proszę ubrać dziewczynkę. Zabierzemy was do szpitala.

Kasia poszła do pokoju. Zaskoczony stażysta zapytał lekarza:
– choćby jej nie zbadamy?
– Semeniuk nigdy się nie myli!

– Kim jest ten Semeniuk?

Ratownik mruknął:
– Semeniuk to był najdoświadczeńszy specjalista na “karetce”. Do Warszawy go wzywali, ale ciągle odmawiał. Mówił, iż jego praca to ratować ludzi, a nie siedzieć za biurkiem.

Rok temu ekipa Semeniuka jechała na pilną interwencję. Jakiś głupek chciał przejechać na czerwonym przed “karetką”.

Ratownik zamilkł, patrząc w podłogę. Brodaty lekarz poklepał go po ramieniu i kontynuował:

– W tym wypadku nikt nie przeżył. A po czterdziestu dniach w mieście zaczęły się dziać dziwne rzeczy.

Na ulicy ktoś dźgnął młodego chłopaka. Dyspozytornia otrzymała anonimowy telefon: rana cięta w okolicy wątroby. To było nasze dyżur. Dojeżdżamy. Chłopak leży na asfalcie z opatrunkiem, a kroplówkę trzyma mu jakiś mężczyzna. Pytamy, kto udzielił pierwszej pomocy? Mówi, iż “karetka” tu była, wysoki siwy doktor z młodą pielęgniarką. To oni pomogli, kroplówkę założyli. Siwy powiedział, jak trzymać… Odwróciłem się na chwilę, by sprawdzić, czy chłopak oddycha. A tu przyjechaliście wy. Gdzie ten siwy?

A nas przeszły ciarki. Bo wychodziło, iż to Semeniuk ze swoją ekipą udzielili pierwszej pomocy. Chłopaka na szpital zawieźliśmy, w karcie wpisali, iż pomoc udzielona przed naszym przybyciem. O Semeniuku nie wspomnieliśmy. To potem na stacji otwarcie o tym mówili. Ale wtedy byliśmy w szoku.

– Nikt by nam nie uwierzył! – mruknął ratownik. Brodaty lekarz poprawił stetoskop na szyi i mówił dalej:

– Parę dni później pracownik magazynu upadł: udar i uraz czaszki. Zanim miejskie “pogotowie” przyjechało, “wysoki, siwy doktor i młoda pielęgniarka” udzielili pierwszej pomocy: założyli kroplówkę, dali tlen i postawili diagnozę. “A potem zniknęli, jakby zapadli się pod ziemię.”

– A pamiętasz poród na światłach? – uśmiechnął się ratownik, poprawiając okulary.

– Co, duchy i porody przyjmowali? – zdziwił się rudowłosy stażysta.

– Uważaj na słowa – zmarszczył brwi lekarz. – Nie wiem, kim stała się “ekipa Semeniuka”, ale duchami na pewno nie. Raczej miejskimi aniołami-stróżami.

– Przepraszam… – stażysta zarumienił się. choćby uszy mu zapłonęły. – A co z tym porodem?

– Tak, taksówkarz wiózł kobietę do szpitala: trzydzieści cztery lata, drugi poród, trzydzieści dziewięć tygodni. Zatrzymał się na światłach, a tu rozpoczął się przedwczesny poród. Taksiarz w panice, awaryjny włączył, do “pogotowia” zadzwonił, ale co robić – nie wie. Biega wokół auta i krzyczy: “Pomocy”. Dyspozytor mu mówi: “Proszę się nie denerwować, przełącz telefon na głośnomówiący, powiemy, co robić”. Ale facet histeryzuje, nic nie myśli logicznie.

Wtedy Semeniuk przybył z pomocą z młodą pielęgniarką. Dziecko szło pośladkami, a pępowina opleciona wokół szyi. Ogólnie, gdyby nie oni, dziecko by nie przeżyło.

A tam już “karetka” przyjechała, zabrała szczęśliwą mamę i krzyczącego zdrowego malucha.

Trudno zliczyć, ile takich przypadków było w ciągu roku. “Ekipa Semeniuka” pojawia się tylko przy najcięższych. A gdyby nie Semeniuk, nikt z tych pacjentów nie doczekałby przybycia miejskiej “karetki”. Ot, takie to są historie.

– Jesteśmy gotowe. – Kasia z córeczką wyszły na korytarz. Brodaty lekarz zabrał od kobiety torbę z rzeczami i uśmiechnął się do małej:

– Teraz wszystko będzie dobrze!

Idź do oryginalnego materiału