
28 sierpnia 1946 roku, o godzinie 6.15, dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW wykonał wyrok śmierci na niespełna 18-letniej sanitariuszce 5. Wileńskiej Brygady AK, strzałem w głowę.
Do historii przeszły jej ostatnie słowa, zapisane w grypsie:
„Powiedzcie mojej babci, iż zachowałam się jak trzeba. Jest mi smutno, iż muszę umierać…” – napisała „Inka”, gdy znała już swoją przyszłość. Nie wiadomo jednak, czy słowa te skierowała do Anieli Siedzik, czy do Heleny Tymińskiej.
Losy „Inki” są szczególnie związane z powiatem sokólskim. To właśnie do babci Heleny Tymińskiej, mieszkającej w Harasimowiczach koło Dąbrowy Białostockiej, Danuta przyjechała w czasie ostatniego urlopu z oddziału mjr. „Łupaszki”, tuż przed aresztowaniem przez UB. Pani Helena, nauczycielka, miała ogromny wpływ na kształtowanie patriotycznej postawy swojej wnuczki. Sama Danuta w czasie wojny uczyła się w szkołach sióstr salezjanek w Różanymstoku i Nierośnie niedaleko Dąbrowy Białostockiej.
Wkrótce jej pamięć zostanie uhonorowana w szczególny sposób – w sanktuarium w Różanymstoku odsłonięte zostanie „Serce Inki”. Do jego wykonania zbierano złom srebra i złota. Uroczystość planowana jest na wrzesień tego roku.
Inicjatorem akcji „Serce dla Inki” jest ks. dr Jarosław Wąsowicz. Pamiątkowe serce, powstałe z darów srebra, zawiera także ziemię z grobu Danuty Siedzikówny i stanowi symboliczne upamiętnienie bohaterskiej sanitariuszki.
Krzysztof Promiński
fot. Domena publiczna