REKLAMA
Krytyka treści. "Seksualność oderwana od kontekstu małżeństwa"List, opublikowany w połowie maja, krytykuje treści dotyczące seksualności. "Tematyka seksualności w ramach Edukacji zdrowotnej jest oderwana od kontekstu małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest tu tematem prawie nieobecnym, zaś rodzina - rozumiana jako ojciec, matka i dzieci - jest całkowicie zmarginalizowana" - podkreślono. W dokumencie pojawia się również zarzut, iż edukacja zdrowotna przedstawia "macierzyństwo jako źródło zagrożeń", a także iż "uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji".Głosy krytyki, głosy poparcia. "Kto was pytał?"Pod wpisem Episkopatu pojawiło się sporo odpowiedzi. "Kto pytał was o zdanie" - skomentowała posłanka KO Dorota Łoboda. "Edukacja zdrowotna to bardzo potrzebny przedmiot. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby wiedzę o zdrowiu nazywać deprawacją i demoralizacją" - dodała.Lekarka i seksuolożka Aleksandra Krasowska oceniła: "Jest coś paskudnego w tym, iż KK - mający opory przed rozliczaniem czynów pedofilnych we własnych szeregach - otwarcie występuje przeciwko edukacji zdrowotnej dzieci. Może fakt, iż edukacja zdrowotna ma zwiększyć świadomość i chronić dzieci przed wykorzystaniem, ma z tym coś wspólnego?"Marcin Józefaciuk, poseł KO i nauczyciel napisał: - Idiotyzm, absurd i szkodliwe stanowisko dla zdrowia pokoleń. Żaden przedmiot (nawet religia) nie może wychowywać - to jest zadanie rodziny i tu się zgadzam. Nie rozumiem, z czym walczycie. Z profilaktyką zdrowia? Z rzetelną informacją jak działa system zdrowia? Z narzędziami przeciw dezinformacji? A może po prostu z wiedzą walczycie?
Z kolei europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik stwierdziła, iż przedmiot wprowadza "lewicową indoktrynację i seksualizację dzieci".
Zobacz wideo
Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!
Przeciwnicy uważają, iż to niekonstytucyjnePrzeciwko edukacji zdrowotnej protestowali politycy PiS, Konfederacji oraz Episkopat. Twierdzili, iż treści dotyczące seksualności są niekonstytucyjne i prowadzą do demoralizacji. W styczniu MEN ogłosił, iż przedmiot nie będzie obowiązkowy. Eksperci byli jednak zdania, iż to "ostatni dzwonek" na wprowadzenie edukacji zdrowotnej. Wskazywali na skalę problemów: co piąte dziecko w Polsce walczy z nadwagą lub otyłością, 80 proc. uczniów nie uprawia sportu, a co czwarty nastolatek sięga po e-papierosa. Według Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, z przemocą zetknęło się 4/5 młodych osób, a 70 proc. przypadków dotyczy przemocy rówieśniczej. Z raportu Fundacji Unaweza wyłania się obraz dzieci i młodzieży doświadczających samotności, skrajnie niskiej samooceny i braku poczucia sprawczości. Największe badanie dobrostanu psychicznego w Polsce objęło 180 tys. uczniów w wieku 10-19 lat. 9 proc. z nich miało próbę samobójczą, 19 proc. planowało odebranie sobie życia, a co trzecia osoba miała podejrzenie depresji.Dlatego treści, które zaproponowano w podstawie programowej mają odpowiadać na te problemy i promować higienę zdrowego życia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Czym ma być edukacja zdrowotna? Na stronie MEN czytamy: "Edukacja zdrowotna to nowoczesny przedmiot, którego celem jest wyposażenie dzieci i młodzieży w rzetelną wiedzę, umiejętności oraz postawy umożliwiające skuteczne dbanie o zdrowie własne i innych osób we wszystkich jego wymiarach: fizycznym, psychicznym, społecznym, środowiskowym i cyfrowym". Twórcy podstawy programowej dodają, iż "przedmiot obejmuje nie tylko obszar medyczny czy biologiczny, ale także zagadnienia związane z emocjami, relacjami, odpowiedzialnością, wartościami i dobrostanem". Zajęcia mają promować zdrowy styl życia, rozwijać umiejętności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie. Czy uważasz, iż edukacja zdrowotna jest potrzebna w szkołach? A może to w domach dzieci powinny zdobywać wiedzę określoną w podstawie programowej? Zachęcamy do wyrażania swojej opinii: agatagp@agora.pl