Ewa Sajór-Ruszczak o szkole, młodzieży i pasji nauczania. Tu bije moje szkolne serce

starachowicki.eu 1 miesiąc temu
Od uczennicy "Jedynki" po dyrektorkę "Dwójki" - Ewa Sajór-Ruszczak wraca wspomnieniami do drewnianych ławek i kałamarzy, myślami wraca do nauczycieli z pasją i młodzieży, która - jak mówi - wcale nie różni się od tej sprzed lat. - Jak wyglądała szkoła/edukacja wtedy, gdy szła Pani do pierwszej klasy?

- Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to wystrój sal - ławki drewniane, których dzisiejsza młodzież nie kojarzy, kałamarze na stoliku, pióra, to są zupełnie nieznane, zapomniane elementy, które mogłyby się znaleźć w muzeum.

Szkoła była w tym samym miejscu co dziś, ale wyglądała zupełnie inaczej. Nie było szatni, sali gimnastycznej, która z czasem została dobudowana. Szatnia to było małe pomieszczenie, gdzie wieszaliśmy na wieszaczkach swoje ubrania, ale świetlica była w tym samym miejscu, a sklepik na pierwszym piętrze. W tej chwili ta szkoła jest bardziej kolorowa i nowoczesna.

- Co przychodzi na myśl we wspomnieniach ze Szkoły Podstawowej nr 1, która w tym roku świętuje 120-lecie istnienia?

- Szkoła podstawowa to przede wszystkim koleżanki, moja przyjaciółka Agnieszka, która od lat mieszka w Berlinie. Ale to szkolna prawdziwa przyja
Idź do oryginalnego materiału