Niepubliczne Przedszkole i Żłobek Mały Europejczyk w Elblągu robi to dobrze! Kadra opublikowała na oficjalnym koncie film, w którym dzieciaki biegają w błocie, chodzą po kostki w kałużach, bawią się.
Do ich dyspozycji jest około dwóch tysięcy metrów kwadratowych terenu dostosowanego do ich aktywności. Domki, drewniane stoły, przy których jedzą posiłki, trawa i ziemia pod stopami. Brzmi, jak najlepsza możliwa ścieżka sensoryczna, prawda?
Dzikie dzieci
Film cieszy się popularnością wśród użytkowników Facebooka. Nie dziwię się. Dzieci wyglądają na szczęśliwe, na "dzikie". A za takim dzikim, wyzwolonym dzieciństwem, za swobodą, tęsknimy. I myślę sobie, iż gros z nas, rodziców, marzy o takim właśnie dzieciństwie dla własnych dzieci.
I o miejscach jak placówka w Elblągu. Miejscach, których założyciele nie boją się nieszablonowych rozwiązań, alternatywnych ścieżek. Wyznają wartości bliskie naszym sercom i wierzą, iż szczęście jest tam, gdzie słychać dziecięcy śmiech.
Słyszeliśmy opowieści z innych krajów, choćby z Danii, gdzie takie wychowanie w naturze i wolności jest naturalne. My wciąż się go uczymy, edukacja w Polsce stawia w nim pierwsze, nieśmiałe kroki. Udowadnia, iż można.
Moja córka chodzi do placówki, w której po wiosce pełnej drewna i wysokich drzew spacerują alpaki i kury. Codziennie opowiada mi, ile jajek udało się zebrać, a kiedy żegna się z przedszkolem, podaje alpakom listek lub źdźbło trawy.
Wspina się na drzewie, a w białej czapce z daszkiem nosi piasek. Jest szczęśliwa, jest wolna, brudna, uśmiechnięta. Jest urzeczywistnieniem esencji dzieciństwa.