„Floor Level” Lulù Nuti i Karoliny Szwed w bliss gallery

magazynszum.pl 1 tydzień temu

Poziom podłogi jest tym poniżej akceptowalnego. Kojarzy się nie tylko z leżeniem, ale także potykaniem i upadaniem, które uznajemy ze słabość oraz porażkę. Artystki podchodzą do tytułu i do swojej twórczości z ironią. Wykorzystują ją jako sposób rozgrywania rzeźb i obrazów. Interesuje je pomyłka i błąd, które mogą być inspiracją. Podobnie jak rzeczy niskie, sytuacje absolutnie niespektakularne lub gorzko-śmieszne. Finalnie poziom podłogi to perspektywa istoty, jeszcze nieukształtowanej, ale już rejestrującej otoczeniem całym ciałem, nim pojawi się krok i kierunek. Świat tak widziany nie pozostało podzielony, a wszystko, co jest w zasięgu ręki, jest ważne. Wrażliwość, o której tu mowa, ma w sobie coś z dziecięcej ufności i czujności.

Lulù Nuti, “Autoritratto”, 2021–2023, tynk, beton, rośliny, pigmenty, metal, tynk kafelkowy, lustro, 250 x 40 x 40 cm, fot. bliss gallery
Lulù Nuti, “Minouche”, 2022, rysunek na papierze, miedź, tynk kafelkowy, pigmenty, 74 x 14 x 41 cm; “Blues”, 2022, rysunek na papierze, miedź, tynk kafelkowy, pigmenty, 74 x 23 x 41 cm, detal, fot. bliss gallery
Lulù Nuti, “Minouche”, 2022, rysunek na papierze, miedź, tynk kafelkowy, pigmenty, 74 x 23 x 41 cm, detal, fot. bliss gallery

Lulù Nuti traktuje materię z czułością. Jej rzeźby, choć wykonane z przemysłowych materiałów, z elementów porzuconych we wcześniejszych projektach, nie stawiają się w kontrze do ciała – przeciwnie, odpowiadają jego impulsom. Jej prace nie są triumfem nad materią, ale próbą współistnienia z nią – z tą samą ambiwalencją, z jaką w pierwszych latach badamy rzeczywistość, balansując między ciekawością a lękiem. Niemożność stworzenia czegoś „idealnego” staje się punktem wyjścia. Pęknięcia nie są wadą, tylko zapisem procesu. Prace Nuti to materialne ślady osobistych i zbiorowych katastrof. Od gipsowych ciał niebieskich po zatopione w cemencie rysunki z dzieciństwa — w jej rzeźbach czas i pamięć nie funkcjonują jako linearna opowieść, ale jako coś, co wciąż na nowo wraca i wpływa na teraźniejszość. Sztuka staje się narzędziem uważności, introspekcji i empatycznego oglądu.

Karolina Szwed, “Life with animals and a double sunset”, 2025, olej na płótnie, 120 x 150 cm, fot. bliss gallery
Karolina Szwed, „Rząd Wielkości”, 2025, olej na płótnie, 40 x 50 cm, fot. bliss gallery
Widok wystawy “Floor Level”, fot. bliss gallery
Karolina Szwed, “Quarrel (man leaps through a window to escape an argument with his girlfriend)”, 2025, olej na płótnie, 150 x 120, fot. bliss gallery

Obrazy Karoliny Szwed są zamglone jak wspomnienia z dzieciństwa, kiedy świat był nieoczywisty i trochę za duży. Próbują uchwycić ulotne wspomnienia, które zaczynają się rozmywać lub zmieniać swoje znaczenie. Malarka również wykorzystuje ironię, przede wszystkim jako mechanizm obronny, sposób na zmiękczenie przesadnej powagi i budowanie dystansu wobec dramatyzmu. Jej malarstwo wydaje się uchwycone w pół gestu i w pół zdania. Szwed unika dosłowności; w zamian proponuje obrazy oszczędnie, dalekie od dekoracyjności. Grające z oczekiwaniami, będące refleksją o władzy oraz doświadczeniu dziewczęcości pomimo tego, iż została ono zinstytucjonalizowane w „kobiecą siłę”. Artystka zwraca uwagę na mechaniki kierujące współczesnością, która uniemożliwia wyjście poza stereotyp.

Karolina Szwed, “Small talk (with Yuki on the horse)”, 2025, olej na płótnie, 120 x 150, fot. bliss gallery
Widok wystawy “Floor Level”, fot. bliss gallery
Lulù Nuti, “Mouler le monde en sept parties”, 2021, tynk kafelkowy, pigmenty, metal, 74 x 600 cm, detal, fot. bliss gallery
Widok wystawy “Floor Level”, fot. bliss gallery

Artystki opowiadają o doświadczeniu, które z powodu ambiwalentnych skojarzeń w polskim tłumaczeniu, świadomie określamy angielskim girlhood, które lepiej oddaje wieloznaczność tego pojęcia. W rozumieniu Nuti i Szwed jest to znacznie więcej niż etap życia — to pole codziennego negocjowania własnej tożsamości wobec społecznych oczekiwań, opresyjnych norm i dominujących narracji. Odpowiadają na sytuację skomercjalizowania tego doświadczenia oraz przekształcenia go w estetykę, którą łatwo konsumować. Jednocześnie podkreślają, iż ów stan nie musi być etapem przejściowym, ale pełnoprawną formą istnienia, której nie trzeba przerastać. W ich pracach powraca temat siły słabości – pojęcia, które odwraca utarte narracje o tym, co należy pokazywać, by być wystarczającą. Mierzenie się z koncepcją siły, którą dziś trzeba nie tylko mieć, ale też umieć sprzedać, prowadzi do pytania o to, jak ocalić autentyczność i osobiste przeżywanie, zanim zostaną wchłonięte przez logikę produktywności i kariery.

Idź do oryginalnego materiału