Setki tysięcy osób biorą w czwartek udział w ogólnokrajowych protestach przeciwko polityce oszczędnościowej rządu Francji. Związkowcy, nauczyciele, kierowcy, farmaceuci oraz pracownicy służby zdrowia domagali się wycofania planowanych cięć wydatków publicznych oraz zmian w systemie emerytalnym.
Wielkie protesty we Francji
Związek zawodowy CGT poinformował, iż tylko w godzinach porannych w manifestacjach wzięło udział ponad 400 tys. osób, nie licząc największego protestu w Paryżu. Według francuskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poza stolicą na ulice wyszło co najmniej 280 tys. demonstrantów.
Na transparentach pojawiły się hasła sprzeciwu wobec cięć oraz reform emerytalnych. Uczniowie i nauczyciele wspólnie blokowali dziesiątki liceów, m.in. Lycee Maurice Ravel w Paryżu.
– Pracownicy są dziś przez ten rząd i przez prezydenta Macrona całkowicie lekceważeni. Tak dalej być nie może – powiedział Fred, kierowca autobusu i przedstawiciel związków zawodowych, cytowany przez Reutersa.
Sophie Binet, liderka CGT, wezwała nowego premiera do zmiany kursu: – Gniew jest ogromny, a determinacja jeszcze większa. Mój przekaz do pana Lecornu (premier Francji-red.) jest prosty: to ulice powinny decydować o budżecie.
Reuters podkreśla, iż władze Francji stoją w tej chwili przed trudnym zadaniem pogodzenia oczekiwań społecznych z presją inwestorów oraz koniecznością ograniczenia deficytu.
Protestujący domagają się zwiększenia wydatków na usługi publiczne, wyższych podatków dla najbogatszych oraz cofnięcia reformy emerytalnej, która wydłużyła wiek przejścia na emeryturę.
Czwartkowe demonstracje są jednymi z największych od miesięcy i mogą zapowiadać gorącą jesień na francuskiej scenie politycznej.