Mamy mechanizmy obronne. One mówią nam, żeby usprawiedliwiać osoby nam najbliższe. Także rodziców. Zaślepiają nas, odbierając rozsądek. Wielu z nas popełnia ten sam błąd, wyrastając w pewnych schematach, nie zauważając, jak bardzo one negatywnie na nas wpływają. Tymczasem fakty są jednoznaczne. jeżeli Twoi rodzice uparcie milczą i nie odzywają się do Ciebie, to jest to agresja, bierna, ale jednak agresja, która pozostawia po sobie ślady podobnie bolesne jak te, które występują po uderzeniu. Zwłaszcza jeżeli na skutek tej formy manipulacji, podporządkowujesz się i nie stawiasz granic.

Do Ani mama nigdy nie dzwoni
Do Ani mama nigdy nie dzwoni. Uważa, iż to córka powinna się odzywać. A gdy tego nie robi wystarczająco często (co to znaczy, wie tylko mama Ani), to po drugiej stronie jest milczenie.
Nie tylko milczenie. Są też znaczące odpowiedzi na pytania. Tylko tak i tylko nie. Nic więcej. Żadnych pytań co u ciebie, czy wszystko w porządku. Jakby córka nie istniała…
Wszelkie próby rozwinięcia rozmowy ze strony Ani są przez jej mamę ignorowane. Z czasem mama w ogóle przestaje odbierać telefon. To sposób, żeby córkę uderzyć, zaniepokoić, ukarać. Zresztą trzeba dodać, iż bardzo skuteczny….
Mama Ani w ten sposób próbuje sprawować kontrolę nad córką. I przez lata jej się to udawało.
Zaniepokojona dziewczyna wielokrotnie wsiadała w środku nocy w samochód i pukała do znanych drzwi domu rodzinnego. W ręku trzymała telefon z wiadomością od mamy, iż ta bardzo źle się czuje, czy iż życie nie ma sensu… Niekiedy musiała bardzo długo czekać na otwarcie drzwi, chociaż wiedziała, iż mama nie śpi, bo w pokoju paliło się światło. Wtedy się bała. Czasami drżała z lęku a niekiedy ze złości. Przyjęcie w takich momentach było zawsze zimne, ale kamień, który tkwił na sercu Ani kruszał… To uspokajało córkę, iż wszystko jest w porządku, iż z mamą dobrze. Nie musi się już bać…
Następnego dnia po takiej nocnej wycieczce Ania jechała do pracy ledwo żywa. Gdy podobne sytuacje zaczęły się coraz częściej powtarzać, mama milczała, a potem wysyłała alarmującą wiadomość, Ania poszła do psychologa. Tam dowiedziała się, co się z nią działo przez lata i jak mocno była raniona przez najbliższą osobę. Psycholog poinstruował, iż to Ania musi zmienić swoje podejście, bo mama Ani się nie zmieni.
To przez ciebie…i cisza
Każdy jest odpowiedzialny za swoje emocje. To nasza decyzja o tym, iż krzyczymy, tracimy panowanie nad sobą, iż tłuczemy szklanki…i bijemy dzieci. To nie wina bezbronnych dzieci, to odpowiedzialność rodziców.
Niestety mimo długiej listy badań i wyników pochodzących wprost od znanych i cenionych naukowców, przez cały czas przyzwolenie społeczne na toksyczne zachowania ma się dobrze.
Wielu twierdzi, iż jeżeli „dziecko zasłuży”, to można je zbić.
Nierzadko teoretycznie dojrzali, ale toksyczni rodzice mówią, iż „to przez ciebie”, obarczając odpowiedzialnością nie tylko małe, ale i dorosłe dzieci.
- To przez ciebie mi nie wyszło,
- to z twojego powodu święta będą smutne,
- to dlatego, iż nie przyjechałaś lub byłaś za krótko,
- to twoja wina, iż teraz choruje,
- to przez nerwy,
- to dlatego, iż ty….dostałem zawału,
- to twoja wina.
Takie słowa są jak ostrza wycelowane wprost w serce. Raz wypowiedziane zapadają w pamięć, nie da się ich wymazać.
Nawet gdyby dorosłe dziecko usłyszało słowo przepraszam, musiała by za nim iść zmiana zachowania. Niestety słowo przepraszam nie pada z ust rodziców wychowanych w pokoleniu, w którym siła autorytetu oznacza, iż trzeba udawać ideał, choćby jeżeli wszystkie znaki na ziemi i w niebie wskazują, iż do doskonałego człowieka nam daleko.
Rodzic nie przeprasza dorosłego syna czy dorosłą córkę, bo uważa, iż nie musi. Dziecko słyszy i z czasem nie dowierza. Gdy ma obok siebie dojrzałe osoby, to rozumie, co się z nim dzieje i jak bardzo destrukcyjne mechanizmy kształtowały jego życie. Jednocześnie tylko niekiedy ma świadomość, jak się uwolnić…
Toksyczna rodzina? Twoja rola przeciąć węzeł gordyjski i żyć inaczej
Karanie ciszą
Niestety wielu dojrzałych rodziców każe swoje dorosłe dzieci ciszą. Gdy te nie zachowują się tak, jak oni tego pragną. Gdy robią po swojemu, gdy ośmielają się żyć i marzyć….
Karanie ciszą jest powszechne. Nie będę się odzywać. Nie tylko jako pierwsza, ale zagadana nie odezwę się lub odpowiem półsłówkiem. Po to, żeby pokazać, jak bardzo jesteś zły i po to, aby zmusić do innego zachowania. Ja jestem rodzicem i wiem lepiej, ty jesteś dzieckiem i masz robić to, co ja chcę.
Karanie ciszą to jednak agresja. Bardzo powszechna, ale agresja. To, iż do niej przywykliśmy i ją usprawiedliwiamy, nie oznacza, iż można bagatelizować jej wpływ na nas i w ogóle na relację.
Karanie ciszą ma bazować na poczuciu winy, wywoływać u drugiej osoby dezorientację i wstyd. Ma sprowadzać nas do poziomu dziecka, kogoś, kto nie ma prawa, jak te ryby, które głosu nie mają, a w Wigilię pozbawia się życia tłuczkiem bez wahania czy poczucia winy. Z miłością do rodziny i z potrzeby jedzenia.
Karanie ciszą to mechanizm, który ma wywierać wpływ. I często właśnie to robi. Dzieci, które postanowiły być dorosłe, dają za wygraną (świadomie lub podświadomie) zachowują się tak, jak tego chcą rodzice. Pokornieją, wycofują się, dla świętego spokoju odpuszczają i stawiają kropkę nad i tego, co się dzieje w relacji.
Gra się kończy, do czasu, ale tylko pozornie, bo zaraz zacznie się na nowo…Jest spokój, upragniony i na nowo budujący relację, jednak do czasu, gdy zaraz wszystko zacznie się na nowo…
Jak się uwolnić? Po prostu nie grać w tę grę
Karanie ciszą to nie tylko agresja, to także manipulacja.
Jak sobie poradzić z tą formą zachowania, co robić? Przede wszystkim zachować spokój i nie dać się wciągnąć w tę grę. Tylko konsekwentne zachowanie pozwala bowiem uwolnić się z destrukcyjnego układu. Jednak im dłużej on trwał, tym próby wpłynięcia na dorosłe dzieci będą większe. jeżeli rodzice przyzwyczaili się, iż dzieci robią to, czego oni chcą, walka będzie trudniejsza. Nikt dobrowolnie i gwałtownie nie rezygnuje z władzy.
Ciekawie opisuje ten złożony problem sprawowania kontroli nad dziećmi i mechanizmów uzależniających, które za nim się kryją Suzan Forward w znanej pozycji „Toksyczni rodzice”:
„Rodzice, którzy akceptują sami siebie, nie muszą kontrolować swoich dorosłych dzieci. Ale toksyczni rodzice […] działają pod wpływem głębokiego poczucia braku satysfakcji z własnego życia i lęku przed odrzuceniem. [podkreślenie moje] Niezależność dziecka jest dla nich jak utrata ręki. Kiedy dziecko dorasta, dla rodzica staje się jeszcze istotniejsze pociąganie sznureczkami utrzymującymi je w zależności. Dopóki toksyczni rodzice potrafią skłonić swojego syna czy swoją córkę do czucia się dzieckiem, dopóty mogą utrzymywać kontrolę. […] Wszyscy rodzice kontrolują swoje dzieci aż do chwili, kiedy one same przejmują kontrolę nad swoim życiem. W normalnych rodzinach zmiana ta ma miejsce niedługo po wejściu w wiek dorosły. W rodzinach toksycznych to zdrowe oddzielenie jest opóźnione o całe lata lub też nigdy do niego nie dochodzi. Może mieć ono miejsce tylko wówczas, gdy dokonasz zmian, które umożliwią ci uzyskanie władzy nad własnym życiem”.
Zmiany są jednak trudne.
W tym przypadku konieczne.
Zmiany siebie.
Rodziców nie zmienisz…Oni mogą się zmienić tylko, jeżeli będą tego chcieli. To Ty musisz zawalczyć o swoje życie.








