Grupki maszerujących dzieci
"Moje dziecko (6 lat) poszło do pierwszej klasy. Do szkoły chodzi samo 1,5 kilometra przez ruchliwą ulicę. W południe wraca do domu. Też samo".
Tak zaczyna opowieść o swoim doświadczeniu ze Szwajcarią Katarzyna, która od jakiegoś czasu mieszka tam z rodziną. W niedawno opublikowanym poście pisze o tym, iż w Polsce za takie działania spodziewałaby się już wizyty kuratora. Tymczasem w Szwajcarii jest to nie tylko zrozumiałe, ale traktowane jako norma.
Już 5-letnie dzieci poruszają się samodzielnie na szwajcarskich ulicach. Istnieje jednak potężna różnica w całym systemie w porównaniu z Polską.
Katarzyna wymienia kilka punktów. Pisze m.in. o przygotowaniu samych dzieci, obowiązku noszenia przez nie elementów odblaskowych na ubraniach (dużych trójkątów):
"Każdego dnia w całej Szwajcarii ok. 8 i 12 można napotkać grupki dzieci maszerujące właśnie z takimi trójkątami na ubraniach".
Dalej Katarzyna wymienia kolejny czynnik: kulturę jazdy kierowców. Pisze, iż przez trzy lata miała może dwie sytuacje, w których kierowca nie zatrzymał się, kiedy podchodziła do pasów. Bez znaczenia, czy to mały skuter, czy wielki tir. Pieszy zawsze jest najważniejszy.
W większych miastach, przy bardziej ruchliwych ulicach spodziewać się można choćby specjalnie wyznaczonych ludzi do przeprowadzania dzieci przez przejścia.
To akurat rozwiązanie, które przy polskich placówkach jest również coraz częściej spotykane. Na szczęście.
"Czy coś się stało?"
Po trzecie: niezwykle ważne – placówki oświatowe interesują się tym, co dzieje się z dzieckiem. Czasami już w kilkanaście minut po rozpoczęciu zajęć, jeżeli dziecka nie ma, a placówka nie została o tym wcześniej uprzedzona – do rodziców wysyłana jest informacja.
Jak pisze więc Katarzyna, nie ma możliwości, iż dziecko wyjdzie rano z domu i dopiero po południu rodzice zorientują się, iż nie było go w szkole czy zaginęło z innych przyczyn.
Kończąc opowieść o swoim szwajcarskim doświadczeniu, Katarzyna pisze, iż cały proces samodzielnego przejścia dziecka do placówki nie jest tylko jej odpowiedzialnością. To znaczy, oczywiście, rodzice powinni nauczyć dziecka zasad panujących na drogach, w komunikacji pieszej, samochodowej.
Nauczyć dziecka drogi do placówki (i tutaj realnie to się dzieje, przed każdym rozpoczęciem roku szkolnego na ulicach widać rodziców z dziećmi, objaśniających im kolejne kroki drogi).
Natomiast to, co istotne: odpowiedzialność za warunki panujące na trasie do najbliższej placówki dziecka jest rozłożona również na gminę. To ona ma obowiązek zapewnić przejezdne, możliwe do przejścia, jak najbezpieczniejsze trasy dzieciom. o ile odcinek drogi okazuje się zbyt długi, po stronie gminy leży również zapewnienie dzieciom transportu.