"W polskim systemie opieki zdrowotnej jest luka, gdyż możliwe jest wypisanie dziecka z poradni i niezapisanie go do innej poradni. Cześć dzieci pozostaje więc poza systemową ochroną" - powiedziała specjalistka medycyny rodzinnej Joanna Szeląg, cytowana przez portalsamorzadowy.pl. I jak się okazuje, takich dzieci przybywa. Dotyczy to przede wszystkim maluchów w trzecim roku życia, które nie chodzą do żłobka ani do przedszkola.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy szczepionki chronią przed zachorowaniem?
Prawo, które musi się zmienić
Kiedy dziecko przychodzi na świat, szpital kieruje dokumentację noworodka, w tym kartę szczepień do wskazanej przez rodziców poradni podstawowej opieki zdrowotnej. Potem realizowane są wizyty patronażowe - położna odwiedza w domu dziecko i matkę. Kolejnym krokiem są obowiązkowe szczepienia, badanie i bilanse zdrowotne. Do drugiego roku życia malucha jest ich całkiem sporo. Kolejny bilans odbywa się, dopiero kiedy dziecko kończy cztery lata. I ten moment wykorzystują rodzice, by wypisać dziecko z przychodni.
"Rodzic może wypisać dziecko z poradni, nie wskazując, gdzie poradnia powinna przekazać kartę szczepień. jeżeli tego nie robi, czekamy. Często nikt o te dane nie występuje, bo rodzic nie zapisuje dziecka do konkretnej placówki, tylko krąży z nim po różnych poradniach poza systemem" - zaznacza Joanna Szeląg, cytowana przez portalsamorzadowy.pl. Czy zatem dziecko jest poza jakąkolwiek opieką zdrowotną? Nie do końca, bo w przypadku choroby często rodzice korzystają z prywatnych placówek bądź też nocnej opieki zdrowotnej. W takich przypadkach nie ma stałego nadzoru nad maluchem. Lekarz nie wie, czy dziecko rozwija się prawidłowo. Nie ma możliwości wyłapania tego, czy dziecko nie ma wad rozwojowych.
"Powodem jest niechęć do szczepień"
"Jeśli trzyletnie dziecko nie chodzi do żłobka ani do przedszkola, to może być poza systemową ochroną, bo bilanse zdrowia wykonywane są u dwulatków, a potem dopiero u czterolatków" - powiedziała specjalistka medycyny rodzinnej Joanna Szeląg. "Zdarza się też, iż po urodzeniu dziecka sami odbierają ze szpitala kartę szczepień i nie składają deklaracji do żadnej poradni POZ. Najczęściej powodem jest niechęć do szczepień" - dodaje.
Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o trzyletniej dziewczynce, która w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Dziecko na nocną i świąteczną opiekę zdrowotną przywieźli rodzice. Lekarze stan dziewczynki określili jako bardzo ciężki. Była skrajnie niedożywiona. Od razu skierowano ją na oddział intensywnej opieki medycznej, a całą sprawą zajęła się świebodzińska Prokuratura Rejonowa. Jak podaje portal onet.pl, ze wstępnych ustaleń wynika, iż co najmniej kilka szczepień obowiązkowych nie zostało przeprowadzonych. "Z tego, co wiemy, rodzice nie korzystali z opieki zdrowotnej dla małoletniej. Dopiero gdy stan był bardzo ciężki, rodzice wezwali pogotowie" - powiedziała rzeczniczka prokuratury, cytowana przez onet.pl.
Jednak prawdą jest to, iż ta historia nigdy mogła się nie wydarzyć, gdyby dziecko było pod opieką specjalistów.