Od kilku lat bijemy niechlubne rekordy. Statystyczna Polka rodzi dziś kilka ponad jedno dziecko. Tempo spadku urodzeń jest najwyższe od dekad, a każde kolejne półrocze przynosi jeszcze gorsze wyniki. Prognozy są bezlitosne: jeżeli trend się nie odwróci, w drugiej połowie stulecia w Polsce będzie żyło nas po prostu znacznie mniej. Demograficzny alarm dla Polski. Za 10–15 lat mogą posypać się emerytury. To uderzy w każdego.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.
Najważniejsze w skrócie
- Dzietność w 2025 r. spadła do ok. 1,03 – to dramatycznie poniżej poziomu zastępowalności pokoleń (2,1).
- Liczba urodzeń topnieje z kwartału na kwartał; w I kwartale 2025 r. było ich ok. 58 tys.
- Do 2060 r. populacja Polski może skurczyć się o 6,5 mln osób, a pod koniec wieku spaść choćby w okolice 10 mln.
- Ryzyko dla finansów publicznych: mniej pracujących, więcej seniorów, presja na budżet i ZUS.
- Bez reform i oszczędzania prywatnego poziom przyszłych świadczeń może być nie do utrzymania.
Polska gwałtownie się kurczy – a to dopiero początek
Zapaść w liczbach: mniej pracujących, więcej seniorów
Do 2060 r. liczba osób w wieku produkcyjnym może spaść z ok. 21,7 mln do ok. 15 mln, a populacja 65+ urośnie do ok. jednej trzeciej społeczeństwa. To oznacza rosnące obciążenie dla pracujących i coraz trudniejsze finansowanie emerytur, rent i świadczeń zdrowotnych. Już dziś firmy sygnalizują braki kadrowe, a budżet państwa – niższe wpływy ze składek i podatków.
Emerytury pod presją już w perspektywie 10–15 lat
W miarę jak maleje liczba płatników składek, a rośnie grono świadczeniobiorców, system emerytalny traci stabilność. Bez zmian – parametrycznych i strukturalnych – wysokość przyszłych emerytur może wymagać cięć, a wiek aktywności zawodowej będzie się wydłużał niezależnie od politycznych decyzji.
Dlaczego Polacy nie decydują się na dzieci?
To nie tylko koszty utrzymania i mieszkania. Coraz późniejsze wchodzenie w dorosłe związki, trudności z opieką instytucjonalną (żłobki, przedszkola), napięty rytm pracy i słabnące poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego sprawiają, iż wiele par odkłada rodzicielstwo – albo rezygnuje z niego całkowicie. Programy transferów pieniężnych łagodzą skutki, ale jak dotąd nie odwracają trendu.
Skutki dla gospodarki, które odczujemy wszyscy
- Rynek pracy: permanentne niedobory pracowników, rosnące koszty pracy, przyspieszona automatyzacja.
- Finanse publiczne: coraz trudniejsza równowaga między wydatkami socjalnymi, zdrowiem a inwestycjami.
- Nieruchomości: spadki popytu w mniejszych miastach i na wsi, relatywna odporność dużych metropolii.
- Usługi publiczne: presja na służbę zdrowia i edukację (starzenie się kadry, szczególnie w szkołach).
Co może zrobić państwo – i na czym realnie polega plan minimum
- Stabilna polityka prorodzinna: gęsta sieć żłobków i przedszkoli, elastyczny czas pracy, realne wsparcie dla rodzin łączących karierę z rodzicielstwem.
- Imigracja zarobkowa z mądrym włączeniem w rynek pracy i system edukacji.
- Reformy emerytalne: zachęty do dłuższej aktywności zawodowej, ulgi dla oszczędzających, automatyczne mechanizmy podnoszące przyszłe świadczenia tym, którzy oszczędzają dłużej.
- Skok w produktywność: inwestycje w automatyzację, AI i robotykę jako bufor dla malejącej liczby rąk do pracy.
Co to oznacza dla czytelnika (konkretne kroki)
- Zacznij odkładać teraz: IKE/IKZE lub PPE to dziś konieczność, nie dodatek. choćby małe, ale regularne wpłaty robią różnicę dzięki procentowi składanemu.
- Podnoś kwalifikacje: zautomatyzowana gospodarka lepiej wynagradza wysokie kompetencje. Kursy cyfrowe i językowe realnie zwiększają bezpieczeństwo zawodowe.
- Myśl o dywersyfikacji oszczędności: obok gotówki i lokat rozważ fundusze, obligacje detaliczne, emerytalne „worki” z jasnymi zasadami ryzyka.
- Planuj karierę dłużej: zakładaj, iż aktywność zawodowa potrwa dłużej niż u dzisiejszych emerytów – zadbaj o zdrowie, kwalifikacje i elastyczność.
- Jeśli prowadzisz firmę: szykuj strategię HR na „rynek pracownika” – programy szkoleniowe, automatyzację i benefity wspierające rodziców.
Czy da się odwrócić trend?
Cudów nie będzie – ale można spowolnić spadek i złagodzić skutki. najważniejsze są konsekwentne decyzje: lepsza infrastruktura dla rodzin, inteligentna imigracja, długofalowe oszczędzanie i inwestycje w produktywność. Każdy rok zwłoki podbija koszt przyszłych korekt.
To nie „problem demografów”, ale rachunek, który prędzej czy później zapuka do drzwi każdej rodziny. Mamy 10–15 lat, by przygotować się na świat z mniejszą liczbą pracujących i większą liczbą seniorów. Od tego, co zrobimy dziś – jako państwo, firmy i gospodarstwa domowe – zależy poziom życia w Polsce po 2040 roku.