Paweł Motyczyński pochodzi z Kędzierzyna-Koźla, z osiedla Cisowa. To pianista, którego muzyczny świat wyróżnia się wrażliwością i głębią. Inspirują go chłód północy, iglaste lasy i zimowe krajobrazy, co znajduje odzwierciedlenie w jego repertuarze — pełnym utworów kompozytorów skandynawskich i bałtyckich. W wieku 28 lat uzyskał stopień doktora sztuki na Akademii Muzycznej w Krakowie, w klasie prof. Mirosława Herbowskiego. Jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych w Rzymie, Krakowie i Budapeszcie, a także uczestnikiem XVII Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie.Motyczyński koncertował w wielu krajach Europy – m.in. w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Danii i Holandii. Występował również na EXPO 2015 w Mediolanie, prezentując recitale chopinowskie, oraz brał udział w europejskim programie „Fortepian odzwierciedleniem kultury europejskiej”.Od 2020 roku pełni funkcję docenta w Wyższej Szkole Muzyki i Teatru w Rostocku, a od 2023 roku wykłada w Instytucie Muzyki Kościelnej i Muzykologii Uniwersytetu w Greifswaldzie. Jest także członkiem zarządu Niemieckiego Stowarzyszenia Artystów Muzyków (DTKV-MV).Zimny klimat, gorące dźwiękiPaweł Motyczyński, ma w sobie coś z artysty północy. Sam przyznaje, iż kocha zimę – choć nie cierpi zimna.– Muzyka północy ma w sobie to coś. W krajach, gdzie ludzie nie są rozpieszczani pogodą, powstaje zupełnie inna ekspresja. Inna przestrzeń, inne światło. To mnie bierze. Tam słońce świeci tylko przez kilka godzin, wszystko staje się różowawe, a śnieg dodaje ciszy– opowiada.To właśnie dlatego w jego repertuarze dominują kompozytorzy skandynawscy i bałtyccy. Ale na scenie Motyczyński nie daje się zaszufladkować – potrafi połączyć Chopina z filmową delikatnością i subtelną improwizacją.Koncerty w najpiękniejszych filharmoniachDziś występuje w największych salach koncertowych w Niemczech, Szwajcarii, Austrii, Danii czy Holandii. Ale muzyczna droga zaczęła się tu – w Kędzierzynie-Koźlu.– Bardzo miło wspominam moje pierwsze kroki muzyczne. Jak byłem mały przedszkolanka stwierdziła, iż ładnie śpiewam i zasugerowała, żeby posłać mnie do szkoły muzycznej. Trafiłem na cudowną nauczycielkę, panią Lidię Marek – ma teraz 92 lata i wciąż ma się świetnie. To ciepła, serdeczna osoba. Chciałem grać na akordeonie, ale wmówiono mi, iż fortepian to prawie to samo – tylko nie trzeba nosić – śmieje się pianista.Wspomina z sentymentem szkołę muzyczną w której jak zaznacza - wiele się działo.– Dyrektorem był wtedy Gotfryd Włodarz. To była bardzo aktywna szkoła – graliśmy musical, wyjeżdżaliśmy na wymiany do Niemiec. Miałem szczęście kilka razy zagrać z orkiestrą, co było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Kiedy gra kilkadziesiąt osób, powstaje klimat nie do podrobienia - mówiDźwięki ukryte w obrazie, obraz ukryty w dźwiękachDla Pawła Motyczyńskiego fortepian to coś więcej niż instrument.– Każdy instrument otwiera coś innego, ale fortepian najbardziej pasował do mojego charakteru. Im dłużej gram, tym więcej odkrywam. Każdy koncert, każdy kontakt z uczniami to bogate doświadczenie. Lubię się uczyć i dokształcać. choćby być za innymi – bo to uczy pokory i motywuje– przyznaje.Gra obrazami. Dla niego muzyka to kolor, barwa, światło.– Jestem kolorystą. Dla mnie bardzo ważna jest barwa i domknięcie całości – jak obraz. Czasem mi się to udaje, czasem nie, ale to jest właśnie sens pracy nad muzyką.Odwaga grania prawdyZapytany o konkursy w których brał udział, mówi bez nadęcia i szczerze.– Konkurs Chopinowski, i inne konkursy muzyczne – to było sprawdzenie, czy w ogóle się do tego nadaję. Czasem miałem wrażenie, iż jestem do niczego, iż mimo sukcesów to nie moje miejsce. Taki syndrom oszusta. Ale to było kiedyś. Teraz napędza mnie samo obcowanie z muzyką. Granie dla ludzi jest czymś, czego nie da się sfejkować.Dziś na co dzień uczy fortepianu na wszystkich poziomach – od początkujących po akademicki. – Koncertowanie jest mniej regularne, ale to coś, co najbardziej mnie rajcuje. Równie mocno jak uczenie. To dwa żywioły, które sprawiają, iż krew szybciej płynie w żyłach - mówi z uśmiechem.Powrót do miasta pierwszych dźwiękówKoncert Pawła Motyczyńskiego 11 listopada w Kędzierzynie-Koźlu będzie więc czymś więcej niż występem. To powrót do miejsca, w którym zaczęła się jego muzyczna droga, i do ludzi, którzy go inspirowali.- Na koncercie zaczniemy od Chopina. W programie znajdzie się muzyka filmowa, utwory autorstwa wielkich kompozytorów, a także aranżacje inspirowane polskim folkiem – zapowiada.Być może w tych dźwiękach znów zabrzmi coś z przeszłości – tej pierwszej, niewinnej nuty, od której wszystko się zaczęło.