Halloweenowe refleksje… 🙂

czytanieglobalne.edu.pl 4 godzin temu
Od wielu lat przygotowuję przed Halloween miseczkę słodyczy. Cokolwiek by się o tym święcie nie mówiło – iż nie przystaje do naszej tradycji, iż kościół katolicki nie jest owemu świętu przychylny więc obchodzić się go nie powinno – dzieciaki rok w rok pukają do drzwi z nieodmiennym: „Cukierek albo psikus” na ustach.
Przypuszczam, iż żadne zakazy nie zatrzymają halloweenowej fali. Jest to bowiem znakomita okazja by za nic nazbierać łakoci.
m
No, właśnie. Za nic. Amerykańskie dzieciaki już na kilka tygodni przed tym świętem zaczynają przygotowania. Zapadają ważkie decyzje – ja przebieram się za czarownicę, John za mumię a Samantha za wampira. Potem trzeba zaprojektować kostium. Zakupić materiał. Uszyć przebranie. Należy zgromadzić potrzebne kosmetyki i rekwizyty – peruki, kosy, wampirze kły czy szpony na paznokcie. Jasne, rodzice pomagają w przygotowaniach, zwłaszcza najmłodszym, ale dzieci muszą mieć w nich swój udział.
m
I o to mam pretensje do naszych polskich miłośników Halloween. Że stają pod moimi drzwiami w cywilu, nie zadawszy sobie krztyny trudu i oczekują, iż będę świętować tradycję polegającą na rozdawaniu słodyczy. Za darmo. Nie dostając nic w zamian…
O, nie, moi drodzy, młodzi sąsiedzi. Od tamtego roku było inaczej i tak już zostanie. Kiedy pukała do drzwi grupka, która przygotowała się uczciwie do tego kolędowania, obdarowywałam ją szczodrze. Ci, którzy przyszli saute dostali po jednym cukierku. Trudno – cukierek albo psikus, odrobina starania, albo garść łakoci…
m
źródło grafiki: M jak Mama
Idź do oryginalnego materiału