Kiedyś
Pamiętam taką scenę z czasów mojego liceum: idę ulicą, na stopach glany, z nich wystają grube zwinięte skarpety, do tego szeroka grunge'owa sukienka. Jest lato, mam 17 lat i czuję się jak milion dolarów. Jestem młoda, szczęśliwa, lata 90. w pełnym rozkwicie, ze wspaniałą muzyką i cudownymi przyjaciółmi. Mam głowę wypełnioną świeżymi i pełnymi nadziei pomysłami, a nie rozczarowaniami i cynizmem.
Przechodzę obok budowy. Słyszę gwizdy. "Te, mała, bucik ci się roz#%$la!". "A nie ciepło ci w tych butach, laluniu?", "Nogi byś pokazała!".
Ciężki kamień opada w moim żołądku. Czuję złość, być może pogardę, ale też zawstydzenie. Chcę znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i tych mężczyzn, którzy myślą, iż mają prawo komentować mój wygląd. Znika dobre samopoczucie.
Teraz
Przypominam sobie o tym, idąc ulicą Marszałkowską w Warszawie. Z naprzeciwka nadchodzi nastoletnia dziewczyna, może mieć 16 lub 17 lat. Idzie obok dorosłej kobiety. Nastolatka w dżinsach z dziurami, kolorowe włosy, trampki. Radosna, opowiada coś z przejęciem. I mija je taki jeden, taksuje spodnie i włosy dziewczyny spojrzeniem pełnym odrazy i kręci głową z dezaprobatą. Coś mruczy pod nosem.
Nastolatka milknie, pochyla głowę, nie ma już radości. Ona też, jak ja przed laty, chce się znaleźć jak najdalej od tego miejsca. Chce się schować, być niewidzialna.
Jest nastolatką i – tak jak ja w jej wieku, i tak jak wielu jej rówieśników teraz i w przeszłości – szuka swojej drogi. Eksperymentuje z wyglądem, poszukuje własnego stylu, chce wyrażać się przez to, co nosi. Ot, zwyczajna nastolatka.
Trudne czasy
Jest też zwyczajną współczesną nastolatką, jeżeli chodzi o wrażliwość, porównywanie się do innych, kompleksy. Myślę o tym, iż ma trudniej niż ja w jej wieku. Z mediami społecznościowymi i zakłamanymi kanonami piękna, ciągłym wystawianiem się na ocenę, dojrzewanie jest boleśniejsze i wymaga więcej siły i wiary w siebie.
Niełatwo w tym świecie budować pewność siebie, akceptować swoje ciało – nigdy nie jest wystarczająco doskonałe, w przeciwieństwie do tych z przefiltrowanych zdjęć z Instagrama i filmików z TikToka.
To, co się jednak nie zmieniło, to toksyczna męskość. Stare dziady, obcinające młode dziewczyny spojrzeniami, pełnymi obleśnej i niechcianej żądzy lub krytyki i dobrych rad ("Pokaż nogi!"), wciąż wypełzają na ulice. Nie zmiotła ich historia, nie zmieniły protesty kobiet.
Ta nastolatka być może więcej nie włoży tych spodni. Powoli będzie rezygnować z innych lubianych przez siebie części garderoby. Włoży mundurek: bezpieczne czarne spodnie, bezpieczną czarną bluzę z kapturem. Słuchawki w uszach, wzrok utkwiony w telefonie, byle nie prowokować żadnych interakcji.
Nie ona jedna tak zareaguje. Poziom lęku, także społecznego, wśród współczesnych nastolatków jest rekordowo wysoki. W przeciwieństwie do samooceny, ta szura po dnie. Naprawdę nie potrzebują starych dziadów z ich krytycznymi spojrzeniami i seksistowskimi uwagami, żeby poczuć się jeszcze gorzej!
– Mamo, starzy faceci ciągle się na mnie patrzą w metrze i na ulicy. Komentują moje ubrania, to jak wyglądam – powiedziała mi pewnego dnia moja córka. Też nastolatka. Widzę, iż ona też chowa się coraz częściej w bezpiecznym mundurku, w wolnych chwilach tęsknie oglądając szalone stylizacje innych nastolatek.
Nierówność, dominacja i przemoc wciąż są obecne w codziennym życiu nastolatek. Trafiają tam, gdzie najłatwiej je zranić, burząc z mozołem budowaną wewnętrzną równowagę. Niełatwo być nastolatką, niełatwo być jej matką. Myślę, iż przez cały czas niełatwo być kobietą. Ale przez cały czas wyjątkowo łatwo jest być starym dziadem. Taka szkoda!