Długo zastanawiałam się, czy wysłać te moje myśli do Pani, Droga Mariolciu. Pomyślałam jednak, iż to adekwatnie zasługa Pani firmy, iż wróciłam do robótek. A zatem – życzę miłej lektury.
Moja historia z robótkami i E-dziewiarką
Dawno temu, w latach 90. ubiegłego stulecia, żyły sobie trzy przyjaciółki. Każda z nas miała swoje obowiązki w ciągu dnia, jednak gdy zapadał zmrok, spotykałyśmy się we trójkę, aby przy kawie, herbacie lub czymś innym robić różne sweterki na drutach. Dwie z tych uroczych, młodych dziewczyn były zdrowe i śliczne, a jedna z niepełnosprawnością wzroku. Tak, to byłam ja. Kasia i Gosia – moje przyjaciółki – zawsze były gotowe pomóc mi, gdy spadły oczka albo wydarzyły się inne rzeczy, które mogły spowodować, iż przestanę robić to, co zawsze sprawiało mi ogromną przyjemność.
Pamiętam proste, długie i ciężkie druty oraz robótki, które trzeba było zszywać. Właśnie wtedy moje przyjaciółki zostawiały swoje prace i pomagały mi – po prostu zszywały części mojego sweterka, abym mogła cieszyć się wykończoną robótką i z euforią kontynuować swoją pasję.
Mijały lata, a moje zamiłowanie się rozwijało. Niestety, mój wzrok coraz bardziej się pogarszał. Z tęsknotą patrzyłam na wyroby z wełny i druty, które – z powodu choroby kręgosłupa i problemów ze wzrokiem – poszły w kąt. Miałam trochę wełny i druty, czasem robiłam jakąś chustę, której nie trzeba było zszywać, ale nie dawało mi to radości.
Aż pewnego dnia koleżanka powiedziała mi, iż można robić sweterki od góry, metodą bezszwową. Myślałam, iż to żart. Zaczęłam szukać w internecie i… trafiłam na E-dziewiarkę. Moja euforia była ogromna! Okazało się, iż faktycznie mogę wrócić do dawnej ukochanej pasji sprzed lat. To było niesamowite – choć zmieniłam miejsce zamieszkania, a wzrok wciąż się pogarszał (na jedno oko już nie widzę, a na drugie bardzo, bardzo słabo, poruszam się z białą laską) – mogłam przez cały czas dziergać!
Czy to możliwe, iż moja pasja może trwać nadal? Nie mogłam uwierzyć. A co, gdy spadnie jakieś oczko? Spokojnie – mój mąż ratuje robótkę, a ja z ogromną euforią tworzę dalej różne małe i duże projekty, pozostając wierna swojej pasji sprzed lat.
Droga E-dziewiarko, a adekwatnie Pani Mariolciu – dziękuję za wszystko, co Pani robi i za to, iż dzięki Pani firmie ponownie odnalazłam swoją pasję. Teraz robótka jest uproszczona i piękna jak dawniej, a jednocześnie lżejsza – nie ciąży na długich drutach, ręce już nie bolą, a praca mknie po drutach aż miło!
Teraz robię kamizelkę mężowi, a gdy skończę – pomyślę o nowym projekcie dla siebie z włóczki Lana Gatto, którą wygrałam w licytacji w programie E-dziewiarki. Była to pyszna zabawa!
Choć mój wzrok nie pozwala już na wiele – żadnego ażurku nie zrobię – moja pasja pozostanie ze mną. Trwa przecież już ponad 30 lat, z małą przerwą, gdy myślałam, iż nie mogę nic zrobić na dwóch drutach. A jednak mogę! Choć czasem potrzebuję pomocy osoby widzącej, to wciąż moje robótki sprawiają mi dużo euforii i nigdy z nich nie zrezygnuję, bo są dla mnie ważne.
Dziękuję za wszystkie piękne zachęty i czas, który Pani Mariolcia poświęca na pokazywanie nowych możliwości. Dzięki temu moja pasja znów stała się celem. Mogę cieszyć się nowymi sweterkami, kamizelkami czy zamotkami. Bardzo dziękuję i pozdrawiam, dziękując za poświęcony czas i nowe gadżety, z których mogę korzystać.
Nie mogę też zapomnieć o osobach, które mi pomagają, ani o swojej wielkiej miłości do drutów. To właśnie moja historia z wełną i nowymi rozwiązaniami, które pozwoliły mi wrócić do tego, co kocham najbardziej – oprócz ludzi, bo to oni zawsze są obdarowywani drobiazgami, które cieszą oczy i są przydatne jak zamotki. Gdy słyszę euforia w ich głosie, jestem szczęśliwa.
Ot, taka historia, którą napisało samo życie – z drutami, przyjaźnią i oczywiście E-dziewiarką, która rozbudziła moją pasję na nowo.
{nomultithumb}