– I co my tu robimy? Po co włazimy do cudzego domu?

newsempire24.com 6 dni temu

Dzisiejszego wieczoru siedzę na kanapie w babcinym domu i myślę o tym, jak dziwnie układają się ludzkie losy.

A co my tu robimy? Po co włazimy do cudzego domu? usłyszałam kiedyś głos męża.

To koniec, Aniu. Chcę prawdziwej rodziny, dzieci. Ty nie możesz mi tego dać. Czekałem długo, znosiłem. Potrzebuję syna. Już złożyłem pozew o rozwód! Masz trzy dni na spakowanie się. Jak wyjedziesz zadzwoń. Na razie mieszkam u matki. Spiesz się, muszę przygotować mieszkanie dla dziecka i jego matki. Tak! Nie dziw się, moja przyszła żona spodziewa się dziecka! Trzy dni tyle masz czasu!

Ania milczała. Co mogła odpowiedzieć?

Dziecka nie mogła urodzić. Marcin czekał pięć lat. Przez ten czas trzy nieudane próby.

Lekarze, których Ania odwiedziła niezliczoną ilość razy, twierdzili, iż jest zdrowa. Dlaczego więc za każdym razem się nie udawało?

Ania zawsze prowadziła zdrowy tryb życia.

Tym razem źle się poczuła w pracy, od razu wezwano karetkę, ale wszystko stało się zbyt gwałtownie

Drzwi zatrzasnęły się za Marcinem, a Ania bez sił osunęła się na kanapę.

Nie miała ochoty, a przede wszystkim siły, pakować rzeczy. I dokąd miała iść z walizkami? Nie wiedziała.

Przed studiami i małżeństwem mieszkała u ciotki. Ciotki już nie było, a mieszkanie sprzedał jej syn. Wracać na wieś do babcinego domu? Szukać wynajmowanego mieszkania? Co z pracą?

Pytań było mnóstwo, a decyzje trzeba było podjąć gwałtownie

Wczesnym rankiem otworzyły się drzwi i do mieszkania weszła teściowa.

Nie śpisz? No i dobrze. Przyszłam dopilnować, żebyś nie zabrała niczego niepotrzebnego.

Stare majtki twojego syna na pewno mi się nie przydadzą. Moje rzeczy też będziesz liczyć?

Patrzcie, jaka zuchwała! A taka była grzeczna, cicha, potulna. Ot, jak się życie układa. A ja już po pierwszym razie mówiłam Marcinowi, iż nie dasz rady urodzić.

Przyszłaś mi to powiedzieć? Lepiej milcz i patrz.

Dokąd pakujesz ten serwis?!

To mój. Pozostał po ciotce, pamiątka.

A teraz będzie tu pusto bez niego!

To mnie nie obchodzi. Będziesz miała wnuka.

Bierz tylko swoje!

Laptop mój! Ekspres do kawy i mikrofalówka też dostałam je od współpracowników. Mój samochód kupiłam przed ślubem. Twój syn ma swój.

Masz wszystko, tylko dzieci mieć nie umiesz!

To już nie twój problem. Ze mną wszystko w porządku, widocznie Pan Bóg tak chciał.

Widzę, iż wcale nie żałujesz! Może specjalnie do tego dążyłaś?

Mówisz głupoty. choćby myśleć o tym nie mam siły.

Ania rozejrzała się po mieszkaniu. Jej rzeczy już tu nie było. Szczotka, kosmetyki, kapcie

Chyba coś ważnego zapomniała. Teściowa przeszkadzała się skupić.

Przypomniała sobie brakowało starej figurki kota. Miała w środku mały sekret, o którym nikt nie wiedział, choćby mąż. Wewnątrz była szkatułka: kolczyki i pierścionek. Nie miały wielkiej wartości materialnej, ale były cenne jako pamiątka po babci. Marcin zawsze uważał to za rupiecie. Czyżby wyrzucił? Wszystko niepotrzebne wynosił na balkon. Ania otworzyła drzwi

A co tam zapomniałaś? Spakowałaś się wynoś! znów usłyszała głos teściowej. Żegnasz się z mieszkaniem? No to się pożegnaj. Nic takiego cię już nie czeka.

W końcu znalazła kota, wszystko było na miejscu. Teraz można jechać.

Oto klucze, żegnajcie. Mam nadzieję, iż już się nie spotkamy.

Ania wstąpiła do biura. Była jeszcze na zwolnieniu, ale poprosiła o urlop.

Wszyscy ci współczujemy, ale jak bez ciebie. Trzy tygodnie wystarczą? Tylko proszę, bądź w kontakcie. Bez twoich konsultacji połowa projektów stanie.

Dobrze. Będę mogła się odciąć. Dziękuję.

Potrzebujesz pomocy?

Nie.

Zajmę się urlopowym i premią.

Dziękuję, to bardzo na czasie.

Ania choćby nie szukała mieszkania, jechała do domu, na wieś. Oczywiście, nikt tam na nią nie czekał babcia odeszła trzy lata temu, a matki nigdy nie widziała. Zmarła przy porodzie.

A teraz Ania sama nie może urodzić

Godzina drogi i jest przed domem. Jabłonka. Tulipany.

Ostatni raz z Marcinem byli tu jesienią, grillowali, odpoczywali.

Ania wjechała na podwórko, klucz do garażu był w domu.

Otworzyła drzwi i weszła. Cisza. Na stole brudne filiżanki i talerze. Dlaczego ostatnim razem nie zdążyła posprzątać?

Nie, sprzątała! Ktoś tu był!

Dwa kubki, talerze, opakowania po soku, butelki ulubionego wina Marcina. To na pewno nie z jesieni.

Więc Marcin tu był, tylko z kim?

Nie ważne, już nie ważne

Klucz od domu miał tylko Ania, pewnie mąż zrobił duplikat. Czas zmienić zamki.

Nowe życie, sprzątanie, potem gorąca kąpiel.

Ania postanowiła zmyć z siebie cały brud, całą przeszłość.

Gdy wychodziła, ktoś zapukał do drzwi, potem w okno.

Kto tam?!

Wszystko w porządku?! usłyszała nieznajomy głos.

Tak? zdziwiła się.

Ania wyszła, pod domem stał obcy mężczyzna.

Dzień dobry. Pewnie cię wystraszyłem. Jestem twoim sąsiadem, od kilku dni obserwowałem dom. Zauważyłem, iż zniknęłaś, a teraz dym z komina. Pomyślałem, iż coś się stało

Dziękuję, wszystko dobrze.

A jesteś krewną Marcina? Był tu niedawno z żoną Siostra?

Nie, jestem byłą żoną. Prawie byłą, sprawy w toku.

A dom twój?

Mój.

A ja twój tymczasowy sąsiad. Z powodu rodzinnych spraw. Przyjaciel pozwolił mi się zatrzymać. Też w trakcie rozwodu, jutro będę wolny. jeżeli wszystko w porządku, to pójdę. jeżeli potrzebujesz pomocy mów.

Jestem Ania. Poczekaj, możesz wymienić zamek?

Tak. Powiedz kiedy, zrobię to.

Jak najszybciej. Jutro kupię.

Lepiej ja to załatwię, mogłabyś wziąć nie to, co trzeba

Idź do oryginalnego materiału