Idealna Żona

twojacena.pl 2 tygodni temu

Idealna żona

Jeszcze podczas studiów Krzysztof postanowił, iż ożeni się tylko z kobietą spokojną i zrównoważoną. Takie są dobre na żony. Ale spotykał się z innymi żywiołowymi, gadatliwymi, niektóre od razu chciały kwiatów, prezentów i wyjść do restauracji. Skąd biedny student miał na to pieniądze? Więc rozglądał się, szukał odpowiedniej.

Pod koniec studiów związał się z Weroniką inteligentną, opanowaną pedantką. Od razu widać było, iż dba o porządek we wszystkim.

Leszek mówił przyjacielowi Krzysztof chyba czas, żebym się ożenił. Ty już jesteś żonaty, a niedługo będziecie mieli dziecko.

No wiesz, Krzysiek, a co ja ci od miesięcy mówię? Więc jak, na Weronice z mojej grupy się żenisz? dopytywał przyjaciel. To świetna dziewczyna, ma głowę na karku, jest piękna, a przede wszystkim spokojna, zero histerii. Nigdy nie widziałem, żeby się wściekała. Pedantka straszna, wszystkie notatki ma idealne, ja tyle razy od niej przepisywałem

No właśnie, myślę, iż to najlepszy wybór, przynajmniej spośród tych, które znam śmiał się Krzysztof.

Przed koncem studiów oświadczył się Weronice, a ona się zgodziła.

Weronika z młodszą siostrą często zostawały same w domu, gdy studia się skończyły. Ojciec był kierowcą ciężarówki, wyjeżdżał na długo, a matka pracowała do wieczora. Gdy Weronika podrosła, przejęła obowiązki domowe gotowała, sprawdzała lekcje siostrze. Choć matka nie zmuszała jej do prac domowych, ona po prostu taka była.

Gdy Weronika z siostrą i matką odwiedzały ciocię Janinę, starszą siostrę matki, zawsze się dziwiła.

Jaki u cioci porządek myślała, rozglądając się po domu te piękne serwetki szydełkowe, naczynia lśniące jak nowe. Wszystko sterylne, jakby tu nikt nie mieszkał. Weronika jeszcze nie rozumiała, iż właśnie tę cechę odziedziczyła po cioci. U siebie też dążyła do czystości, choć nie zawsze wychodziło. Ale w zeszytach i na biurku, gdzie się uczyła, zawsze panował idealny ład. Na studiach też prowadziła staranne notatki, zdawała egzaminy, zawsze była schludnie ubrana.

Gdy Weronika i Krzysztof się pobrali, od razu zamieszkali osobno on miał już małe dwupokojowe mieszkanie.

Krzysiek, dobrze sobie urządziłeś zazdrościł mu przyjaciel Leszek od razu własne mieszkanie, piękna żona. Nie tak jak my, wynajmujemy kąt. I własnego mieszkania choćby nie widać.

Po ślubie Weronika postanowiła stworzyć idealny dom. Jak u cioci Janiny. Dążyła do czystości i porządku, była straszną pedantką.

Nikt jej nie wytłumaczył, iż dla żony i matki najważniejsze powinny być rodzina i bliscy, a nie idealna oprawa. Zanim to zrozumiała, musiała przejść trudną lekcję życia.

Ona i Krzysztof byli zupełnie różni. On głośny, towarzyski, pełen przyjaciół, wiecznie w ruchu. Ona jego przeciwieństwo. Jego pociągały wyjazdy pod namiot, wędkowanie z kumplami, grillowanie. Jej ulubionymi zajęciami było szydełkowanie, czytanie książek.

Przed narodzinami syna Weronika jakoś znosiła propozycje męża, by jechać na łono natury, choć nigdy nie pałała do tego entuzjazmem jechała tylko dla niego.

Gdy zaczynało się lato, Krzysztof czekał na weekendy.

Werka, jutro jedziemy nad jezioro, noc pod namiotem, ryby i kiełbaski. Pakuj się.

Krzysiu, no nie lubię twojej natury, tylko komary mnie jedzą, śpię na twardej ziemi. Wszędzie brud, jeszcze się czymś zarazię odpowiadała, ale wiedziała, iż i tak pojedzie.

Gdy była już w zaawansowanej ciąży, odmawiała, a mąż rozumiał i nie nalegał. Wtedy oddawała się ulubionym zajęciom, urządzała gniazdko. Dbała o czystość, gotowała zdrowe posiłki. Stworzyła wymarzony porządek.

Weronika, u ciebie wszystko lśni dziwiła się przyjaciółka Kinga, która ją odwiedzała. Jesteś idealną żoną. Skąd masz na to czas? Ja tak nie potrafię. U mnie idealny bałagan, moje chłopaki wszystko przewracają do góry nogami. choćby nie chcę ich do ciebie przyprowadzać, bo po nich mieszkania nie poznasz śmiała się. A mój mąż jest cudowny, czasem daje mi wolne, żebym odpoczęła. Sam z nimi wychodzi, żebym mogła odetchnąć.

Krzysztof był impulsywny i energiczny, czasem w środku dnia ciągnął żonę do sypialni, a ona się opierała.

Jeszcze mam pranie do poskładania, muszę je wyprasować, bo się pogniecie.

Werka, szczerze mówiąc, mam to gdzieś, czy śpię na wyprasowanej pościeli mruczał, obejmując ją. Czasem nasze mieszkanie przypomina mi salę operacyjną, taka sterylność.

Krzysiu, nie podoba ci się czystość i wygoda?

Nie mówię, iż nie, ale chyba za bardzo się w to wkręciłaś ciągnął ją do łóżka.

W pewien wieczór po pracy oznajmił:

Werka, kumple na weekend jadą do chaty, pojeździć na nartach i skuterach. Jedź z nami. Będzie sauna i grill, a jak nie lubisz sauny, to po prostu odpoczniesz na powietrzu. Noc w drewnianej chacie cudo, piec i drewno

Co ty wygadujesz? Po pierwsze, jestem w szóstym miesiącu, a ty mnie chcesz ciągnąć w dzicz, w zimę. Jeszcze się przeziębimy.

Boże, jaka z ciebie maruda. Wszędzie cię nie ciągnij.

Gdy urodził się Tomek, Weronika omal nie oszalała na punkcie sterylności sama to zaczęła rozumieć. Ale nie potrafiła przestać. Gdy Tomek miał trzy lata, wróciła do pracy, ale niedługo.

Krzysiu, chyba znów jestem w ciąży oznajmiła.

Jutro pojedziemy do lekarza powiedział i zawiózł ją na badanie.

No tak uśmiechnęła się, gdy wsiadła do samochodu.

Już wiedziałem, jak wyszłaś z przychodni z tą miną odparł, też się ciesząc.

Gdy urodziła się córeczka Zosia, znów wpadła w wir prania, prasowania, sprzątania. choćby mąż nie wytrzymywał.

Werka

Idź do oryginalnego materiału