Inni rodzice nie chcą mojego dziecka w przedszkolu. Powiedziałam tylko prawdę

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Wszawica to powszechny problem, którego obawia się większość rodziców. fot.orelphoto/123rf


Wszawica to dość powszechny problem, którego obawia się większość rodziców dzieci uczęszczających do żłobka lub przedszkola. Sama jestem mamą przedszkolaka, strach przed wszami znam z autopsji. I choć póki co, osobiście nie mieliśmy jeszcze z nią do czynienia, wszystko wskazuje na to, iż sytuacja może się niedługo zmienić. Wiadomość, jaką na naszej grupie przedszkola napisała jedna z mam, wprawiła mnie w osłupienie.


"Drodzy rodzice, Ola jest chora i od kilku dni nie chodzi do przedszkola. Wczoraj byliśmy u lekarza, który podczas badania zauważył w jej włosach wesz. Póki co jedną, ale wiadomo, iż zaraz może być ich więcej. Ola i tak w tym tygodniu nie pójdzie do przedszkola, dostała antybiotyki. Bądźcie czujni” – taką wiadomość ponad tydzień temu na grupie rodziców w mediach społecznościowych napisała mama dziewczynki.

Wszyscy zareagowali


Reakcja rodziców była natychmiastowa. Zdecydowanie szybsza niż np. w przypadku zbiórki na Radę Rodziców, gdzie niemalże nikt nie odpisuje. Rodzice zaczęli przeglądać główki i włoski dzieci, sama zrobiłam to samo. Wszyscy zaczęli odpisywać – "U nas nic nie ma", "Nic nie znalazłam".

Póki co żaden z rodziców nie zauważył nic niepokojącego. Pomyślałam, na całe szczęście. Może to jednorazowy przypadek, może dziewczynka złapała je gdzieś indziej, nie w przedszkolu. Wiem, iż ma starszego brata, może od niego?

Wiele podziękowań


Następnego dnia, kiedy pierwsze emocje dotyczące wszy już opadły, rodzice ponownie uaktywnili się na grupie. Zaczęli dziękować mamie za czujność, polecać szampony czy spraye zapobiegawcze. Po południu rozmowa jeszcze bardziej się rozkręciła. Rodzice, którzy mieli już do czynienia z wszami, zaczęli opisywać różne historie. Niektórzy przyznali, iż dotychczas myśleli, iż wszy pojawią się u dzieci trochę zaniedbanych. Byli przekonani, iż dzieci "czystych" to nie dotyczy.

Takiego zachowania się nie spodziewałam


Po południu rozmowa nabrała tempa. Jedna z mam poprosiła, aby Ola jak najdłużej nie przychodziła do przedszkola, choćby jeżeli wyzdrowieje i pozbędzie się z włosów nieproszonych gości. Mama zapewniła, iż dziewczynka wróci najwcześniej za tydzień, co rodzicom się nie spodobało. Rozpętała się burza.

Wielu rodziców było oburzonych podejściem mamy Oli. Pojawiły się nieprzyjemne słowa "Pani jest bezczelna i nieodpowiedzialna. Posyłając córkę do przedszkola, naraża pani inne dzieci na możliwość zarażenia się wszami". Mama Oli jeszcze raz podkreśliła, iż dziewczynka pójdzie dopiero po zakończeniu kuracji. Nic nie pomogło. Rodzice atakowali ją z każdej strony, tylko trzy osoby stanęły w jej obronie, ale po ataku pozostałych gwałtownie ucichły.

Post na grupie


Mama Oli w końcu nie wytrzymała, miała dość ataku innych. Posądzania, obwiniania, nierównego traktowania jej córki. Na oficjalnej grupie przedszkola w mediach społecznościowych napisała poruszający post: "Inni rodzice nie chcą mojego dziecka w przedszkolu. Powiedziałam tylko prawdę, a teraz za to płacę. Zastanawiam się, czy następnym razem informować o ewentualnych problemach czy zachować to dla siebie?".

Jak chronić dziecko przed wszami?


Na rynku, a dokładniej w aptekach, dostępne są różnego rodzaju preparaty, które pomagają uchronić dziecko przed wszami. Każdy z nich zawiera w składzie specjalne środki odstraszające pasożyty. Stosujemy je bezpośrednio na skórę głowy i włosy dziecka. Najczęściej rodzice wybierają te w formie sprayu, pianki czy szamponu.

Idź do oryginalnego materiału