Nowatorskie rozwiązanie w medycynie – firma Accrea Medical Robots zaprezentowała pierwsze polskie ramię asystującego zabiegi małoinwazyjne. Twórcy rozwiązania oraz lekarze mówią o przełomie w rozwoju polskiej robotyki medycznej.
Precyzja bez drżenia rąk. Ramię zastępuje asystenta na sali operacyjnej
– Z punktu widzenia chirurga jest to urządzenie bardzo proste – mówi prezes firmy, Bartłomiej Stańczyk. – Mamy tutaj system zbudowany z dwóch ramion. Jedno ramię stabilizuje kamerę, a drugie ramię jest w stanie przytrzymać narzędzie, przytrzymać retraktor. Do czego to w ogóle służy? Chirurg potrzebuje mieć dostęp do jakiegoś organu, a coś mu zasłania, jakaś tkanka, jakieś jelito czy powłoki, a one z reguły muszą być odciągnięte i trzymane w takim odciągnięciu też przez asystenta, który też się męczy i też drży. I to jest drugie ramię, które nie trzyma w tym momencie kamery, ale trzyma właśnie te tkanki i powłoki – nazywa się to retrakcją. Ale generalnie chodzi o zrobienie przestrzeni do działania dla chirurga do operacji.
– To technologia, która wpisuje się w pewną niszę – mówi dr hab. Karol Rawicz-Pruszyński, lekarz kierujący oddziałem chirurgii onkologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1. – Nie staje ramię w szranki z tymi dużymi robotami chirurgicznymi, typu da Vinci, niemniej umożliwia taki harmonijny, skoordynowany i przemyślany rozwój i szkolenie w zakresie chirurgii laparoskopowej. To ramię tak naprawdę jest takim aniołem stróżem chirurga, który wykonuje operację laparoskopowo, ponieważ pozwala na podtrzymywanie kamery z wyłączeniem takiego fizjologicznego drżenia rąk, czy pewnych niedoskonałości ciała ludzkiego.
– Poruszam kolumną w górę i w dół, pomaga to ustawić stół do operacji według uznania chirurga – demonstruje Ilona Majchrzak, inżynier biomedyczny. – Mamy narzędzie kamerowe, którym poruszamy dzięki dwóch przycisków oraz ramię narzędziowe, którym poruszamy dzięki przełącznika nożnego, aby wspomóc chirurga podczas operacji laparoskopowej.
Szansa dla małych szpitali. Technologia wspiera chirurgów także poza dużymi ośrodkami
– W praktyce można tę technologię stosować nie tylko w dużych szpitalach w Lublinie, czy innych miastach naszego województwa, ale też w tych miejscowościach, gdzie jest oddział chirurgii, ale jest tylko jeden dyżurny, który mimo wszystko potrafi operować laparoskopowo, ale fizycznie jest sam na oddziale. Więc zamiast prosić ginekologa do pomocy, jak to często się odbywa – mówię to z pewnych doświadczeń własnych – to jest w stanie dzięki temu systemowi po prostu przeprowadzić tę operację mimo wszystko laparoskopowo i w sposób bezpieczny, również właśnie z tego najważniejszego punktu widzenia, czyli perspektywy chorego – dodaje dr hab. Karol Rawicz-Pruszyński.
– Możemy odciążyć asystę do robienia czegoś bardziej produktywnego w danym czasie. Chirurg, który oczywiście może bardziej skupić się na zabiegu, a nie na zarządzaniu swoim zespołem, pracuje bardziej wydajnie. Myślę, iż mniejszy stres dla chirurga to wydajniejszy zabieg – uważa Bartłomiej Stańczyk.
– Wszystkie te korzyści, które niesie za sobą laparoskopia, czyli mniejsza średnica nacięć, mniejsze ryzyko konwersji do metody otwartej. Czasami są sytuacje, iż niestety ta operacja z takich czy innych przyczyn na drodze minimalnie inwazyjnej nie może zostać ukończona. Wydaje się, iż ta technologia pozwoli zmniejszyć te ryzyka – mówi dr hab. Karol Rawicz-Pruszyński.
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym numer 1 w Lublinie odbyły się jak dotąd 3 operacje z wykorzystaniem ramienia.
LilKa / opr. LisA
Fot. pexels.com