Internauci skrytykowali matkę za jej zachowanie. "Przy dzieciach nie wypada"

mamadu.pl 1 tydzień temu
Wrzucając film do sieci, trzeba się liczyć z tym, iż może on się nie wszystkim spodobać, jednak pewna mama była w szoku, gdy internauci zaczęli ja krytykować. Zamiast przeprosić, stanęła w obronie swojego "rodzicielskiego stylu". Czy to jednak nie przesada?


"Po opublikowaniu mojego ostatniego filmu zrozumiałam, iż nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele osób ma problem z przeklinaniem w obecności dzieci" – przyznała pochodząca z Australii Sarah Bullock, a w jej tonie widać sporą nutę niedowierzania.

Byli w szoku, jak się zachowują


Otóż Sarah regularnie udostępnia na TikToku filmiki z życia rodzinnego. Na jednym z nich widać, jak wraz z mężem i trójką dzieci szykują się do drogi. Kobieta nagrywa niefiltrowane przemyślenia na temat tego, jak to jest zapakować tak liczną rodzinę i przygotować się do podróży. W 40-sekundowym filmie "f*ck" pada raz po raz, a rodzice i dzieciaki śmieją do łez.

Wielu internautom bardzo nie spodobało się to, iż rodzice absolutnie nie hamują języka w obecności swoich pociech. Sarah jednak nie zamierza ani przepraszać, ani zmieniać swojego podejścia. Tłumaczy, iż to kwestia tego, skąd pochodzą.

Australijska norma rodzicielska?


Część osób sugerowała, iż przeklinanie jest po prostu częścią australijskiej kultury. Kobieta w innym z filmów to potwierdza i wyjaśnia, iż w Top End (region w północnej Australii) dzieci uczone są, iż jest język dzieci i język dorosłych. Zapewnia jednak, iż nigdy nie miała problemu z przeklinaniem u któregokolwiek ze swoich dzieci.

"Niestety świat nie jest cenzurowany" – wyjaśnia Sarah i dodaje: "Wychowuj dzieci tak, jak chcesz, a my będziemy wychowywać nasze dzieci tak, jak my chcemy". Przyznała, iż mąż na filmie trochę używał niecenzuralnych słów na pokaz i normalnie aż tyle nie klnie, mimo to nie hamują się przed dziećmi.

Znaleźli się także tacy, którzy gorąco wspierają tę parę. Wielu z nich sugeruje, iż przeklinanie w obecności dzieci może w rzeczywistości je znieczulić na "brzydkie słowa", i sprawi, iż będą rzadziej używać takiego języka.

"Nauczanie dzieci, iż jest czas i miejsce na używanie tych słów jest o wiele bardziej pomocne niż udawanie, iż takie słowa nie istnieją" – napisała jedna z internautek.

"Nie ma czegoś takiego jak brzydkie słowa, są tylko złe intencje! Tego właśnie uczymy nasze dzieci" – napisała inna.

"Zawsze przeklinałam w obecności moich dzieci. Dziś są już nastolatkami i bardzo rzadko przeklinają, a jeżeli to robią, to wcześniej pytają o pozwolenie" – dodała kolejna.

A jakie jest wasze podejście do przeklinania przy dzieciach?




Tymczasem nie wszyscy popierali podejście pary. Niektórzy wyrażali pogardę dla swoich wyborów językowych, szczególnie skupiając się na jednym słowie.

Idź do oryginalnego materiału