Jak chronić języki mniejszości narodowych. „Trzeba nowej formy”

opolska360.pl 2 miesięcy temu

W rozmowach, których przedmiotem były języki mniejszości narodowych, uczestniczyli przedstawiciele MN jako społeczności posługującej się językiem mniejszościowym, przedstawicieli polskich władz oraz Komitetu Ekspertów Rady Europy. Mniejszość niemiecką reprezentowali: Rafał Bartek, lider VdG, jego wiceprzewodniczący Martin Lippa, dyrektor biura Joanna Hassa, konsultant ds. oświaty dr Edyta Opyd oraz pełnomocnik Związku Niemieckich Stowarzyszeń w Polsce ds. współpracy międzynarodowej Bernard Gaida.

Języki mniejszości narodowych – trzeba ich uczyć dużo osób

– Pod koniec 2021 roku, w czasie, gdy byłem przewodniczącym VdG, wydaliśmy broszurę zawierającą stanowisko MN w sprawie realizacji „Karty języków regionalnych lub mniejszościowych” – przypomina Bernard Gaida.

– Na bazie tego dokumentu omawialiśmy wybrane zagadnienia. Przy czym wrocławskie spotkanie nie odbyło się w ramach cyklicznego monitoringu realizacji Karty przez Radę Europy. Wtedy jej przedstawiciele rozmawiają z mniejszościami oddzielnie. To spotkanie odbyło się w nowym formacie – z udziałem strony rządowej – mówi.

– Osiemdziesiąt procent spotkania wypełniły sprawy edukacji – relacjonuje Bernard Gaida. – Wskazywaliśmy na różnice w podejściu do Karty między Radą Europy a władzami RP. Europejska karta nie jest dokumentem, który chroni mniejszości. Jej zadaniem jest ochrona języków mniejszości, nie ludzi. Z tej filozofii wynika, ze języka mniejszości należy uczyć maksymalnie dużo osób. By rosła liczbą jego użytkowników. I nie powinno mieć znaczenia, czy ci użytkownicy należą do mniejszości i są Niemcami, uważają się za Niemców czy Polacy.

– Toteż karta nie przewiduje warunków wstępnych do nauczania języka mniejszości. Tymczasem w Polsce wciąż wymaga się deklaracji rodziców, którzy chcą, by ich dzieci uczyły się języka mniejszości. Przez to dzieci imigrantów ukraińskich nie mogą chodzić na lekcje ukraińskiego jako języka mniejszości, bo ich rodzice nie mają obywatelstwa RP – zauważa.

Brakuje nauczycieli i szkół dwujęzycznych

Reprezentanci mniejszości niemieckiej zwrócili uwagę, iż egzamin ósmoklasisty trzeba zdawać z języka obcego, co powoduje, iż w praktyce nauczanie języka mniejszości kończy się zwykle po szóstej klasie.

– Mówiliśmy także o braku nauczycieli. Nie tylko germanistów. Także specjalistów od innych przedmiotów przygotowanych do ich nauczania po niemiecku – dodaje Bernard Gaida.

– Była też mowa o tablicach dwujęzycznych. Strona rządowa deklarowała przygotowanie nowelizacji ustawy o mniejszościach. Ma ona zawierać obniżenie 20-procentowego progu jako warunku umieszczenia tablic w przestrzeni publicznej. Reprezentanci Rady Europy podkreślili, iż wraz z powiększeniem Opola zniknęły podwójne nazwy miejscowości, które zostały wchłonięte przez miasto i stały się jego dzielnicami. Nie ma prawa, które by regulowały ich umieszczenie, skoro już raz obowiązywały. Prawa nabyte powinny zostać utrzymane – zaznacza.

– Zwracaliśmy też uwagę na trudności w tworzeniu szkół w dwóch językach lub z wykładowym niemieckim na terenie zamieszkanym przez mniejszość. Uważamy, iż gmina, która ma kilka szkół powinna być w stanie wydzielić jedną z nich jako prowadzącą nauczanie w dwóch językach lub w języku mniejszości. Ale w Polsce nie ma systemu zakładającego, iż są szkoły publiczne przeznaczone do nauczania wyłącznie w języku mniejszości – zauważa Bernard Gaida.

– Taką formę nauki mogą prowadzić szkoły niepubliczne. Kilka mamy. A nowe z przyczyn materialnych nie powstają. Założyciele takiej szkoły muszą kupić, zbudować lub wyremontować budynek. Ale nie ma żadnego państwowego funduszu na ten cel. Należałoby go utworzyć. Chcę podkreślić, iż niezmiennym celem Karty jest powstanie systemu szkół z nauczaniem w języku mniejszości – stwierdza.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału