Jerzy Urban. Przyrząd do drażnienia

angora24.pl 9 miesięcy temu

Bo Urban rzeczywiście irytował wszystkich – przeciwników i swoich. Często doprowadzał ich do szału, ale rzadko kto potrafił oderwać się od jego tekstów. Zresztą te także drażniły wielu.

Drażnił od dzieciństwa

Urban drażnił świat od dzieciństwa. Żydowskie pochodzenie sprawiło, iż drażnił prawdziwych Polaków, potem hitlerowców, a po wojnie znowu prawdziwych Polaków. Będąc aktywnym zwolennikiem stalinizmu, doprowadzał innych zwolenników Stalina do szewskiej pasji. Ot, choćby taki przykład: powodowany entuzjazmem postanowił zapisać się do komunistycznego Związku Walki Młodych.

Gdy jednak dowiedział się, iż młodzi komuniści muszą dużo maszerować, ze Związku się wypisał. „Mimo ideowego zaangażowania Urban ma skłonność do niebezpiecznych żartów” – piszą jego biografowie. „Podczas pochodu pierwszomajowego telefonuje z budki do miejskiej rady narodowej: – Dzwonię z Komitetu Centralnego. Jest pilna sprawa do towarzysza Bermana. Proszę wezwać go do telefonu – mówi, przykładając chustkę do ust. Jakub Berman to druga osoba w państwie, członek biura politycznego Komitetu Centralnego.

Koledzy obserwujący trybunę widzą, jak najbliższy współpracownik Bieruta opuszcza swoje miejsce. Urban triumfuje: wygrał zakład”. Wyrzucany ze szkół, jakimś cudem zdaje maturę w 1951 roku. Próbuje studiować dziennikarstwo i prawo, ale nauka i zajęcia na uniwersytecie to zbyt duże wyzwaniedla jego natury. Zostaje skreślony z listy studentów (za nieobecności na wykładach i gimnastyce oraz brak zaliczeń), ale uważa, iż ma już dość kwalifikacji, by wzorem ojca zawodowo zająć się dziennikarstwem.

Trafia do swej pierwszej redakcji – tygodnika „Nowa Wieś”, gdzie naczelną jest Irena Rybczyńska-Holland, matka trzyletniej Agnieszki, przyszłej reżyserki. „To był przystojny, trochę nieśmiały chłopiec. Przyszedł z opinią utalentowanego, nieco niesfornego żółtodzioba. Ale był zabawny, wesoły, egzotyczny – coś nowego, bo całkiem wolny od piętna Holokaustu, jak się wydawało. Byli w redakcji inni Żydzi, starsi, posępni, ale Jerzy był zupełnie inny. Lubiano go, ale potrafił być złośliwy, boleśnie ranić, i po prostu nie wiedział, kiedy przestać” – wspominała później.

Idź do oryginalnego materiału