REKLAMA
Zobacz wideo
Uczy matematyki na TikToku. "Uczniowie mówią mi, iż w 60 sekund uczą się więcej niż przez 45 minut lekcji w szkole"
Dzieci mają dużo wolności i swobód. "Nie ma kar"- Polska i Białoruś to dwie różne planety. Łączy je tylko to, iż lekcja trwa 45 minut - mówi w rozmowie z portalem svaboda.org Tatiana Krapiniewiczw. Przyznaje, iż jak zaczęła pracę w polskiej placówce, od razu zwróciła uwagę na to, iż uczniowie mają dużo wolności i swobód. - Polskie dzieci czują się swobodnie, nie boją się mówić, nie boją się popełniać błędów, nie boją się myśleć krytycznie. To coś, czego jeszcze u nas nie ma i prawdopodobnie długo nie będzie. Na Białorusi edukacja opiera się na strachu - opowiada. - Nie ma tu przymusowych zakazów, wszyscy się dogadują. Nie ma kar, upokorzeń. Komfort nauczyciela, komfort dziecka ponad wszystko - zaznacza.Kolejną rzeczą, którą zauważyła po przyjeździe do Polski, jest to, iż szkoła stawia raczej na praktykę i rozwijanie umiejętności, które można wykorzystać na co dzień. Za naszą wschodnią granicą stawia się przede wszystkim na teorię. Dodatkowo jest tu też duża rola psychologów i pedagogów, którzy współpracują z uczniami i ich rodzicami. - Na Białorusi rodzice często ukrywają, iż ich dzieci mają np. spektrum autyzmu, czy ADHD - wspomina.Tatiana rozważa, aby w przyszłości założyć bloga i porównywać w nim polski i białoruski system edukacji. Na razie nie ma na to czasu.Brak prac domowych - to duży błądNauczycielka z Białorusi nie o wszystkich rzeczach w polskim systemie edukacji mówi w superlatywach. Krytycznie ocenia wprowadzenie zakazu prac domowych, twierdząc, iż ta decyzja niesie ze sobą poważne konsekwencje. W opinii pedagożki odrabianie lekcji w domu uczy systematyczności i odpowiedzialności.
W całości historię białoruskiej nauczycielki z Białorusi znajdziecie TUTAJ.A Ty co sądzisz o braku prac domowych? Czy to pomysł, który się sprawdza, a może powinien zostać zlikwidowany? Czekam na Wasze komentarze: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.