Jest matką trójki dzieci i zajmuje się domem. "Niech ludzie myślą co chcą, ja jestem szczęśliwa"

gazeta.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor: Wirestock Creators


- Denerwuje mnie, jak ktoś się nade mną użala, bo mam trójkę dzieci i nie pracuję. Serio, nie jestem uciemiężona, a wręcz przeciwnie, spełniam się jako mama i gospodyni domowa. Zabawne jest, bo to nie ja mam z tym problem, a inni - opowiada mi Monika, mama dwuletniej Małgosi, czteroletniego Adasia i siedmioletniej Mai.
Współczesne kobiety często przyznają, iż są przemęczone. Dążą do ideału rodziny, który jest kreowany w mediach. Chcą pracować, zajmować się dziećmi, domem, a do tego pięknie wyglądać i uśmiechać się jak matki w reklamach kremu orzechowego. Rzeczywistość często okazuje się znacznie bardziej brutalna. Panuje też pogląd, iż jak kobieta jest gospodynią domową i poświęca się wychowywaniu gromadki dzieci, to na pewno nie jest szczęśliwa. Okazuje się, iż w wielu przypadkach mija się to z prawdą. - No niestety, ludzie zawsze wiedzą lepiej i dyktują innym, jak należy żyć. Ja dokonałam swojego wyboru i nie żałuję - zapewnia Monika. I opowiada, dlaczego tak jest.


REKLAMA


Zobacz wideo Zapytaliśmy warszawiaków, jak zwracać się do teścia i teściowej [SONDA]


"Od zawsze chciałam mieć dużą rodzinę"
Moja rozmówczyni przyznaje, iż odkąd pamięta, zawsze chciała mieć gromadkę dzieci. Sama miała jedynie brata i jako dziecko często pytała rodziców, czy nie mogłaby mieć też siostry. Dziś wszyscy się z tego śmieją, iż już wtedy chciała, by w domu był maluch, którym mogłaby się zajmować.


Zawsze kochałam dzieci, uwielbiałam się nimi zajmować. Sąsiadka kiedyś powiedziała mi, iż jestem jak złoto, bo dzięki mnie może chociaż spokojnie prysznic wziąć, ponieważ wie, iż zajmę się przez te kilka minut jej maluchem


- wspomina Monika. - I często powtarzałam, iż jak będę dorosła, to ja będę miała dużo dzieci, więcej niż dwoje. Kurczę, mój mąż mi kiedyś wypomniał, iż rzuciłam coś takiego na początku naszej znajomości, choćby tego nie pamiętam. No, ale w sumie i dobrze, bo nie uciekł, chociaż wiedział, co go czeka - śmieje się.
Ludzie krytykują kobietę, bo poświęciła się rodzinie
Monika po urodzeniu pierwszego dziecka zrezygnowała z pracy. Wspólnie z mężem wiedzieli, iż za jakiś czas na pewno pojawi się kolejne potomstwo, a nie chcieli, by dzieciaki były wychowywane przez opiekunki.


To była nasza świadoma decyzja. Ja chciałam zostać w domu z dziećmi. Fakt, iż mąż zarabia tyle, iż mogę sobie na to pozwolić. Bo to naprawdę duży przywilej. Lubię dbać o to nasze domowe ognisko, dużo uwagi i czasu poświęcam dzieciom i myślę, iż to widać


- relacjonuje matka trójki dzieci. - Niech ludzie myślą co chcą, ja jestem szczęśliwa. Wkurzają mnie jednak te litościwe spojrzenia i komentarze, iż jak mogłam sobie tak życie zmarnować, iż jestem młoda i zamiast pójść do pracy, siedzę w domu, iż się nie spełniam, nie realizuję zawodowo. Ale ja się spełniam. A moim zawodem jest bycie gospodynią domową, albo jak to niektórzy ironicznie nazywają "kurą". A mogą i mówić na mnie "kokoszka", naprawdę nie rusza mnie to. Mój mąż docenia to, co robię i zawsze, gdy ktoś rzuca hasło, iż jego żona nie pracuje, to odpowiada, iż pracuje, bo zajmuje się rodziną i domem. Bardzo jestem mu za to wdzięczna - dodaje.


Jest matką trójki dzieci i jest szczęśliwa. Wkurzają ją komentarze innych Shutterstock, autor: Wirestock Creators


Przyznaje też, iż niekiedy inni próbują ją wręcz straszyć tym, iż w przyszłości będzie żałowała swojej decyzji. Jedna znajoma powiedziała jej kiedyś, iż powinna mieć jakiś plan awaryjny, bo jak mąż ją zostawi, to zostanie z niczym i nie będzie miała się za co utrzymać. - Mamy wspólne konta, wspólne lokaty, wspólny dom, więc nie zostałabym z niczym, to raz. A dwa, wychodząc za mąż, nie zakładam, iż się rozwiodę. Mój mąż jest dobrym człowiekiem i szanuje wszystkie moje decyzje, mamy cudowne dzieci, dlaczego mam tworzyć jakieś czarne scenariusze? - dodaje.
Monika przyznaje, iż rozważają z mężem kolejne dziecko, bo kiedyś chcieli mieć czwórkę. - Musimy się gwałtownie decydować, bo jestem coraz starsza, a z wiekiem będzie trudniej. Do wychowania dzieci potrzebujemy mnóstwo sił i energii, której z wiekiem ubywa. Ale myślę, iż starczy mi jej jeszcze na jednego synka czy córeczkę - dodaje.


Moja rozmówczyni uważa, iż w dzisiejszym świecie ludzie często nie potrafią uszanować tego, iż ktoś chce żyć inaczej niż inni i ma odmienne zdanie na pewne kwestie. - Moim zdaniem brakuje nam takiej tolerancji, wymuszamy na innych, jak mają żyć, w co wierzyć, jeść, jak postępować. Dajmy ludziom samym decydować o sobie, niech każdy robi tak, by być szczęśliwym. Ja się spełniam jako mama i gospodyni, nie krytykuję singielki, która postawiła na karierę i chciałabym, by ona nie krytykowała też mnie - podsumowuje Monika.
Idź do oryginalnego materiału