Jest źle

vdg.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Felietony Bernarda Gaidy


Dwa tygodnie temu w uroczym małym porcie nad Morzem Północnym, w Północnej Fryzji (Nordfriesland) odbył się doroczny Kongres FUEN. To spotkanie przedstawicieli mniejszości narodowych, etnicznych i językowych z całej Europy. Jest ono też okazją do politycznych rozmów i eksperckiej wymiany poglądów.

Zwykle politycy zapewniają o swym poparciu dla polityki mniejszościowej, o środkach przeznaczanych na nauczanie języków mniejszości czy dostępie do ośrodków kultury. W Szlezwiku-Holsztynie pomimo naturalnych zagrożeń dla mniejszości zapewnienia te nie są tylko Sonntagsrede. Pogranicze duńsko-niemieckie jest bowiem jednym z wzorcowych regionów Europy w tym zakresie. Profesor Paul Videsott z Südtiroler Volksgruppen-Institut także przyjechał z wzorcowego regionu, jakim jest Południowy Tyrol. Jednak jego wykład poparty wynikami badań był tego odwrotnością. Wyraźnie stwierdził, iż nieefektywna polityka mniejszościowa w Europie i brak zrozumienia dla jej celów doprowadziły do sytuacji, iż dwie trzecie mniejszości narodowych i etnicznych znajduje się w dramatycznym położeniu. Ich deklarowana ochrona pozostaje na papierze, a fakt, iż większość członków mniejszości nosi w sobie więcej niż tylko jedną, mniejszościową identyfikację, wykorzystywany jest jako pretekst do jej zaniechania. Najbardziej jest to widoczne w zachowaniu języków mniejszościowych, które w większości są zagrożone pełnym zanikiem. Badania wśród Bretończyków pokazują przeciętny obraz sytuacji ogólnej na kontynencie. O ile w generacji dziadków 90% populacji władało językiem swoich przodków, o tyle w generacji wnuków jest to tylko 9%.

To oznacza, iż w ciągu kolejnego pokolenia większość europejskich języków mniejszościowych w regionach ich występowania zaniknie. Pozostaną tylko języki używane przez większość. Dlatego język niemiecki nie zaginie w krajach stricte niemieckojęzycznych, ale zaginie w większości regionów poza nimi, w których przez setki lat był używany. Innym grozi wymarcie. Wskazana dysproporcja w obrębie trzech generacji już dzisiaj dowodzi, iż przekaz rodzinny pozostawiony sam sobie już nie zadziała. Odpowiedzią jest szkoła, która jednak jest elementem polityki kulturowej państw. Te jednak bezkarnie ignorują takie dokumenty jak Europejska Karta Języków Regionalnych i Mniejszościowych a choćby fakt, iż prawa mniejszości są prawami człowieka. Zdaniem prof. Fernanda de Verennes, byłego specjalnego sprawozdawcy ds. mniejszości przy ONZ, efekt przynoszą wymuszane przez rządy kompromisy zawierane 30 lat temu przy konstruowaniu dokumentów Rady Europy. Obydwaj eksperci uznali sytuację za alarmującą i wymagającą stworzenia nowych strategii w Europie. Od siebie dodam, iż mniejszości reprezentowane w Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych już dawno biją w Polsce na alarm. Na razie odpowiada nam echo i modyfikowanie procedur, podczas gdy chodzi o rewolucyjne działania.

Bernard Gaida

Idź do oryginalnego materiału