Jestem w ciąży”, powiedziałam radośnie do męża. „Ja też”, odpowiedziała moja siostra, wychodząc z naszej sypialni…

twojacena.pl 6 dni temu

Jestem w ciąży powiedziałam z radością, patrząc na męża. Ja też odezwał się cicho głos Leny.

Mój mąż, Krzysztof, który stał przy oknie, zesztywniał. Nie odwrócił się, ale w odbiciu szyby widziałam, jak napinają się jego ramiona.

Czekałam na uściski, okrzyki radości, cokolwiek ale nie na tę dziwną, zamrożoną ciszę.

Ja też powtórzyła Lena, wychodząc z naszej sypialni. Miała na sobie koszulkę Krzysztofa, tę samą, w której zwykle spał, moją ulubioną.

Poprawiła włosy, a ten codzienny, domowy gest sprawił, iż na moment pociemniało mi w oczach.

W pamięci przemknęły obrazy, którym wcześniej nie poświęcałam uwagi.

Krzysztof, który został w pracy, a Lena, która wpadła tylko na chwilę, nerwowo zerka na telefon.

Śmieją się z żartu, który rozumieją tylko oni, a ja stoję obok, czując się jak intruz na własnym przyjęciu.

Miałeś przecież klucz, Lenko? pytał, gdy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Podlej kwiatki, dobrze? Nie mam komu innemu zaufać.

I cieszyłam się, jaka to nasza rodzina jest zgodna.

Co? zapytałam, choć doskonale usłyszałam. Mój głos brzmiał obco, jakby nie był mój.

Aniu, wszystko ci wyjaśnię w końcu odwrócił się Krzysztof. Jego twarz była biała jak ściana szpitala. To nie tak, jak myślisz. To pomyłka.

Lena patrzyła na mnie prosto, bez cienia żalu. W jej oczach było tylko zmęczenie i jakaś uparta determinacja.

To nie pomyłka odcięła, spoglądając na Krzysztofa. Przestań kłamać. Chociaż teraz.

Rzucił jej wściekłe spojrzenie.

Zamknij się!

Przenosiłam wzrok z męża na siostrę. Na tego, z którym budowaliśmy naszą przyszłość przez pięć lat, i na tę, z którą dzieliłam dziecięce sekrety.

Stali dwa metry ode mnie, ale czułam, jakby dzieliła nas przepaść. W tę przepaść spadały wszystkie nasze my plany, czułość, nasze nienarodzone dziecko.

Pomyłka powtórzyłam, a moje usta wykrzywiły się w gorzkim uśmiechu. Więc macie wspólną pomyłkę? Czy każdy swoją?

Krzysztof zrobił krok w moją stronę, wyciągając ręce.

Aniu, kochanie, porozmawiajmy. Tylko nie teraz. Lenko, wyjdź.

Nigdzie nie idę spokojnie odparła siostra, krzyżując ręce. Jesteśmy w ciąży. I nie pozwolę ci udawać, iż mnie nie ma.

Odsunęłam się od niego, opierając plecy o chłodną ścianę przedpokoju.

Wynoście się szepnęłam.

Co?

Wynoście się. Oboje.

Nie ruszyli się. Moje słowo, które jeszcze kilka minut temu coś znaczyło, teraz było tylko pustym dźwiękiem.

Aniu, nie działaj pod wpływem emocji zaczął Krzysztof tonem, którego nienawidziłam. Tonem człowieka, który chce, żebym weszła w jego sytuację. Jesteśmy dorośli. Tak, zawiniłem. Ale teraz musimy myśleć o dzieciach. O naszych dzieciach.

Podkreślił ostatnie słowo, próbując znów połączyć nas w tę samą iluzję przyszłości.

O jakich naszych dzieciach mówisz? zapytałam zimno. O tym, które będzie wychowywane przez samotną matkę, czy o tym, które urodzi się kochance jego ojca?

Lena drgnęła i cicho westchnęła.

Nie nazywaj mnie tak. Nic nie rozumiesz.

Naprawdę? odwróciłam się do niej. Zimna wściekłość wypierała szok. To mnie oświeć. Co powinnam wiedzieć? Że spałaś z moim mężem w moim łóżku? To za mało?

To nie było tak! jej głos stał się twardszy. Kochamy się. To nie był tylko romans.

Krzysztof złapał się za głowę.

Lenko, prosiłem cię!

A ja mam dość milczenia! krzyknęła. Mam dość bycia tajemnicą, błędem do naprawienia! Aniu, ty zawsze dostawałaś wszystko. Idealnego męża, idealny dom. A ja? Zawsze byłam drugoplanowa. Tylko siostrą Ani.

Jej słowa były przepełnione starą urazą. Nie usprawiedliwiała się oskarżała.

Przypomniałam sobie, jak w dzieciństwie mama mówiła: Ania jest mądra, a Lena ładna. Każde ma swoje. Wyglądało na to, iż Lena nigdy nie pogodziła się ze swoim swoim.

Więc postanowiłaś wziąć to, co moje? spytałam cicho.

Wzięłam to, co było niczyje! odparła. On nie był z tobą szczęśliwy. Po prostu nie chciałaś tego widzieć.

Spojrzałam na Krzysztofa. Unikał mojego wzroku. I zrozumiałam, iż Lena ma rację. Nie w kwestii miłości, ale w tym, iż on pozwalał jej tak myśleć, narzekał na mnie, tworząc między nimi chory związek podsycany jego słabością i jej zazdrością.

Dobrze powiedziałam, a mój spokój ich zaniepokoił. Załóżmy. Co proponujecie? Żyć we troje? Układać harmonikę?

Krzysztof podniósł głowę.

Przestań! To bez sensu. Proponuję żebyśmy na razie żyli osobno. Wynajmę Lenie mieszkanie. Będę wspierał was obie. Potrzebujemy czasu.

Mówił, jakby omawiał projekt biznesowy. Podział aktywów. Zarządzanie ryzykiem.

Chcesz, żebym siedziała tu, w ciąży, i czekała, aż zdecydujesz, do której z twoich kobiet wrócisz? zaśmiałam się. Śmiech brzmiał jak zgrzyt.

Aniu, komplikujesz.

Nie, Krzysztofie. To ty uprościłeś to do poziomu zwierząt. Wynoś się. I zabierz ją. Rzeczy odbierzesz później, gdy mnie nie będzie.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.

Halo, ochrona? W moim mieszkaniu są obcy ludzie. Tak, odmawiają wyjścia.

Lena spojrzała na mnie z nienawiścią. Krzysztof ze zdziwieniem. Nie spodziewał się tego ode mnie. Przyzwyczaił się do dobrej dziewczynki Ani, która zawsze wybacza. Ale ta dziewczynka właśnie umarła.

Mój telefon był blefem. W naszym bloku nie było ochrony tylko śpiący portier. Ale oni tego nie wiedzieli. Słowo ochrona podziałało na Krzysztofa jak zimny prysznic.

Pożałujesz tego, Aniu warknął, ciągnąc Lenę za rę

Idź do oryginalnego materiału